Przewodnik stada |
Stella
|
Czapki z głów dla właścicieli za ten minimum 2 godzinny spacer przed pracą ...
|
||||||||||||||
|
Mały update |
Dobrusia
|
Niestety miałam wieści od właścicieli tej suki i nie są one za ciekawe. Niestety stwierdzili że nie mają czasu na długoe spacery z nią, a ponieważ - gdy zaprzestali pracy nad nią i jej charakterem problemy wróciły, postanowili ją oddać na wieś do ciotki.
Niestety w takich przypadkach brakuje mi słów. Oto mamy wielkich miłośników zwierząt: biorą ślicznego szczeniaczka - kundelka ze schroniska, by zapewnić mu lepsze życie, dać miłość itp. itd. Tak naprawdę jednak nie mają zielonego pojęcia na temat psów i tego co one potrzebują, a gdy problemy zaczynają ich przerastać - oddają zwierzaka innym by pozbyć się problemu. I oczywiście nie rozumieją jaką tragedią dla dorosłego psa jest zmienienie po 2,5 roku domu. Bo przecież oni to robią dla "jego dobra". A przecież pies to nie kot. On przywiązuje się do danych osób mieszkających w domostwie i uznaje ich za stado. Nawet jeśli znał tamtą ciotkę, nie traktował jej wrogo, to i tak nie jest ona częścią jego stada i w naturze nigdy by nie była. I jak ma teraz zrozumieć rozstanie z właścicielami? Dobrze że nie jest tej rasy co słynny Hachi, wówczas umarłaby zapewne z zamotności. Na szczęście jest kundelkiem i zapewne przetrzyma to rozstanie, ale czy będzie szczęśliwa? Czy zrozumie czemu jej właściciele ją porzucili? Szczerze w to wątpię. Zastanawia mnie jeszcze jedno: czy ci Państwo oddaliby również swoje dzieci do domu dziecka gdyby mieli z nimi problemy? Czy na tym polega miłość? Czy w końcu branie zwierzaka ze schroniska nie jest zobowiązaniem na dobre i na złe, a nie tylko na dobre? Ludzie często zarzucają mi, że nie traktuję swojej watachy psów na równi z ludzmi, że nie jest fajnie, że są głaskane tylko wtedy, gdy na to zasłużą i stoją zawsze niżej od członków mojej rodziny. NIGDY w życiu nie oddałabym żadnego z moich psów, któremu zaoferowałam już wcześniej swój dach. Nie jestem w stanie zrozumieć właścicieli tamtej suki. Każdego psa (tzn. w 99% przypadków) można poddać skutecznej rehabilitacji, no ale niestety nie żyjemy w świecie Harego Potera - można mieć efekty tylko ciężką pracą i poświęceniem. Ale czy właśnie nie tym miłośnicy zwierząt powinni się kierować? Czy nie poświęceniem i odpowiedzialnością, a dopiero na końcu miłością? Bo jak widać ludzka miłość prowadzi do wniosków: ja sobie nie daję rady, więc dla dobra pozbędę się. I jeszcze jedno: zanim sprowadzimy sobie wymarzonego pieska zaznajomy się trochę z fachową literaturą, dowiedzmy się czego on potrzebuje i co zrobić by nie był po pół roku życia z nami nieposłusznym i agresywnym potworem, którego będziemy mieć dość na każdym kroku. Piszesz Stella - czapki z głów, a ja mówię, załóżmy czapki na głowy i zanim je zdejmiemy dowiedzmy się NA CO trzeba się przygotować posiadając danego psa. Gdyby Ci państwo kupili sobie mieszańca jamnika, nie musieliby chodzić z nim na długie spacery, gdyż taki pies dużo szybciej się zmęczy niż np. ciężki i silny owczarek niemiecki, borzoj (ten akurat jest lekki, ale nie w tym rzecz) czy dog. Zróbmy to minimum, a będziemy sobie mogli spojrzeć w lustro i powiedzieć: mam super psa i nigdy go nie oddam. |
||||||||||||||
|
Jola-Błękit
Zwierzofan
|
Mam super psy i nigdy ich nie oddam... a było ciężko, czasami jeszcze i dziś bywają dni gdy nie jest różowo ale wzięty pies zawsze pozostaje w moim domu do końca swoich dni. Dobrusia- zgadzam się z Tobą w 100% z tym jednak wyjątkiem,że w przypadku głuchego Romcia trzeba było wprowadzić trochę zmian w wychowaniu. Tu wiadomo - to ja decyduję o wszystkim na spacerze a ponieważ to zawsze jest pies na uwięzi to pozwalam na trochę więcej co oczywiście skrzętnie wykorzystuje Julek.
