 |
 | Rysio - rudzielec... |  |
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Czw 21:09, 25 Sie 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Rysio "dał nogę". Wygląda to tak jakby godziny spędzane w samotności na budzie w kojcu poświęcał na obmyślanie kolejnego planu wielkiej ucieczki I wreszcie mu się udało...
Pojechaliśmy więc szybko do jego byłego domu... Obeszłam okolicę - jednocześnie przeprowadzając "wywiad środowiskowy" na rysiowy temat. Okazało się, że chłopak jest tam znany pod imionami "Rysio", "Misio", "Reksio" , że miał dwóch właścicieli - najpierw mieszkał z jednym panem, później dopiero trafił do tego, który go oddał. Obaj mieszkają blisko siebie. Rysio ponoć obszczekuje ludzi bardzo charakterystycznym głosem (dla mnie szok - Rysio szczeka? ), przez jednych jest przeganiany, inni go dokarmiają...
Gdy go wreszcie znalazłam...wyglądał na szczęśliwego... Bez problemu dał się wziąć pod pachę, wygłaskany i wytulony przez mnie - był super zadowolony. W aucie - grzecznie siedział, wyglądał z zainteresowaniem przez okno. W końcu radośnie...wytarzał się na fotelach przyozdabiając wszystkie piękną, rudą sierscią ))
Podjechaliśmy pod schronisko - a Rysio posmutniał Próbował się wyrwać...patrzył na mnie z wyrzutem
Choć byśmy go w schronisku pysznym jedzeniem obdarzali, choćby każdy z odwiedzających do niego zagadał - i tak całymi dniami siedzi w kojcu, bez swojego człowieka... Dalej więc będzie obmyślał plany ucieczki 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Wto 0:04, 21 Mar 2006 |
|
 |
|
 |
 |
W sobotę pogadałam sobie z Rysiem. W kojcu był z dużą sunią, młodziutką Igą - i mimo, że wielokrotnie od niej mniejszy potrafił nawet młodą od miski odgonić... Po chwili mi poświęconej podreptał sobie do budy skąd obserwował moje poczynania...
To było nasze ostatnie spotkanie. Dziś Rysio przekroczył Tęczowy Most
Czemu? Nie wiemy...
Do południa wszystko wyglądało normalnie: karmienie, codzienne czynności. Rysio jak zwykle przy jakimś zamieszaniu podbiegał do drzwi kojca, czasami poszczekał.
Zaraz po południu, gdy przyszła pora na sprzątanie - Rysio już nie żył
Nie ma śladu na jego ciałku - żadnego zadrapania, żadnej oznaki by działo się coś złego, nawet kropelki krwi...
Przypuszczamy, że mogły to być jakieś problemy z sercem, może wylew?
Nikt z nas nie spodziewał się tak strasznej rzeczy. Jesteśmy załamani... Długo z Ewą zastanawiałyśmy się co mogło stać się małemu rudzielcowi, czy czegoś nie przeoczyłyśmy... ;(
Nie ma już Rysia, pozostał olbrzymi ból w sercu... [']
|
|
 |
 | |  |
asia_strozyk
Dołączył: 13 Lut 2006 |
Posty: 15 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Pila |
|
 |
Wysłany: Wto 3:49, 21 Mar 2006 |
|
 |
|
 |
 |
czy jest mozliwosc sekcji czy juz za pozno??koszta pokryje
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 2
|
|
|
|  |