Zaburzenia neurologiczne po wirusówce? |
MałGośka
Adminka
|
Może ktoś z Was ma pomysł skąd u Barnaby zaburzenia najprawdopodobniej neurologiczne?
Kociak właśnie wyszedł z panleukopenii (koci tyfus), co dla jego organizmu było nie lada zwycięstwem (śmiertelność kociąt do 4-go miesiąca sięga 75 %) - można powiedzieć, że od tygodnia jest już w dobrej formie. Oczywiście początkowo był mocno osłabiony, dużo spał, cały czas ma dietę (i ze względu na zniszczeniu układu pokarmowego przez wirusa, ale też ze względu na wcześniejsze problemy - miał niewielką biegunkę). Gdy zaczął zdrowieć zaobserwowałam problemy z równowagą, koordynacją ruchów. Zrzuciłam to na karb stanu ogólnego - i faktycznie Barnabosz odzyskując siły coraz lepiej radził sobie z typowymi dla kocięcia zachowaniami. Jednak przedwczoraj jeszcze mało zauważalnie, wczoraj coraz wyraźniej, wieczorem już ewidentnie (dziś podobnie) - Barnaba zatacza się, nie panuje nad ruchami, rusza główką jakby był "wstawiony"... Ogólnie ma super apetyt, śpi dobrze, szaleje w zabawach zupełnie się nie przejmując ciągłymi upadkami. Jest odrobaczony, uszy ma czyste, raczej nie miał żadnego urazu. Przejrzałam sporo materiałów o panleukopenii i nie znalazłam nic na temat takich powikłań po przebytej chorobie. Czy ktoś ma jakiś pomysł? |
||||||||||||||
|
MałGośka
Adminka
|
Dzięki podpowiedziom dziewczyn z miau.pl dotarłam na [link widoczny dla zalogowanych] (od jego Fredzioliny nasza Martusia miała na tymczasie Totka, który okazał się być Totką, pamiętacie?).
Kazio przechorował pp rok temu, jako młodszy niż Barnaba kociak. Przyplątała mu się do tego paskudna rana, najprawdopodobniej po surowicy. Chorował dłużej i poważniej, i Fredziolina też zauważyła takie zaburzenia jak ja u naszego kociego pisarza... W tej chwili kociak ma chyba ponad rok, i wciąż przechodzi kuracje, ale nigdy nie odzyska normalnej sprawności. Pocieszam się, że Barnaba jest jednak w nieporównywalnie lepszej formie. Jeśli oczywiście te zaburzenia mają taką samą podstawę, bo Fredziolina pisze tak:
oraz:
Nie mam pojęcia czy móżdżek ma jakieś zdolności regeneracji? Zaprzyjaźniona wetka Ewa z W-wy napisała mi, że "może być to skutek anemii, odwodnienia, niedocukrzenia, wylewu w móżdżku i paru innych jeszcze" - więc możliwości jest masa... Gdy pierwszy raz uświadomiłam sobie, że Barnaba się dziwnie "gibie", podobnie jak sugeruje Irma, pomyślałam o problemach z błędnikiem. Z taką wiedzą wybierzemy się więc jutro z Najpiękniejszym Kotem Wieluńskim do weta... Trzymajcie kciuki. |
||||||||||||||||
|
Martusia
Zwierzofan
|
MałGoś nie wiem tego na pewno ale wydaje mi się, ze Fredziolina nie ma netu w domu. Jeśli nie odezwie się do jutrzejszego popołudnie to do niej upierdliwie zadzwonię Od niej jest również mój najukochańszy buraczasty Burak
Trzymajmy jenak mocno kciuki, żeby okazało sie, że u barnaby to co innego niż u Kazia, bo tak jak to wyczytałaś, kaziowi nie minie. Jest kotem napodłogowym, naparapetnym, ale pod nadzorem. Cały czas mi się plącze po sklerotycznym łbie, że kazio miał podane cos, co znacznie ograniczyło objawy. Tyle, że przeczytałam kaziowy wątek i jakos nie znalazłam. No nic to, Jadzia bedzie wiedziała! Spokojnych snów, dzielny kocie Barnabo |
||||||||||||||
|
Maggie
|
Czy ma ktoś może namiary na ten artykuł:
"Panleukopenia kotów w kontekście przypadku z hipoplazją móżdżku" Autorzy: lek. wet. Natalia Blanda, dr n. wet. Andrzej Pomianowski Może on by parę rzeczy nam wyjaśnił. Pozdr M. |
||||||||||||||
|
Martusia
Zwierzofan
|
Fredziolina na Miau dopytuje sie o Barnabę.
