 |
 |
|
 | |  |
Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Czw 12:14, 17 Lis 2005 |
|
 |
|
 |
 |
A ja kategorycznie domagam sie powrotu Miska do..małżeńskiego łoża.. Sierśc,sierścią,łoże trzeba nakryć kocykiem,który nastepnie pierze się dośc częśto(lepiej od razu kupic dwa kocyki na zmianę) Z moich bogatych doświadczeń wynika nieuchronnośc zainstalowania sie Miśka w łozu ,mimo wszystkich zabiegów.Oczywiście trochę czasu upłynie,ale kiedy Misiek oswoi się juz na dobre łoże będzie należec do niego.. Nie ma nic weselszego i piękniejszego,jak wywalony kołami do góry ogonek w łozu małżeńskim Wprawdzie u nas skończylo się to ubyciem z łoża małżeńskiego..małzonka ,ale teraz wszyscy sa zadowoleni ze sprawiedliwego podziału .Ja sypiam z chłopakami,a mąz z Bonką Tyle,że w naszym wieku i z naszym stażem małżeńskim,a także ze względu na różny tryb zycia to rozwiązanie było doskonałe.Mąz z Bonka kładą się wczesniej spać,a ja jestem nocny marek internetowo-telewizyjno-książkowy.Chłopaki oczywiście chrapią bez względu na moje upodobania,czasem tylko mruczą zdegustowani,kiedy trzeba,któregoś przekroczyc,czy naruszyć jego spokoj.Oczywiście małżęństwom młodym nie polecam eksmitowania małżonka z łoża ,ale powrotu Miśka domagam się jak najbardziej 
|
|
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Raven_ka
Dołączył: 17 Lis 2005 |
Posty: 10 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wrocław |
|
 |
Wysłany: Pią 22:58, 18 Lis 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Skad imię Misiek, hmmm... bo jest słodki jak misio i ma misiowato słodkie oczka a w ogóle to już pisałam przecie, że prawdziwe imię się może jeszcze nie objawiło. Miałam tysiąc pomysłów i nic nie pasowało więc po prostu jest Misiaczkiem, Misiątkiem, Miśkiem, Skarbem , Słońcem, Smutaskiem, czasem Szajbusem, Lejkiem bo leje co pare kroków a czasem juz mu brakuje płynu i nic nie wycieka to i tak podnosi łape i jeszcze do tego za sobą sprząta hihi No i możnaby tak wymieniać i wymieniać ale najcześciej jest którąś z odmian Miśka
A wracajac do historii i planów przeniesienia legowiska to poszło łatwiej niż sądziliśmy. Przez pierwszy dzień siedział parę godzin pod drzwiami i prosił o wejście aż w pewnym momencie po prostu poszedł na swoje legowisko i głęboko wzdechnał Nie krzyżujcie nas zaraz za to, tak strasznie brutalni nie jestesmy hih Jak szliśmy spać to sypialnia została otwarta i otwarta była całą noc. Tak więc psiątko ma wstęp wolny i sobie wybiera samo gdzie chce spać czyli urzadza wędrówki ludów między sypialnią a dziennym pokojem
Teraz już nawet w dzień gdy jesteśmy w domu sypialnia jest otwarta i czasem wcale tam nie zagląda a czasem idzie i wyleguje sie pod stołem z godzinę lub dwie. I powiem Wam że to była najlepsza terapia dla niego jaką mogliśmy wymyśleć, bo gdy siedział w sypialni to był z nami fizycznie tylko wtedy gdy my do niego poszliśmy tudzież wgramoliliśmy się pod stół. Natomiast od momentu wyprowadzki z sypialni spędzał z nami każda chwilę. Jeszcze robimy taki numer, że jak ktoś przychodzi do nas to specjalnie zamykamy sypialnię bo inaczej by tam uciekał, a tak powoli oswaja się z osobami które czesto przychodzą, jak nasze Mamy, sąsiadka itp. I naprawde nie zamykam ze starchu przed harcami w łóżku tylko dla jego dobra żeby przełamywał lęki. Zreszta ostatnio stracił zainteresowanie łóżkiem
Wiem że to wszystko brzmi brutalnie ale przy tym ile miłości Misiątko dostaje , głaskania, miziania, przytulania itp to raczej krzywdy nie ma. Poza tym już widać pozytywne efekty tejże terapii, a nawet bardzo pozytywne, bo minęły zaledwie 2 tygodnie od przenosin legowiska a Psiuniek niesamowicie odżył. Wyobraźcie sobie że ten wasz wielki schroniskowy smutas się cieszy! biega, skacze, warczy już nawet czasem na obcych, czasem szczeka, łasi się hihi - straszny z niego pieszczoch , wsuwa z apetytem z miski ustawionej w aneksie kuchennym, dopomina się smakołyków, zaczepia, gryzie po rękach a rankiem na dzień dobry podgryza stopy, łazi za nami krok w krok, wszedzie go pełno, chyba że jest baaaardzo zmęczony i wyleguje sie gdzie popadnie
Do tego jest strasznie uczuciowy i wręcz nadopiekuńczy hihi bo jak żesmy się wygłupiali że Marcinek mnie niby bije a ja pojękiwałam to pies zaraz był przy nas i skakał na nas i wąchał zaaferowany co się dzieje. Towarzyski się zrobił niezmiernie. Ktoś sie śmieje - pies leci, ktoś krzyknie - pies leci, buzi daję Małżonkowi - pies jest przy nas No normalnie z psa wyłazi pies
Tak się martwiliśmy ile to może potrwać że bedzie taki smutny i nieszczesliwy że serce się kroiło, a tu szczęście chodzące i przylepa sie taka zrobiła że hoho.
