Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
Ania
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów


No, pozory mylą. Ale to dobrze, że czasem tak jest bo jak idę z Rufim to czuję się bezpieczniej, bo wygląda na takiego psa do którego obcy nie podejdzie. No i dobrze.
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

Fakt, fajnie jest móc spokojnie spacerować wieczorem, zamiast kręcić głową na wszystkie strony, wypatrując zbira z pałą. A duże psy taki spokojny spacer zapewniają .
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

jnk napisał:
duże psy taki spokojny spacer zapewniają .

Pojęcie "dużości" bywa względne - o ile Dżeksiak wg mnie spokojnie podciągnie się pod tę kategorię, to Rufiątko raczej do średniaków się zalicza Ale Ania ma inne zdanie na ten temat - i staram się ją zrozumieć No i miło przeczytać, że zapewnia swej ukochanej pańci choćby pozory bezpieczeństwa
Zobacz profil autora
Ania
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów


"Spacer w lesie"
Miały być fajne zdjęcia z tej wycieczki, ale chłopaki tak się rozbawili, że czasami byli szybsi od aparatu, co widać na załączonym zdjęciu......



Tropienie nowych zapachów i znaczenie terenu to odpowiedzialne zadanie na nowym terenie.


Hmm....


Tu też jest ciekawy zapach. trzeba tu zostawić swój " autograf"


A teraz w którą stronę idziemy


Zaczekam na pana i pójdę z nim.......


A tu jestem z Maksiem


A tu z moim pańciem. Strasznie go kocham i wcale się już nie boję.




Wygłupy na trawie też są fajne............('')


Skromnie mówiąc, przystojniak ze mnie że ho, ho, ho...........('')


Pozdrowienia od dwóch ogonków, ośmiu łapek, czterech uszków i dwóch ogromnych psich serduszek ('')
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Ania napisał:


To świetne uczucie (miłe i...zaskakujące jednocześnie ) widzieć Rufiątko tulące się wreszcie do faceta Ale - co się dziwić - w końcu to jego ukochany pan - to jak ma się nie tulić!
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

To najpiekniejsze zdjęcie jakie widziałam! Rufi tuli się do Pańcia!Nie ma nic bardziej wzruszającego,jak osiągniecie sukcesu w postaci przełamania psich obaw...Oczywiście osoba nie zapsiona tak jak wszyscy na tym forum,nie zrozumie tych subtelności..Brawo Rufi!Brawo Aniu!
Zobacz profil autora
Ania
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów


Z Rufim nie mam najmniejszych kłopotów. Jest naprawdę bardziej ufny i nie jest już tak przestraszony.
Gorzej z Maksem. Nie sądziłam że pies po pojawieniu się nowego psa w domu może się tak zmienić. Na przykład dzisiaj nad ranem obudziło nas warczenie. Maks warczał na Rufiego który wszedł do naszej sypialni, a Maks uważa że tylko on może spać przy naszym łóżku. Mikołaj stanowczo powiedział im że mają wracać do siebie spać jeden i drugi. Rufi poszedł grzecznie a Maks poszedł za Rufim i dalej warczał na niego już nie wiadomo dlaczego. Mikołaj wstał, kazał Maksowi iść do koszyka tak jak mu kazał prędzej a Maksiu zaczął warczeć na Mikołaja. A że on psu nie popuści to Maks dostał klapsa i ........... dalej warczał. I było tak: klaps i warczenie, klaps i warczenie aż Maks ustąpił.
Nawet zauważyłam że Maks nie chce się z Rufim bawić tak jak na początku. Gdy on go zachęca do zabawy to on warknie i odchodzi. Maks się zachowuje jakby chciał rządzić całym domem a nie tylko Rufim. Oczywiście na to mu nie pozwalamy, ale co do Rufiego to robię tak jak pisałyście, faworyzuję przy Rufim bardziej Maksa i jak warczą między sobą to wogóle się nie wtrącam. Może w nocy też miałam nie reagować. Sama nie wiem.
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