A JA SIE DOPYTUJę TU PISAć |
||||||||||||||
|
MałGośka
Adminka
|
Niestety jest coraz gorzej
Padam na nos, więc dla zmartwionych zwierzomaniackich wielbicieli Barnaby podam link do równoległego topiku na miau.pl - Fredziolina udzieliła mi tam sporo informacji na temat swojego Kazia. Moja wetka zastosowała bardzo podobne leczenie. Niestety zamiast poprawy obserwujemy z Blinkiem stopniowe pogorszenie, dlatego obsypałam Fredziolinę pytaniami - może jej doświadczenia wspomogą Barnabę?... [link widoczny dla zalogowanych] klikajcie po więcej informacji. I wciąż podtrzymuję prośbę - jeśli po zapoznaniu się z aktualną sytuacją macie jakieś pomysły bądź rady - piszcie. Dodatkowo poszukuję pilnie namiarów tel. na speca od zaburzeń neurologicznych, który nie ma nic przeciwko udzieleniu mi porad przez telefon. |
||||||||||||||
|
MałGośka
Adminka
|
Kolejne dni, kolejne etapy kuracji - a poprawy brak Wręcz zaburzenia jakby wciąż się pogłębiają, już na szczęście nie gwałtownie, ale jakby "nabierały mocy"...
Gdy ma gorsze chwile - głównie śpi, gdy lepsze, jak dziś - odbywa z ochotą kocie szaleństwa. Jednak nie bardzo jest w stanie bawić się inaczej niż leżąc na boku, pełznąc, bądź nawet wykonując "super skok" kończący się lądowaniem na plecach. Gdy jest niezwykle skupiony, bądź się czegoś wystraszy - główka telepie mu się bardzo mocno, a oczka z maksymalnie rozszerzonymi źrenicami robią zeza. Problemem, i to poważnym, stało się załatwianie. Nie wiem na ile spowodowane jest to nieradzeniem sobie z brakiem równowagi, a na ile z ewentualnymi zaburzeniami perystaltyki, czy braku czucia (choć - odpukać - to ostatnie wydaje się być w porządku). Siusia zaledwie dwa razy dziennie, dziś zrobił sobie przerwę ponad 15 godzinną Z kupą ma mniej kłopotów (a dzięki diecie jest już normalna, biegunkowych problemów brak), ale tu znów zaburzenia dają się kotkowi we znaki. Naprężając się staje "dęba" i jeśli go nie trzymam - przewraca się momentalnie, ciągle tę kupę robiąc... Ponieważ staram się mieć to pod kontrolą, pomagam kici, a on biduś kończy stojąc tylko na jednej łapce, resztę nóżek z lekka spazmatycznie podkurczając Przy siusianiu łatwiej równowagę złapać, więc nie ingeruję, jednak początkowa faza też jest trudna, bo gdy już w końcu się ustawi odpowiednio - pojawiają się bardzo silne drżenia, można rzec - telepie nim gigantycznie Na szczęście apetyt wciąż dopisuje, humor też. Poluje więc na co się da: na owady, na cienie, na zabawki. Polowania są jednak głównie poziome, bo pion stał się dla Barnaby trudny do osiągnięcia. Stara się po prostu żyć jak umie. Wciąż proszę - jeśli macie jakiekolwiek porady na jakikolwiek temat, mogący dzielnemu Barnabie w życiu pomóc (choćby z tym załatwianiem się, wciąż się uczę kocich zagadnień) - piszcie... Sama czuję się już bardziej niż bezradna |
||||||||||||||
|
MałGośka
Adminka
|
Kochane - dziękuję za każdą poradę, za każde ciepłe słowo, napisane na pw, czy maila... Tak jak Fredziolina na miau.pl napisała - człowiek patrzy uryczany na malucha, który przecież nie tak dawno był zupełnie sprawny, i z bezradności tylko wargi może zagryzać... Wtedy każde pocieszenie staje się ważne i dodaje otuchy.