|
||||||||||||||
|
Dobrusia
|
Jolu, śledziłam Twój "przypadek" (jakieś nieładne słowo, ale nie wiem jak to zamienić) i powiem Ci, że jest on wyjątkowy i szczególny. Pisząc ten post nie miałam na myśli głuchych, czy jakkolwiek inaczej upośledzonych (znów nieładne słowo za które z góry przepraszam, bo nie chcę by miało negatywny wydźwięk a ma:() psów, z tej prostej przyczyny, że mało miałam z takimi psami do czynienia i oczywistym jest że prowadząc ich rehabilitacje stosuje się trochę inne zasady rehabilitacji w przypadku nieporządanych zachowań. Na codzień zajmuję się w szczególności zwierzętami agresywnymi, w szczególności dużymi rasami, którym grozi uśpienie gdyż właściciel sobie z nimi nie radzi i jakby podświadomie pisząc większość postów mam na myśli właśnie takie psy.
Być może patrzę na sprawy psów dość subiektywnie - widuję przecież te najgorsze przypadki, w tym dużo psów osiągających czerwoną zonę, czyli takich, które całkowicie wychodzą spod kontroli człowieka i kierują się własnymi decyzjami. Takie psy są bardzo niebezpieczne, gdy wykazują zachowania agresywne, ale też stanowią zagrożenie dla samych siebie, gdyż z powodu błędów wychowawczych zamykają się we włąsnym świecie (trafił mi się raz pies, który na widok cienia zaczynał się kręcić w kółko tak długo aż padał z wyczerpania. ) Wyciągnięcie psa z czerwonej zony bywa trudne, ale bardzo satysfakcjonujące. Wiekszość psów mojego stadka, to właśnie psy z czerwonej zony. Wracając do Ciebie Jolu - od początku śledzenia Twoich wątków na forum nie miałam nigdy wątpliwości, że nie wiedziałaś na co porywasz. Jesteś tu najlepszym przykładem odpowiedzialnego właściciela, który pomimo trudów jakie go niewątpliwie czekają - nie poddaje się. Twoje słowa tylko to potwierdzają. Gratuluję Twoim pieskom wspaniałej Pani:). |
||||||||||||||
|
Jola-Błękit
Zwierzofan
|
Dobrusia ale jeśli możesz i masz trochę czasu pisz o tych swoich spostrzeżeniach bo powiem Ci,że jakoś tak łatwiej czytać tu na miejscu o zachowaniach psów i coś wykorzystać u siebie. Ja np. przypomniałam sobie o tym by zdyscyplinować psiaki przed wyjściem na spacer poprzez nakazanie by siadły spokojnie /po przeczytaniu Twoich uwag/ i okazało się ,że po pierwsze łatwiej zakłada mi się obroże bo nie szaleją, a po drugie są spokojniejsze na spacerze. Mam jednak spore kłopoty z zachowaniem Romka wobec gości w domu i na początku każdej takiej wizyty Romek jest zapinany na smycz, uspokaja się i później uwolniony jest już OK. Teraz kiedy jest jeszcze Julek niestety mam z tym problemy bo kiedy jednego udaje się przywołać do porządku- drugi zaczyna znowu wąchanie i skakanie.Poradź może coś Ci przychodzi do głowy bo mam z tym problemy i choć są to nieliczni goście ale nie chciałabym by z tego powodu omijali mój dom.
