Liza zaginęła w czasie burzy...już się nie odnajdzie:(

O i jeszcze z okolicznymi listonoszami trzeba pogadać! Oni z regóły znają wszystkie lokalne zwierzaki a po za tym i z ludzmi mają najwięcej styczności. Powodzenia! Nieustannie trzymamy kciuki i nagabujemy Św. Antoniego! Będzie dobrze, MUSI!

Lizuni szukamy też w necie, między innymi na [link widoczny dla zalogowanych], na [link widoczny dla zalogowanych] oraz [link widoczny dla zalogowanych].
No i oczywiście na stronce schroniska również prosimy o pomoc w poszukiwaniach

- [link widoczny dla zalogowanych]

wiadomo coś o Lizie?

No własnie?Bogna,odezwij się!Jak poszukiwania,cokolwiek udało się ustalić?

U mnie żadnego odzewu, nikt nie zgłosił, że Lizę choćby z daleka widział

Bogna, daj znać, bo jeszcze mi parę pomysłów po głowie chodzi, ale wolałabym, żeby nie były potrzebne

Nadal nic. Podobnego psa widziano w Krzyżanowicach ale dowiedziałam się późno i podobno był to pies mieszkańca. Nie widziałam jej tam. Pocieszam się tym, że nie dali mi znać, że gdzieś lezy.
Myślę o daniu ogłoszenia do Kulis powiatu, niestety nie moge obiecać wielkiej nagrody.Moje sady bardzo ucierpiały . Jeśli to jednak w Krzyzanowicach była Liza , to znaczyło by, że posuwa się w kierunku Praszki, nie Byczyny.
Jakie masz Gosiu pomysły ?
Bogna

Bogna-

tak mi przykro..A to lepiej czy gorzej,że w kierunku Praszki się porusza?To daleko od Ciebie?
Najgorsze to to,że ma cieczkę,bo teraz prawie pewne,że zajdzie w ciążę

Ogłoszenie możesz dać,nawet za niewielką nagrodą.czasem i kilka złotych jest dla ludzi zachętą,a czasem ludzie bezinteresownie pomogą.Na szczęście jeszcze trochę osób o wrazliwych sercach istnieje.

I odezwij się częściej,może coś znowu wymyślimy.

Jestem bardzo często w Praszce, również teraz będę bo wakacje się zaczęły, wiec ja również postaram się rozejrzeć. Mogę spróbować w firmie wujka położyć jakieś ogłoszenia o zaginięciu Lizy, gdyż dużo osób z okolicznych wsi i Praszki się codziennie zjawia.

Ja też teraz będę często w okolicach Praszki, bo tam mieszka moja babcia no i Cywil. Postaram się rozejrzeć, popytać. Zrobię co w mojej mocy, aby Lizunia się odnalazła

Powiem tylko jedno: Bogna, nie poddawaj się! Cuda się zdarzają! Wiem coś o tym.. Z resztą nie tylko ja.. Ściskam Cię mocno!

Madzia, Kasia - może wydrukujcie nasze ogłoszenia o poszukiwaniach Lizuni i rozdawajcie po sklepach, kioskach, gdzieś gdzie ludzie się zbierają.

Plakat jest do pobrania tutaj:

[link widoczny dla zalogowanych]

(zaraz też umieszczę ten link w pierwszym poście niniejszego wątku Lizy)

Bogna - zerknij na niego, wydaje mi się, że zawarte są tam najistotniejsze elementy. Starałyśmy się każde słowo przemyśleć, nic nie jest tam przypadkowe, wzięłam pod uwagę też Twoje obawy - mam nadzieję, że każdy kto to przeczyta uświadomi sobie, że ten łypiący strasznym okiem pies to przestraszona Lizunia i zamiast ją przegonić - skontaktuje się z nami

Acha, Bogna, zapomniałam Cię spytać! Próbowałaś poprosić o pomoc okolicznych księży? Może jak zobaczą Twą desperację to pozwolą umieścić taki plakat tak by każdy mógł przeczytać. Przecież pies to też stworzenie boże...

Kolejna sprawa, może już mówiłaś - warto byłoby namierzyć rożnych okolicznych zaopatrzeniowców i ich o pomoc poprosić. Pamiętasz, Bubu odnalazł się dzięki pomocy piekarza rozwożącego pieczywo...

Kurcze zostawiłabym u wujka te ulotki, tyle że drukarka nie działa

jak na złość

Dalej nie mam wiadomości. Nadal szukam w wolnych chwilach. Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie.
Bogna

Witam.Rozumie was doskonale.Mialam ten sam problem.Kilerek uciekl za sunia dwa miesiace po adopcji.Trzy dni i noce lazilam po lasach brudna i glodna.Moja obawa byla tym wieksza bo mialam informacje,ze potacil go samochod.Ale znalazlam laziora dzieki telefonowi od drwali pojechal na szycie i wszystko dobrze sie skonczylo!!!Zywie nadzieje ze i wasz skarb sie odnajdzie.Ze swojej strony dalam znac wszystkim znajomym z Praszki i Byczyny.Beda miec na uwadze.My wszyscy Kilerkowa rodzinka tez bedziemy sie rozgladac.Calym serduchem z wami

.Pozdrawiamy i czekamy na szczesliwa informacje!

Tak tak ja swojego tez w lesie znalazlam.To dobry pomysl ale lazilam i darlam sie az ochryplam uslyszal i sam do mnie przybiegl inaczej bym go nie znalazla