Dziś Barnabę konsultował polecany przez Fredziolinę (i nie tylko ) dr Jarek Mazur z Oleśnicy. Wspaniały człowiek, pierwszy raz w życiu widziałam TAKIE podejście do kota Barnaba był jak zaczarowany. Doktor długo go oglądał, sprawdzał różne odruchy - kocisko w wielkim szoku poddawało się grzecznie wszystkiemu Moja wiedza nie uległa wielkiej zmianie, jednak wszystko jakoś w głowie się poukładało, pojawiła się też nadzieja, choć świadomość braku poprawy też musimy brać pod uwagę. Doktor stwierdził, że obecne zaburzenia mogły się pojawić po przebytej pp, ale on raczej obstawia zarażenie wirusem w łonie matki. Na moje zdziwienie, że przecież objawy (te zauważalne) pojawiły się zaledwie półtora tygodnia temu, odpowiedział, że z jego praktyki tak właśnie wynika: że maluchy wykazują objawy uszkodzenia móżdżku w okolicach 4-go miesiąca życia... Sama panleukopenia też mogła mieć dwa źródła - od matki, albo jednak z zewnątrz (to można byłoby stwierdzić po wynikach, którymi nie dysponowałam). Obecnie jest to już jednak nieistotne - ważne jest to, że uszkodzeniu uległ móżdżek i to na jego regeneracji musimy się skupić. Czyli trzeba uzbroić się w cierpliwość i kicię obserwować, efekty mogą się pojawić szybko, bądź... nie. Może nastąpić jeszcze pogorszenie (bo wciąż w porównaniu z Kaziem Barnaba zdecydowanie jest kotkiem sprawniejszym), ale wcale nie musi. Na pewno nie musimy bać się o jego życie, bo uszkodzenie móżdżku powoduje jedynie problemy z koordynacją ruchów, a nie np. z zaprzestaniem działania jakiegoś organu - czego bardzo się obawiałam. Podsumowując - czuję sie jakoś pewniej. Nic niby wielkiego się nie stało, a rozmowa z dr Mazurem wywindowała moje samopoczucie zdecydowanie do góry. A Barnaba... właśnie przygalopował do mnie, klapnął na tyłeczek i skupiony bardzo, z telepiącą się główką i zezującymi oczkami spytał "weźmiesz mnie w końcu na kolanka?!?!" No to wzięłam, i razem już teraz piszemy do Was Pytanie za sto punktów - jak podać kotkowi rutinoscorbin? Ma dostawać 2 tabletki raz dziennie, a już się oprotestował. Nie przechodzi w jedzeniu, przekrojony już jest kwaśny, więc ostatecznie rozdrobniłam i podałam w strzykawce do pychola, ale przez kwaśność to wręcz maltretowanie zwierzaka. W całości jest znów za duża :/ No i na pewno nie zaryzykuję upchnięcia mu jej w gardle, oj nie nie, ząbki niczym sztylety już kilka razy przebiły moją skórę, ociupinkę to było bolesne Psy jednak są dużo łatwiejsze w obsłudze (Barnaba właśnie zeskoczył z hukiem z kolan i niczym pijany zając pogibał się w stronę ćmy na ścianie. Gdy się "rozchodzi" potrafi przejść nawet ze dwa metry bez wywrotki. Komandos kochany ) |
||||||||||||||
|
wiata
Zwierzofan
|
Cieszę się, że pomału sprawa się klaruje. Nawet najgorsza wiedza jest lepsza od niewiedzy. A wygląda na to, że informacje są dość pomyślne jeśli weźmiemy pod uwagę jak wielki stres musieliście przeżywać w ostatnim czasie. Trzymam mocno kciuki, bo tylko tyle mogę.
