 |
 | Piękny bernardyn - Ramzes, pan i władca - nie zdążyliśmy :( |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Pią 2:52, 21 Lis 2008 |
|
 |
|
 |
 |
Topik adopcyjny Ramzesa znajdziecie TUTAJ.
Źle się dzieje z naszym dumnym władcą, bardzo się o niego martwimy, stąd mój apel o DOM który ofiarowałby psu na nowo zdrowie, siłę i który uspokoiłby zestresowany psi umysł...
**************************************************************************
RAMZES
Ramzes to wielki, przepiękny ok. 2-3 letni bernardyn.
Przybłąkał się we wrześniu do prywatnej firmy, gdzie niestety nie było dla niego miejsca...
Stał się naszym podopiecznym na początku października, a już 17-go przeszedł operację usunięcia guza (luźna narośl, niezłośliwa na szczęście) umiejscowionego na zewnętrznej stronie lewego biodra. Dodatkowo był bardzo wychudzony.
Obecnie stan Ramzesa jest już bardzo dobry - psisko nabrało masy, pewności siebie, o zabiegu zapomniało dawno
Ramzes potrzebuje opiekuna, który poradzi sobie z jego siłą i przekonaniem, że wolno mu wszystko co z wielką chęcią okazuje każdemu przechodzącemu obok kojca, obszczekując go groźnie
Zdjęcia po zabiegu - psisko momentalnie niszczyło każdy kołnierz, który miał go zabezpieczyć przez wygryzieniem szwów z biodra
W listopadzie łobuz już o dawno kołnierzu zapomniał

|
Ostatnio zmieniony przez MałGośka dnia Nie 22:20, 11 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
 |
|
 |
 | Re: Piękny bernardyn - Ramzes, pan i władca :> |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Nie 22:05, 11 Sty 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Z upływem czasu Ramzes z kudłatego łobuza o sile spodziewanej przy psie o takich gabarytach - przeobraził się w psa na miarę noszonego imienia - na podejście do swojego kojca reagował intensywnym "pyskowaniem", i lepiej było nie ryzykować wtykania ręki między pręty
Patrząc jednak jak radziły sobie z tym dumnym władcą nasze pracownice - widać było, że potrzeba mu po prostu odpowiedniego człowieka, który będzie umiał porozumieć się ze trudnym psem - wtedy Ramzes zacząłby cieszyć się z własnego życia i domu, a przy okazji na pewno odnalazłby się jako doskonały stróż.
Przejścia związane z zabiegiem i późniejszą pielęgnacją spowodowały, że nasz twardziel nie pozwalał przy sobie manipulować i kończyło się zawsze na kagańcu na psim nosie.
Poniższe zdjęcia odnalazłam gdzieś głęboko ukryte - autorem jest Justyna vel Czarnuszka, a wykonała je w połowie października 2008 r., na samym początku pobytu Ramzesa w naszym schronisku, jeszcze przed zabiegiem usunięcia guza.
Określiła go wtedy jako wyjątkowo silnego kudłatego.... pieszczocha. Cóż - widać po Ramzesie dokładnie jaką krzywdę psiej psychice może spowodować stresujące życie i każdy kolejny dzień spędzany w małym kojcu, zamiast przy boku swego człowieka
MałGośka napisał: | [...] 17-go przeszedł operację usunięcia guza (luźna narośl, niezłośliwa na szczęście) umiejscowionego na zewnętrznej stronie lewego biodra. |
Pisząc te słowa nie spodziewałam się, że w tak krótkim czasie ogarnie nas obawa czy aby na pewno ów guz nie był wytworem złośliwym, siejącym się dalej w bernardynim ciele
Ramzes musiał zeszczupleć już w grudniu, ale jego doskonałe samopoczucie i władcza postawa oraz niechęć do robienia z nim "dziwnych" rzeczy spowodowały, że dopiero teraz, gdy zniknęła gdzieś jego żywiołowość - rzucił się momentalnie w oczy jego pogarszający się prawie z dnia na dzień stan
Może minione właśnie potężne mrozy, które dały się we znaki większości psiaków, przyspieszyły te zmiany...
Ciężko go u nas zdiagnozować Jeśli to kolejne nowotworowe paskudztwa, to nawet nie ma co marzyć o konkretnym leczeniu w naszych warunkach...
Może jednak czyta to właśnie ktoś, kto potrafiłby zająć się naszym chorym twardzielem? Może w domowym zaciszu choróbsko przystopuje? Może głównym "przyspieszaczem" niekorzystnych objawów jest po prostu zwykły stres?
Nie przypuszczałam, że będę tęskniła za jego barytonem, którym obszczekiwał mnie zazwyczaj nie pozwalając na spoufalanie, ani tym bardzie na wykonanie zdjęcia... Dziś Ramzes owszem - wspiął się na drzwi kojca, ale tylko na chwilę, a potem cicho stał, spoglądając co chwilę smutnymi oczami

|
|
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Pon 0:44, 19 Sty 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Tracąc siły Ramzes stracił też na animuszu... Zły stan nas martwi, ale jednocześnie aż trudno uwierzyć jakim przytulastym psem się staje
Nadal denerwują go inne psy, więc czujnie je obserwuje, czasami nawet poszczekując - wobec ludzi jednak staje się po prostu... przyjacielski Widać, że potrzebuje kontaktu, pogłaskania, spędzania z nim czasu. Ponownie pozwala na zaglądanie sobie w różne miejsca.
Wygląda więc na to, że obecna chwila jest najlepszą, by na nowo Ramzesowi pokazać prawidłowe relacje z ludźmi Kochani - rozglądajcie się pilnie za odpowiedzialnym domem dla tego bernardyniego cuda...
Gdy wyzdrowieje (wciąż w to wierzę!) - we właściwych rękach ma szanse stać się wspaniałym psim towarzyszem
Nasza schroniskowa wetka stwierdziła nużycę (wyłysienie przy oku), co jest logiczne przy takim osłabieniu organizmu. Czy to jedyna psia dolegliwość... nie jesteśmy pewni. Na razie wzmacniamy chłopaka i leczmy nużycę właśnie.
Trzymajcie kciuki - i pomóżcie szukać domku!

|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 2
|
|
|
|  |