 |
 |
|
 | |  |
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Czw 0:15, 20 Paź 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Z dużym opóźnieniem, ale jestem
Właściwie Edytka opisała już co się z Lordem aktualnie dzieje.
Może dodam tylko to, że szukając "mojego" Benka trafiłam do sklepu, w którym bardzo fajna kobietka pogadała ze mną dłużej - i opowiedziała mi o pewnym wyadoptowanym psie ze schroniska i swoich podejrzeniach oraz obserwacjach. Wypytałam ją dokładnie i otrzymałam takie dane, że Ewa mogła w kartotekach odnaleźć psa, o którym mowa... Okazało się, że to Lordzik
Zdobyła transport - i pojechała. Resztę znacie. Może poza tym, że widok Lorda w takich warunkach kosztował ją masę zdrowia
Również mam nadzieję, że przy pomocy Edytki uda się coś z tym zrobić. Marzę o tym, by takie "przypadki" były ZAWSZE naznaczone konsekwencjami i to poważnymi, żeby ludzie wiedzieli, że pies ze schroniska (i oczywiście wogóle zwierzę) to nie rzecz, którą można majtnąć w kąt gdy się znudzi!
jnk napisał: | czy nie ma możliwości po jakichś dwu - trzech tygodniach robić niespodziewanych nalotów na nowych właścicieli? |
Tu stoi na przeszkodzie właściwie jeden mały szczególik... Brak auta i kasy.
Bo nawet jeśli uda się skombinować samochód - to benzyna kosztuje...
Wszyscy na tym forum, którzy mają wieluńskiego psa, wiedzą doskonale, że to nie jest tak, że wyrazili ochotę i pies był już ich...
Jeśli kogoś ominęło "maglowanie" - to tylko dlatego, że albo była to znana nam osoba (np. Anna) albo uwiarygodniały ją inne osoby (np. Edytka polecona mi przez kilka osób, plus to, że mogłam przejrzeć jej postu na forum owczarka), albo osoba sprawdzona przez naszego przyjaciela (np. Edytka odwiedziła p. Marysię od Zonki). Do tego dochodzą moje "kłody" rzucane pod nogi i potem jeszcze rozmowa z Ewą.
Osoba, która zwierzaka nie kocha już na wstępie - nie przejdzie tego łatwo...
A i tak parę razy intuicja mnie zawiodła... Na szczęście żaden pies nie ucierpiał.
Gorzej z adopcjami miejscowymi - to czasami musi być dość szybka decyzja... I spoczywająca w głównej mierze na barkach Ewy. Niejednokrotnie pies trafiający do prostych ludzi, na podwórko jest bardzo szczęśliwym psem. Ale - jak widać - czasami los bywa złośliwy, bo nas w głowę nie walnie odpowiednio wcześniej...
I tak jak pisze Blink - my MUSIMY ufać ludziom, wierzyć w ich dobre serce, w to, że to co mówią - to nie kłamstwa... Bo w innym przypadku mielibyśmy może jedną adopcję w miesiącu..
Nie chodzi tu o żadne statystyki. O tym, że mamy najwyższy procent adopcji w Polsce (choć to łatwiejsze przy małej ilości psów niz np. na Paluchu) - dowiedziałam się z wywiadu z Ewą.
Chodzi o to, że CIĄGLE pojawiają się kolejne psy! I to jest przerażające!
Idąc przez Wieluń udaję, że nie widzę kolejnego łażącego bez nadzoru psa - bo nie ma już miejsca na niego
Mamy 30 kojców, maleńkie podwóreczko - a psów...ok. 70
Ludzie, którym Ewa odmówi przyjęcia psa, potrafią po prostu go zostawić i sobie pójść... Ciągle mamy podrzucenia, psy są przywiązywane do bramy...
Jak w takiej sytuacji możemy nie ufać ludziom?...
Idealnie byłoby, tak jak Joasiu piszesz - każdy pies po jakims m-cu jest kontrolowany, potem jeszcze parokrotnie. Ale... możemy to robić tylko sporadycznie
A to i tak więcej niż w innych schroniskach...
