 |
 | "Mój" Borysek wreszcie szczęśliwy... |  |
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Marta
Dołączył: 07 Lip 2005 |
Posty: 30 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Poznań |
|
 |
Wysłany: Wto 19:08, 13 Wrz 2005 |
|
 |
|
 |
 |
juz drugi raz becze czytajac o Borysie, jak on musial cierpiec w schronisku, skoro uciekł do Ciebie MałGosiu, napewno bedzie wiernym psiakiem dla szczesliwca na ktorego wciaz czeka... jak napisała Mantis ja rowniez nie moge nic zrobic z takiej odleglosci, chce jednak zebyscie wiedzialy, ze jestesmy z Wami, wspierami i podziwiamy Wasze niesamowite dobro, oddanie i czas, mimo zmagan z rzeczywistoscia i codziennoscia, mam nadzieje,ze jakis wielbiciel pieknych dalmatynczykow juz niedlugo odnajdzie BORYSKA 3 mam kciuki 
|
|
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Wto 21:04, 13 Wrz 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Dziewczyny! Ludziki moje kochane! Nic więcej nie napiszę - ale wygląda na to, że Wasze kciuki mają czarodziejskie właściwości Więc trzymajcie je nadal - tak do piątku - może wtedy napiszę DOKŁADANIE za co je trzymaliście I czy się udało...
Tak wygląda lśniący, czyściutki i pachnący dalmatyńczyk, który ma zupełnie odmienne zdanie na ten temat i nadzieję, że tarzanko zmieni ten "okropny" stan...
Dobrze Wam się wydaje... Borys dzisiejszego dnia też nie spędził w schronisku... Nie miał zupełnie apetytu, co dla niego było bardzo nietypowe, więc oboje z Blinkiem stwierdziliśmy, że może ma temperaturę, że jeszcze ten jeden dzień...
Zabezpieczyliśmy "jego" pokój jak sie dało, Blink wyjął klamkę, żeby Borysek nie wydostał się... i poszliśmy do pracy z duszą na ramieniu i skomlenieim, wyciem i szczekaniem w uszach (nie tylko boryskowym, bo i nasze prywatne ogonki, zamknięte w drugiej części mieszkania bardzo się denerwowały...).
Po 8 godzinach w pokoju Borysek zrobił...przemeblowanie Jednak ewidentnie widać, że po prostu chciał sie wydostać, wszystko jedno czy przez drzwi czy okno, a wszystko co zostało rozrzucone - wylądowało na podłodze tylko dlatego, że trafiło pod łapy próbującego wydostać się z zamknięcia zwierza. Najczęściej oczywiście pod pazurzyska trafiały...drzwi
Po kapieli i jedzonku (teraz miał apetyt, skubaniec jeden ) poszedł spać pod kocykiem, bo mu pupka z zimna się trzęsła W kąpieli - ideał. Zresztą wogóle jest cudowny...
Na jutro mamy dawkę Stresnalu, na pojutrze też. Może nam to choć trochę oszczędzi drzwi 
|
|
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Wto 21:12, 13 Wrz 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Małgośka, słyszałaś ten huk? Na pewno słyszałaś, bo to nie kamień, nie głaz, ale skała spadła mi z serca! W sprawie Borysa miała do mnie zadzwonić znajoma znajomej, ale nie zadzwoniła i poczucie winy, że nic więcej dla Borysa nie mogę zrobić przygniotło mnie zupełnie. Nawet mi się nie chciało czytać innych wątków na forum. Trzymam kciuki u rąk, u nóg i jeszcze zaplotę kciuki Kapucynie i Dżeksonowi, żeby też trzymali!
A Supłowi przekaż, że go nie lubię, bo jest niegościnny .
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Pią 11:43, 16 Wrz 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Niestety - adopcja "nie wypaliła"
Wprawdzie jestem w trakcie rozmów z kolejnymi zainteresowanymi, ale to również jeszcze nic pewnego...
Dodatkowo mamy teraz kolejny problem - zdrowie Boryska
Nie przypuszczałam nawet, że stan w jakim się znajduje, jest tak kiepski - wychudzenie, a nawet "zagłodzenie" jak określiła to wetka, daje teraz rezultaty... Od początku, gdy zjadł swoje jedzonko, robił się niespokojny - ale porcje podawałam mu na małe i lekkostrawne. Z dnia na dzień jednak obserwowaliśmy pogorszenie - czasami nie miał ochoty jeść, a jak już zjadł to widać było, że brzuszek go boli. Przedwczoraj nawet zwymiotował, ale zrzuciałam to na karb wcześniejszego odrobaczania... Wczoraj było fatalnie - pies cały wieczór ewidentnie cierpiał, prężył się, wyginał, nie mógł znaleźć miejsca, skamlał, drżał, wymiotował Biegałam między telefonem a apteką. Leki ostatecznie pomogły, ciepłe okłady i otulenie go również. Jednak najbardziej zaniepokoił mnie skrzep krwi jaki znalazłam w jednym z pierwszych wymiocin
Wymiotował przez całą noc, ale już tylko śliną i wodą, ale więcej nic niepokojącego nie zauważyłam.
Dopiero rano dostałam receptę na środek przeciwwymiotny - na razie działa, Borysek zaszył się w "swoim" pokoju i śpi.
A jeszcze wczoraj po raz pierwszy ( ) bawił się ze mną na ogródku rzucanym jabłkiem Tarzał się na trawce, troszkę biegał. Supełek pożyczył mu swoje szelki, więc Borysek ćwiczył nowe metody osiołka w tych trudnych warunkach (z obróżki, jak się postarał, wyjmował głowę). Przeskakiwał bez najmniejszego problemu przez nasz ok. 1 metrowy płotek na ogródek
A jeszcze wcześniej przez 8 godzin orał nasze drzwi i ściany, szczekał non stop i skamlał (relacja sąsiadki) - więc siły mu dopisywały...
Nadal podtrzymuję to co mówiłam wcześniej - szybko się uczy... Wczoraj do lecznicy musiałam go nieść, bo takiego osiołka zrobił Za to wraca o własnych siłach i z ochotą
Przy wszystkich zabiegach (czyszczenie uszu, zastrzyki - nawet bardzo bolesne, czopki, tabletki podawane głęboko do gardła) jest psim ideałem.
Do tej pory warknął, czy raczej ostrzegawczo się odszczeknął mojemu Supłowi - ale ciągle miał ku temu podstawy, bo mały rudzielec go zaczepiał.
Tak fatalnie wygląda dziś - choć wydaje się to niemożliwe, chyba jeszcze bardziej zbiedniał
Wczoraj to go nawet Supeł żałował, tak widocznie dla wszystkich cierpiał...
A to fota z wczorajszego ranka - tak go właśnie zastałam po przebudzeniu - na fotelu, na którym mu nie wolno się kłaść. Chyba z 5 razy próbował na niego jeszcze włazić, ale nasze ciągłe "nie!" zadziałało. Na razie przynajmniej
Oto monochromatyczny król

|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 17
|
|
|
|  |