 |
 |
|
 | |  |
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Ania
Zwierzoamator

Dołączył: 19 Lip 2005 |
Posty: 224 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Pią 21:34, 21 Kwi 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Kochani!
U mojego przystojniaka wszystko bardzo dobrze. Wygląda na szczęśliwego, baardzo rozbrykanego choć w miarę posłusznego psa. Ostatnio nawet gdy moja przyjaciólka wychodziła od e mnie z domu i powiedziała " Rufi choć ze mną " zgadnijcie co zrobił? Oczywiście wyszedł w podskokach, że mu ktoś spacer proponuje. Za chwilę jednak obrócił się popatrzył na mnie, ja oczywiście tylko stałam i patrzyłam, a on wrócił do domu do mnie. To było cudowne bo z jednej strony pokazal że nie boi sie już obcych ludzi a z drugiej..... że jednak chyba mnie pokochał i to ja jestem jego pancią.
Jest tylko jeden problem z którym nie daję sobie rady, a może ktoś zna receptę na to, otóż Rufi panicznie nadal boi się łazienki. Muszę go znowu wykąpać i aż się boję co to będzie. Próbowałam już wszystkiego. Kąpię Maksa przy otwartych drzwiach i Rufi widzi że tam żadna krzywda się nie dzieje. Często zostawiam drzwi otwarte gdy coś w łazience robię. Rufi wtedy zagląda z daleka z ciekawością, ale nie wejdzie nawet jedną łapą. Na łazienkę mojej mamy reaguje tak samo, choć tam nigdy nie był kąpany. Gdy go kąpię na siłę, to jest to dla niego straszny stres. Cały się trzęsie i tylko patrzy żeby zwiać. Widok uciekającego Rufiego w pianie z szamponu na prawdę jest mi już znany. Nie wiem dlaczego on tak się boi łazienki. Myślałam, że to mu przejdzie, ale tak nie jest. Może ktoś ma jakąś radę na to, albo miał podobne zdarzenie
Pozdrawiamy
Brudasek Rufcio
|
|
 |
 | |  |
Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Sob 1:28, 22 Kwi 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Aniu!To nie tylko Rufiatko nie lubi kąpieli.Ja już 12 lat udowadniam Billowi,że nawet arystokrata powinien od czasu do czasu się umyć I nie moge go przekonac.Zresztą pozostałych ogonów równiez.Kapiel psów to w domu wydarzenie prawie takie jak Boże Narodzenie i Wielkanoc.Planujemy wszystko dużo wczesniej,potem ja i mąz rozbieramy sie stosownie do majtek(inna opcja nie wchodzi w rachubę)i zaczynamy łapankę...Pierwszego z reguły jakos uda się podstępem zwabić do łazienki,ale reszta natychmiast ucieka gdzie pieprz rosnie i chowa się po katach.Zatem każdy następny jest ciągnięty na smyczy.Widok to zaiste komiczny i żałosny,bo biedak zapiera się czterema łapami.jedynie Borys jest po prostu niesiony do łazienki ,mimo głosnych protestów.Następnym ruchem jest błyskawiczne zamknięcie drzwi i wepchanie delikwenta do wanny.Ooo,tu już musi zostać uzyta siła połaczona z głosnymi argumentami róznego typu.Nastepnie trzeba jak najszybciej delikwenta szorowac(ja z przodu,mąz z tyłu lub na odwrót),ryzykując,ze w razie jakiejkolwiek chwilki przestoju,delikwent wyskakuje z wanny cały w pianie.Wówczas pakuje się go z powrotem.Po skonczonej kapieli,delikwent z ulga wyskakuje ,a my błyskawicznym ruchem,zarzucamy nan ręcznik.Nie zawsze zdązymy ,niestety.Po pierwszym ogonie jestesmy mokrzy,po drugim,totalnie przemoczeni,po trzecim musimy trochę się powycierać,a po czwartym sami szykujemy sie do kąpieli.Kiedy już jako tako uda nam się osuszyć delikwenta ręcznikiem,otwieramy drzwi łazienki.Tempo w jakim delikwent wypada z tej łazienki mozna porównac tylko do jednego:prawie jak byk wypuszczony na arenę podczas corridy.Otrzepuje się jeszcze z obrzydzeniem,nerwowo krążąc po udostępnionych mu pomieszczeniach(niektóre musimy przezornie zamknąc).W końcu siada ze zdegustowaną miną i z błyskiem w oku spoziera na następnego nieszczęśnika wleczonego do łazienki...Po wykapaniu całej czeredy odbywaja się generalne porzadki,bo inaczej się nie da.Mieszkanie pływa w wodzie totalnie.Ogony przyglądają nam się z wyraźnie złośliwa satysfakcję:chcieliście to macie : Jednoczesnie obwąchują się ze wstrętem,bo przeciez tak paskudnego zapachu dawno nie miały...
I tak juz od 12 lat przeciętnie 2 razy w roku...
Aniu,chociaz Ci nie poradziłam,ale może choć trochę poprawiłam humor?
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Nie 0:11, 23 Kwi 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Aniu,kapiel w jeziorze czy rzece to zupełnie inna sprawa.Bill uwielbiał pływać,kiedy jeszcze był sprawny.Potrafił godzinami nie wychodzić z wody.Wystarczyło kawałek rzeczki,strumyczka bajorka,a on już tam był.Kiedyś wlazł nawet do naszej rzeki Przemszy,która jeszcze kilka lat temu przypominała ściek miejski.Cuchnał tak okropnie,że szedła kilka metrów z tyłu,a po wejściu do domu natychmiast został wyrzucony na balkon.Miał jednak tak zadowolona mine jak nigdy w życiu.Za to kiedy po paru minutach został zaproszony do wanny,odstawił takie widowisko,że mało nie padłam.Potem znowu wąchał się z obrzydzeniem i kichał przeraźliwie.
Ot i psia natura.
Identycznie jak widze jest z Bona.Może godzinami pływac,a wanna to wróg najgorszy.
Bartek i Borys za wodą nie przepadaja,najwyżej łapki sobie zamocza...do kostek .
Widzisz zatem,że to nie Rufik jest wyjątkiem!Wyjątkiem jest Maksiu,który lubi takie brewerie jak kąpiel.Fuj! 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 13 z 17
|
|
|
|  |