Mam nadzieje że Ewa też czyta to forum bo wiem jak te wieści beda ważne dla niej Sami jestesmy w szoku. Tak więc nasza nieco brutalna terapia wyciągniecia psa na światło dzienne przyniosła nadspodziewane efekty. Zdarza mu się oczywiście siedziec smutno i wygladac jak wielkie nieszczęście, ale on juz chyba zawsze bedzie tak wyglądał hih, wszystkich rozczula tymi swoimi pieknymi, smutnymi oczami, a potrafi tak patrzec i patrzec na kogos bardzo głęboko... Jedynymi jeszcze smutnymi aspektami zachowania Miskowego jest to że sie nadal wszystkiego co nowe bardzo boi. Nawet przed nami potrafi czasem nagle zwiac jak sie zrobi jakis ruch czy cos spadnie. Na dworze jak ktos przechodzi to ciągnie niemożebnie a w domu ucieka na legowisko i się kuli. Niestety myślę że z tym strachem tak łatwo nie pójdzie i długo jeszcze bedzie taki tchórz
Najważniejsze że widac jak jest szczesliwy i że juz chyba czuje się jak u siebie No to to by było w skrócie jak to sobie eks Reksiu teraz żyje. Teraz pewnie bede co chwile sobie przypominac czego to nasze Misiatko nie robi hihi
Nie za dużo tych emocji na raz?
Pozdrowionka, równiez od Misiaczka który leży właśnie obok krzesła 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Misiowaty
Zwierzozwierz

Dołączył: 21 Sie 2005 |
Posty: 1020 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Sob 9:14, 19 Lis 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Raven_ka suuuuuuper! 
takie wiadomości i relacje czyta się z ogromną przyjemnością
Naszy Misiaczek przeszedł szybki proces "wtapiania" się w nową rodzinę, chociaż przyznam, że mielismy dużo obaw. W końcu psiul z solidnym bagażem doświadczeń życiowych, także - ze względu na nieznajomość jego historii- tych negatywnych Ale wszystko przebiegało w miarę bezproblemowo, tzn. to czego oczekiwaliśmy - to miało miejsce, to czego się obawialiśmy - występowało bardzo łagodnie. Misio - mniodzio
Dzisiaj tylko jedna reakcja Misia jest na indeksie - tzn. ja jej nie akceptuję i stosuję zawsze intensywną terapię "głasków' i przemówień. Często gdy zapraszam Misiaka do miseczki i wyciągam rekę żeby miźnąć Go za uszami On "ucieka" tzn. kuli się. Przytulam Go wtedy, przemawiam, głaszczę itd.... Mam nadzieję, że może kiedyś ta reakcja minie, nawet jeśli dziś warunkują ją złe wspomnienia.
Fajnie że "nie d końca" Misiek ma się dobrze, piszcie jak najczęściej
merdanko od Misia
pozdrowienia
Misiowaty
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Sob 9:54, 19 Lis 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Raven_ka, jak miło Cię czytać ! Uspokoję Cię może nieco informacją, że Dżekson (choć nie był szczególnie zalęknionym stworzeniem):
1. panicznie zaczął się bać autobusów od kiedy jeden taki dłuuuugi, wielki zrobił ni z tego ni z owego "pufffff"
2. nie był w stanie przejść obok ciemnozielonego wielkiego worka na stelażu, do którego pan z odkurzaczem ogrodowym wrzucał odkurzone liście (i najstraszniejszy nie był ów odkurzacz, tylko właśnie worek, co sobie spokojnie tkwił w tym stelażu), nadal zresztą ów worek, który czasami stoi na drodze, którą pokonujemy idąc do parku, budzi poważne obawy Dżeksona
3. potrafi się przerazić właściwie wszystkiego, co jest albo za głośne, albo za niespodziewane
4. od dnia, kiedy w parku opadły go dwie suki: ON-ka i bernardynka i zaczęły niebezpiecznie na niego warczeć i go okrążać, za każdym razem, gdy znajdujemy się niedaleko tamtego miejsca, Dżekson uważnie się rozgląda, czy wrednych babsk nie ma w pobliżu, a jak raz stała nieopodal bernardynka, to Dżekson odwrócił się i świńskim truchtem pobiegł w innym kierunku. Nie pozostało mi nic innego, jak kurcgalopkiem pobiec za nim
Buzia dla poweselałego smutasa!
|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 3 z 5
|
|
|
|  |