Dobrusia
Dołączył: 29 Sty 2010 |
Posty: 11 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
|
Wysłany: Pon 22:54, 01 Lut 2010 |
|
|
|
|
|
Dzięki Hestii zmieniło się całe moje życie.
Hestia była szczeniakiem zakazanym - tzn. zdaniem Związku Kynologicznego nigdy nie powinna się urodzić. Dlaczego? Była na pewno owczarkiem niemieckim, córką dwóch rodowodowych owczarków niemieckich, championów. Był tylko jeden szkopuł (a właściwie dwa): owczarki te były ze sobą blisko spokrewnione. Ale nawet gdyby nie były, ZK nie dopuszczał by takie nierejestrowane mioty opuszczały hodowlę. Nie była to kwestia ich nieodpowiedzialności- do pokrycia doszło przez przypadek.
To były szalone lata 70-te. Miałam niebawem zdawać maturę i pójść na studia. To były czasy czterech pancernych i psa, więc jak każda dziewczyna marzylam własnie o owczarku niemieckim. Psy te po wypuszczeniu tego filmu stały się bardzo "modne", a co za tym idzie - drogie. Rozmnazano je szybko i w dużych ilościach aby sprostać popytowi. ZK miał problemy by w ramach kryć legalnych znalezc dla suk niespokrewnione psy.
Tak się szczesliwie złożyło, że syn wspomnianych wcześniej hodowców był moim przyjacielem. Podobnie jak ja bardzo kochał zwierzęta i żalił się, że spotka je smutny los jeśli nie znajdą szybko właścicieli. O wszytskim oczywiście nie mógł się dowiedzieć ZK. Psy zostały koniec końców sprzedane za pół ceny jaką by przyszło zapłacić za psa z rodowodem (co nadal nie było mało).
Hestia okazała się wspaniałą sunią. Wspaniałe geny swoich rodziców zaowocowały doskonałym charakterem - bardzo szybko się uczyła, była oddana i posłuszna.
Niestety było i 2 dno. Od pierwszych miesięcy życia dawały o sobie znać liczne choroby genetyczne. Ponadto, bliskie pokrewieństwo spowodowało zaburzenia hormonu wzrostu i suka wyrosła na znacznie większą niż powinna. DEGENERAT- tak przedstawiciele związku kynologicznego komentowali tego przepięknego, doskonale ułożonego psa.
I mieli rację. Suka przeżyła długie 12 lat, z czego minimum 11 walczyłyśmy razem z chorobami. Było to wspaniałe 12 lat z najlepszą przyjaciółką. Zmarła mi na rękach patrząc smutnymi oczami, które zdawały się pytać: "za co muszę tak cierpieć?".
|
|