Jeśli chodzi o rutinoscorbin to nie mam jakiegoś sensownego pomysłu, ale przyszło mi do głowy, że może dałoby się go czymś zastąpić. Może jest jakiś odpowiednik w syropku Nasza Gaja zjadała tabletki, ale w jej przypadku to nie było trudne, ponieważ wszystko wszystko co nie było i nie jest dietetyczną karmą znika w jej żołądku zanim ktokolwiek zdąży się zorientować, zatem wystarczyło upchnąć tabletkę np w paszteciku. |
||||||||||||||
|
MałGośka
Adminka
|
Hm. No... jakby to powiedzieć. Yyyy. Nooo... Bo tego. Barnaba wciągnął rutinoscorbin I nic nie powiedział
Cały dzień wymyślałam, radziłyście mi i podsyłałyście różne pomysły. Większość sprowadzała się jednak do ręcznego upchnięcia tabletki w kocie, czego wolałabym nie realizować ze względu na ostrość mleczaków W końcu w zaprzyjaźnionej aptece pani pomagała mi wybrać coś albo mniejszego rozmiarowo, albo smaczniejszego - niestety dawka rutinoscorbinu to przykładowo... 6 łych syropku dla dzieci Taka dawka to i mnie by zamuliła, a co dopiero Barnabosza Ostatecznie w domu podałam pozostałe leki zmiażdżone i zmieszane z ciapciatym jedzeniem, co Kot Głodomór wciągną w 3 sekundy. Po chwili podałam już pełną porcję - a Barnaba nie ruszy swej diety jelitowej bez dodatku odrobiny ryżu z choćby maciupcią ilością puszkowego jedzonka. Postawiłam przed niecierpliwie zataczającym się kiciorem, w ostatniej chwili (w geście desperacji) wrzucając mu do tego całe dwie tableciory nieszczęsnego rutinoscorbinu. NIC w misce nie zostało - kieszeni nie ma, to chyba nie schował, nie? Pewnie brzmię dla Was śmiesznie - ale pamiętajcie, że przed Barnabą miałam jedynie pod opieką przez kilka miesięcy dwa malusie kociaki tymczasowe, w schronisku na koty nie mamy warunków. Psiara jestem, koty to jedynie moja ukryta miłość platoniczna Wracając do Komandosa - nie wiem czy po prostu uczy się żyć ze swym upośledzeniem, czy też mamy efekt leczenia... Objawy neurologiczne są nadal takie same przez ostatnie dni, ale Barnaba nie zaprzestaje zabaw, wręcz masochistycznych szaleństw, przetacza się niczym huragan przez mieszkanie, bawi się wszystkim (dziś wpełzł przednią łapką i głową w klapka Blinka jednocześnie atakując ogon Miry ), ma świra w oczach i uszach (ustawieniu usząt znaczy ). Potrafi tak wiele godzin! Rozruszany, krokiem marynarza, stawiając najpierw lewą stronę, potem prawą, przeszedł dziś CAŁY pokój i dopiero w kuchni grzmotnął na boczek Teraz o leczeniu. Doktor Mazur zasugerował kurację bardzo podobną do dotychczasowej - nasza wetka zaakceptowała, więc już stosujemy. Ponieważ ostatnie zastrzyki były bardzo dokuczliwe dla kociej pupci podaję teraz tabletki, niestety trzeba obserwować efekty uboczne, bo tabletki nie pozostają obojętne dla układu pokarmowego. I tak Barnaba otrzymuje: - wit. B1 - 3 tabl. dziennie - Rutinoscorbin - 2 tabl. dziennie - Calcium Dobesilate - 2xdz. po 1/4 tabl. - Tolfedine - 1/4 tabl. co 48 h Do tego równolegle otrzymuje: - Scanomune na pobudzenie ukł. immunologicznego - Kitty's Beaphar'a - dodatek witam. z tauryną i biotyną - preparat wspomagający odbudowę flory bakteryjnej Scanomune zmieszane z odrobiną wody to barnabowy przysmak, potem w kolejności leczniczych przysmaków stoi Kitty's w kształcie serduszek A rutinoscorbin służy m.in. obkurczenie naczyń krwionośnych i zmniejszenie ich przepustowości. |
||||||||||||||
|
Zaburzenia neurologiczne po wirusówce? |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.