Dokładnie taka sama sytuacja jest pomiędzy Bartkiem i Borysem.Psiaki na początku były zgodne,a potem zaczęły rywalizowac o moje względy.Z czasem dochodziło do ostrzejszych powarkiwań.To zostawiałam i zostawiam w spokoju.Natomiast niestety reagowac muszę na mordoczyny i łapoczyny,bo to już nie przelewki.Zwykle po takich incydentacjh jest na dłuższy czas spokój.Chyba Aniu trzeba zostawić je w spokoju,niech same ustalą hierarchię.Oczywiście Maksiu nie może rządzić Mikołajem ,ani Tobą,a jeśli dojdą łapoczyny to trzeba będzie wkroczyć.Na razie widzę,że jest tylko słowna utarczka..
Zobacz profil autora
Ania
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów


Tak Edytko, na razie tylko warczy, czasami Rufi odwarknie ale sporadycznie. Najczęściej daje za wygraną i odchodzi, ale jak wpełni dorośnie, zmężnieje..... Zobaczymy.
Nigdy bym się nie spodziewała że Maks może się tak zmienić. To była taka psia maskotka. Potulny, łagodny, nigdy nikomu nic nie zrobił, przyjaciel wszystkich psów podwórkowych. No cóż, to jednak pies.
Zobacz profil autora
Misiowaty
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 1020
Przeczytał: 0 tematów



Misiek wita i pozdrawia Was - Aniu, Mikołaju, Rufuniu i Maksiu
Z zainteresowaniem przeczytaliśmy całą historię Waszego "zdobycia" Rufiego i cieszymy się, że wszystko układa się tak fajnie. Przecież początkiem całej historii jest Misio
Myslę, że gdzieś tam w psim niebie tak już było zapisane i przecież uwzględniając przesunięcie w czasie cała historia ma swój happy end - dwa ogony są szczęśliwe - mają swoich własnych ludzików, kochają i są kochane.
Własnie minęły dwa tygodnie od chwili kiedy "zdobylismy" Misia i bardzo, bardzo się cieszymy że jest z nami. Trzy lata po odejściu naszej Pumy ciągle "bronilismy" się przed decyzją o wzięciu psiunia - ja cały czas pamiętam moment jej odejścia niedziela, 2 listopada, pierwszy zastrzyk, dwugi zastrzyk, 16.02 - serce przestało bić. Nie Było alternatywy - rak kości rozwinął się błyskawicznie i nie było ratunku
Tego się najbardziej bałem ale gdy zobaczyliśmy Misia na aukcji Allegro, przeczytaliśmy jego stronkę wiedzieliśmy, że nie zazanmy spokoju jeśli Go nie weźmiemy.
Pies kocha wspaniale, niektórzy mówią że dostaje jeść więc nie jest to bezinteresowne ... ale to nie jest prawda. Tak mówią ci, którzy nigdy nie mięli psa.
Misiek pozdrawia kumpla z Wielunia i macha z zadowoleniem ogonem, że Rufi ma Was, a wy Rufiego Pozdrawia także Maksa, bo dzięki niemu i kumpel zadowolony i Misio w końcu doczekał się na swoje stado zapewniające dużo uczuć i pieszczochów
Misiaczek jest super, strasznie kochany, mądry ... i same ochy, achy...
Merdanko i pozdrowienia
Misio i Misiowaci czyli Hanka i Marek
Zobacz profil autora
Anna
Moderator
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 2599
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

Nic nie dzieje się bez przyczyny jak widać.
A Ty się Aniu tak namartwiłaś o Misia, a tu proszę - dwa pieski szczęśliwe
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

Misiowaty napisał:
ja cały czas pamiętam moment jej odejścia niedziela, 2 listopada, pierwszy zastrzyk, dwugi zastrzyk, 16.02 - serce przestało bić. Nie Było alternatywy - rak kości rozwinął się błyskawicznie i nie było ratunku


Ty też, Misiowaty, nie możesz zapomnieć? Bo ja ciągle i ciągle pamiętam, jak mój apet stał w samochodzie niemal przez całą drogę do weta, choć przecież przy zaawansowanym raku kości umiejscowionym w tylnych łapach to musiało być trudne i bolesne. Ostatnią podróż przed Wielką Podróżą odbył z godnością .

