 |
 | Potrzebne leki dla wieluniaków w potrzebie |  |
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Śro 23:46, 06 Wrz 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Jak na zamówienie AnJa przysłała 20 książeczek zdrowia, 2 fartuszki i oxycorty Ale oczywiście gyby ktoś.. coś... to my z wielką chęcią przyjmiemy wszyściusieńko
A żebyście nie myśleli, że tylko od Was "wyciągam" to się z Wami podzielę tym co dziś spotkało naszą p. Krysię.
[link widoczny dla zalogowanych] Dziewczynie pogarszał się stan zdrówka - niby z nosówki wyszła dość szybko, ale z oczu i noska leciała nieciekawa wydzielina, nasze leczenie nic nie pomagało, badania nie wykazywały nic konkretnego, a doszły nowe dolegliwości, w tym skórne. Wzięła więc p. Krysia męża za kierowcę, suńkę do autka i pojechali do Łodzi. Tam zostały wykonane kompleksowe badania, w tym ocząt. Dostała cały zestaw leków, dziś pojechała ponownie na kontrolę. Prawdopodobnie przyplątał się gronkowiec, a antybiotyki podawane uprzednio nie były dobrze dobrane. Po obecnym leczeniu - nosek piękny, oczka, nawet po przebudzeniu - czyściutkie, ogólny stan bardzo fajny. Leczenie jeszcze troszkę potrwa, ale widać, że się powiodło Tyle, że oczka trzeba było zakraplać sporo razy w ciągu doby, antybiotyk podawać w nocy - p. Krysia więc zabierała Fizię do domu na noc Sunia jest TOTALNIE niekłopotliwa i wspaniała (każda okazja jest dobra, by psicę zareklamować, prawda? )
Podczas dzisiejszej wizyty łódzka wetka nie mogła uwierzyć, że to wszystko było wykonywane dla "zwykłego schroniskowca" Powiedziała, że odkąd pracuje nie miała takiego przypadku i... się popłakała. Do chlipiącej pani doktor dołączyła więc p. Krysia potem kolejny wet - ale ponieważ to mężczyzna to już ponoć nie chlipał otwarcie Stało więc tak całe zasmarkane zgromadzenie i miziało Fiziunię życząc jej najwspanialszego z możliwych domków
Miłe, prawda? A to - jakby nie patrzeć - było możliwe dzięki Wam, pieniążki przecież nam z nieba nie spadają wszelką pomoc zawdzięczamy naszym przyjaciołom...
Fizia dziękuje więc wszystkim, w tym oczywiście też swoim wirtualnym pańciom - Szantince i Katerinas
Szkoda, że nie każdemu ogonowi udaje się nam pomóc, uratować... Dziś pożegnaliśmy Larę. Nie mogę przeboleć tej starty, Larunia to psi ideał, moje marzenie po prostu Trafiła do nas w czerwcu - strasznie zaniedbana, z wybitymi ząbkami, musiała być bardzo bita, a w brzuszku miała wielkiego guza Jak moja i Blinkowa Dianka...
Spokojna, łagodna, cudna - choć przez całe swoje ok. 10-letnie życie los jej nie oszczędzał - nie straciła wiary w ludzi.
Po długich konsultacjach nasza wetka podjęła się tydzień temu operacji tego paskudztwa. Podczas operacji okazało się, że trzeba wykonać również kastrację - Larunia miała ropomacicze, cud, że to wetka wyłapała na czas. Operacja, mimo olbrzymiego ryzyka, powiodła się, a rana po sterylce, o którą tak się martwiliśmy - ładnie się goiła. Byliśmy przekonani, że naprawdę się udało, zaczęłam opowiadać o niej ludziom szukając jej domku... A tu nagle rana po guzie zaczęła niesamowicie się poprać - i Larunia dziś odeszła
Śpij skarbie... Strasznie mi źle, że nie daliśmy rady Cię uszczęśliwić

|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1
|
|
|
|  |