|
||||||||||||||
|
Dobrusia
|
Jolu, ja oczywiście bardzo chętnie pomogę, bo problem o którym mówisz wydaje mi się bardzo łatwym do rozwiązania. Jednak:
Po 1. Jestem przeciwna "leczeniu na odległość". Każdy piesek jest indywidualny, nie można generalizować. Nie mogę też zobaczyć jak się zachowuje, a pamiętajmy, że język ciała jest bardzo ważny, więc jestem pozbawiona ważnych informacji, a bez nich można wydać złą diagnozę. To co tu piszę nalezy traktować raczej na jakieś wskazówki. Po 2. Problemów z psami jest bardzo wiele, trzeba by założyć osobny wątek. Ale jestem otwarta na propozycje. Cieszę się, że to co napisałam pomogło Ci. Dodam jeszcze, że jeśli będziesz konsekwentnie czekać przed założeniem obroży, czas oczekiwania na ustopienie stanu podniecenia będzie się skracać i spokojne zachowanie wejdzie pieskom w nawyk. Co do meritum sprawy: Po pierwsze i najważniejsze- bądź przewodnikiem swojego stada. Był o tym cały post, będę tu się powtarzać, ale naprawdę- jeżeli spełni się ten warunek, nasz pies będzie się uczył z prędkością błyskawicy i wystarczy tylko spojrzeć na niego, wskazać palcem i zmieni swoje postępowanie. Ludzie się dziwią, ale ja na swoje 23 psy nigdy nie podnoszę głosu, nieczęsto w ogóle wydaje polecenia głosem, bo wydajniesze jest porozumiewanie się za pomocą gestów. Oczywiście jest to stan idealny, do którego należy dążyć, ale nie uzyska się go od razu. Karcący, krótki dźwięk wydawany przez właściciela jest bardzo ważny na początku nauki. I tu pojawia się utrudnienie dla Ciebie, ale nie jest to przeszkoda nie do ominięcia. Możesz zastąpić go konkretnym, szybkim dotykiem (symulującym ugryzienie), oczywiście nie może ono sprawiać bólu. Zasada w przypadku gości jest bardzo prosta: Pies wykazuje niefajne Twoim zdaniem zachowanie (i nie ma w tym nic złego, bo to TY jako przewodnik stada ustalasz JAK ma się zachowywać) i musi w związku z tym być na taką sytuację jak najczęściej wystawiany. Proponuję zoorganizować grupę ludzi, którzy celowo będą wchodzić do mieszkania byś mogła wyćwiczyć porządane zachowanie. No dobrze, ale jak to wyćwiczyć? Zasada prawie taka sama jak ze spacerem. Nie wiem jak to dokładnie u Ciebie wygląda (zamieszczaj dokładny opis zachowania psa następnym razem), ale opiszę najczęstsze przypadki : Umowiona osoba dzwoni do drzwi. Pies zaczyna się kręcić, szczekać - jednym słowem wchodzi w stan podniecenia. NATYCHMIAST należy go skarcić. Posadzić w pozycji siedzącej i poczekać aż się uspokoi. Dlaczego natychmiast? Jeśli pies wykaże pierwsze oznaki podniecenia, będzie go łatwiej uspokoić niż gdy rozwinie swój cały wachlarz (szczekanie, latanie po mieszkaniu itp.) Ok, pies się uspokoił. Otwieramy drzwi. Pies się znów "podnieca" (to taki skrót myślowy, bez podtekstów). Przestajemy interesować się gościem, znów karcimy psa i usadzamy na miejscu. Warto zastosować zasadę, że pies siedzi w odległości 1,5-2m. od drzwi i może podejść do gościa dopiero gdy mu na to pozwolimy, tzn. gdy się rozbierze, poda nam rękę, albo gdy wykarze ochotę na przywitanie z psem. Dlaczego? Wyobrażacie sobie wizytę u mnie, gdy rzucaja się na Was radośnie 23 olbrzymy? Bo ja nie. Szczerze mówiąc znajomi mają dwa średniej wielkości psy, których totalnie nie kontrolują i wizyta u nich to męczarnia (niestety oni twierdzą że takie zachowanie jest fajne). Nie kazdy lubi psy i nie każdy chce mieć ich futro na sobie i warto wziąść to pod uwagę w wychowaniu. Taki tok zachowań: pierwsze oznaki podniecenia- skarcenie musisz kontynować aż gość wejdzie i usiądzie, a także gdy będzie wychodził jeśli jest z tym problem. Ważne by ćwiczyć to z różnymi ludźmi i tak często jak się da. Czemu muszą być to osoby umówione? Ano, żeby się nie dziwiły gdy czekają pół godziny pod drzwiami aż uspokoimy psa, kolejne pół godziny w przedpokoju aż zrobimy to samo itp. W sytuacji gdy mamy gości "obcych" nie wypadałoby poświęcać psu tyle uwagi. Wygodniej by było zamknąć go w 2 pokoju i zająć się nimi. Jeszcze mały komentarz co do smyczy. Używanie jej jest na początku jak najbardziej wskazane, zwłaszcza gdy trudno jest zapanować nad psem. Nie może on jednak na niej "wisieć", należy go skarcić krótki i stanowczym pociągnięciem. Warto też umieścić obrożę nieco wyżej, tak jak zakłada się psom na wystawach. Pozwoli to lepiej kontrolować psa. W przypadku dużych zwierząt polecam też kolczatkę, ale nalezy umieć ją stosować. Nie może ona w żadnym wypadku sprawiać zwierzakowi bólu. Ma ona tępo zakończone kolce, których zadaniem jest symulowanie ugryzienia psa-przewodnika stada i dlatego dobrze stosowana jest bardzo skuteczna. Jeśli jednak stosuje się ją źle, naraża się tylko psa na cierpienie, a efektów takiego "treningu" nie będzie żadnych. |
||||||||||||||
|
Przewodnik stada |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.