A co do tego, że pies kocha, bo dostaje jedzenie... No cóż, małe dziecko też jest przez rodziców karmione, więc można by wysnuć wniosek, że jedynie z tego powodu ich kocha, a jakoś nikomu nie przyjdzie do głowy postawić trzylatkowi taki zarzut .
Zobacz profil autora
Misiowaty
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 1020
Przeczytał: 0 tematów


zapomnieć się nie da, tak jak o wszystkim co było nie tylko przyjemne ale i ważne
Nasza Puma przez ostatnie dni nie była w stanie nie tylko chodzić ale i stać. To były straszne trzy dni tym bardziej, że po wczesniejszej operacji doszła do znakomitej kondycji, a wycinek guza został przebadany i diagnoza jednoznacznie wskazywała, że nie była to odmiana złośliwa. Kiedy zaczęła kuleć po zeskoczeniu na ziemię z siedzenia w samochodzie sądziliśmy, że chodzi o nadwyrężenie stawu. Na środę miała wyznaczony zabieg - punkcję stawu ... ale w niedzielę przed południem robiliśmy rentgen stawu i praktycznie wtedy wszyscy zrozumieliśmy... Poziom białych ciałek przedyktowany 2 godziny opóźniej z kliniki tylko potwierdził najgorsze Pamiętam jak wracałem od "wójka" Kity i ryczałem po drodze, on się zresztą też poryczał. Wiedziałem, że to ostatnie 2-3 godziny, pożegnanie. Wiedziałem, że tracę cośbardzo dla mnie ważnego. Całe szczęście że pamięta się także wszystkie dobre chwile, to także dzięki nim mamy Misia Jest oczywiście inny niż Pumcio, ale jest mój, kochany, dla mnie malutki ...
Pozdrawiam
Misiowaty
Zobacz profil autora
Anna
Moderator
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 2599
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

Myśmy też wierzyli w zwyrodnienie stawu , a sprawa rozwinęła się dalej błyskawicznie, tak jak u Pumy. A teraz Gabi zajęła się naszym samopoczuciem i całkiem nieźle jej to idzie
Ileż to psów z powodu pustki w naszych domach mogło wyjść ze schroniska.

Aniu, po jakim czasie pobytu u Was spuściliście Rufiego ze smyczy? I jak Wam szło przywoływanie go?
Zobacz profil autora
Ania
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów


Przepraszam że tak odpowiadam z opóźnieniem, ale mam ostatnio strasznie mało czasu i w domu mały remont. A każdą wolną chwilę wolę spędzić na spacerze z chłopakami.

Aniu - Rufiego puszczałam bez smyczy już po paru dniach, ale tylko na łące gdzie nie było ludzi. Powiem ci że od pierwszego razu Rufi bardzo grzecznie wracał na komendę. Chyba był mocno "szkolony" pod tym względem przez poprzedniego właściciela i posłuszeństwo wynikało ze strachu. Oczywiście za każdym razem jak ładnie wraca na komendę jest chwalony za to. Chociaż muszę ci powiedzieć że ostatnio Rufi trochę na podwórku jakby sprawdza na ile można moją cierpliwość naciągnąć i czy ja go naprawdę wołam, a może on się przesłyszał? Trochę go rozumiem bo suczki w sąsiedztwie mają cieczkę i mje chłopaki głupieją na podwórku.

Misiowaty - bardzo się cieszę że kochacie Misia i że on się do was już przyzwyczaił. Dziękuję że utwierdzasz mnie w przekonaniu, że dobrze się stało jak się stało, bo cały czas się zastanawiałam, że może jak byśmy chłopakom dali więcej czasu to by się przyzwyczaili. A może i nie. A tak to i Misiu jest szczęśliwy i Rufi też wygląda na ciągle roześmianego psa, więc chyba jest mu dobrze.Pozdrawiam gorąco.
Zobacz profil autora
Rufi - najpogodniejszy pies świata :)))
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 5 z 17  

  
  
 Odpowiedz do tematu