|
|
 |
 | |  |
Jedi
Zwierzoamator

Dołączył: 20 Sie 2005 |
Posty: 75 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Będzin |
|
 |
Wysłany: Czw 0:25, 20 Paź 2005 |
|
 |
|
 |
 |
No,może lekka przesada,że żaden pies nie zostałby adoptowany.Zgadzam sie po trochu z Joasia,a po trochu z Blinkiem.Ja też jestem raczej ostrożna w kontaktach i na moje zaufanie trzeba zapracować,ale nie chwaląc się,mam wyjątkowa intuicję.Może to wieloletnia praca z ludźmi róznego pokroju,mającymi pomysły jakie pewnie nikomu z Was nie przyszłyby do głowy nauczyła mnie tego.Muszę przyznać,że bardzo rzadko mylę się co do ludzi.I tu zgadzam sie z Blinkiem,że jakies zaufanie mieć trzeba.Adopcjepsie sa też pewnego rodzaju ryzykiem i loterią.Wiem jakie są trudności schroniska nie posiadającego samochodu.Staram sie teraz stanąc na głowie,aby wykombinowac coś,co wogóle nada się do jazdy i ułatwi zycie ewie i psiakom.Może się uda.Smutna historia Lorda utwierdziła mnie jeszcze bardziej w przekonaniu,że trzeba badać warunki do jakich psiak ma trafić,jeszcze zanim trafi tam faktycznie.Wiem jaka to ogromna praca,ale niestety konieczna.I nie chcę tu obrazić nikogo mieszkającego na wsi,ale niestety kazda osoba deklarująca chęc adopcji psa,a mieszkająca w gospodarstwie powinna być sprawdzona.przede wszystkim mentalnośc tych ludzi jest zupełnie inna niż nasza.To co dla nas jest nie do przyjęcia,dla nich jest normalne,a nawet dobre.otóż tenże słynny wnuczek nie widział nic złego w trzymaniu psa na łańcuchu w brudzie i smrodzie,bo przecież dookoła wszyscy maja psy na łancuchach.Ponieważ teren był nieogrodzony,to biedny Lord wogóle nie był z tegoż łańcucha spuszczany,zeby nie uciekał.Zatem psisko wegetowało w odchodach,moczu,brudzie,spało na gruzie,bez miski z wodą,nie mówiąc o jedzeniu.Dookoła poniewierały się brudne resztki kości wołowych.Ogólnie pies nie jest wychudzony,więc pewnie go karmiono,ale po smierci tejże babci,najprawdopodobniej wnuczek się nim nie intresował i nie karmił go,bo mieszka zupełnie w innym miejscu Wielunia.Ewie oświadczył,że i tak zamierzał sprzedać tego psa,bo nie miał zamiaru się nim zajmować.Na pytanie czy wogóle czytał umowę adopcyjną,bełkotał cos od rzeczy..A już kuriozalne było wprost jego stwierdzenie,że w takim razie on pójdzie i przyprowadzi im psa.!Facet wogóle nie wiedział,że Lord jest już w schronisku!Ewe najbardziej zasmuciło to,że Lord piekielnie jest wystraszony i boi się ludzi,jakby wogóle nie miał z nimi kontaktu.Na szczęście pod koniec dnia już troszkę uspokoił się w czysym kojcu,zjadł posiłek,choć nadal boi się gdy ktoś się zbliża.I zastanawiam się cały dzień po co wogóle owej babci był ten pies potrzebny?Po to li tylko,żeby sobie wisiał na łańcuchu?Zatem raz jeszcze twierdze,że trzeba niestety sprawdzać warunki do jakich psiak ma trafić.Może udało by się zmobilizowac jakies chetne osoby,dysponujące samochodem?Ja deklaruję pomoc na swoim terenie,zresztą już to robię.Dzisiaj własnie przeswiatlałam rodzinę i mieszkanie do jakich ma trafic kolejny wieluniak.Który,o tym niedługo,na razie nie zdradzam tajemnicy.Powiem tylko,że w niedzielę przywoże go osobiście ,bo przyszła włascicielka jest ze Świętochłowić i nie ma samochodu.Po przykrych wiesciach o Lordziku moja wizyta była dośc stanowcza,domownicy przeswietleni z dokładnością rezonansu magnetycznego i solenną obietnicą,że to nie jest moja ostatnia wizyta,a losy...taralala..będę sledziła regularnie.No,cóż,wydaje mi się,że tak trzeba,wtedy uniknie się przykrych niespodzianek.
A co do zawiadomienia Policji to oczywiście dopilnuję,żeby wyciągnięto konsekwencje,choć mowię szczerze:tu jestem raczej pesymistką i czarno to widzę.Nie sądzę,żeby facet trafił za kratki,ale niech chociaz do jego zapijaczonej mózgownicy dotrze,ze za psa też grozi odpowiedzialnośc karna.I każdy taki przypadek musi bezwzględnie być zgłoszony.
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Czw 19:26, 20 Paź 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Zmiana ludzkiego myślenia jest chyba niemożliwa w stosunku do niektórych osobników.Otóż z dzisiejszej relacji zdenerwowanej ewy wynika,że słynny wnuczek znowu złozył jej wizyte.Otóz poinformował ja,że zgłosił na Policję,iz Ewa..zniszczyła mu łopate!Fakt,że znajdująca sie pod ręką łopata została wykorzystana przy próbie rozbicia łańcucha na którym wisiał Lord.Niestety próba była nieudana,bo łańcuch był zbyt gruby,własciwie był to łańcuch jakim zwykle przywiązuje sie krowy.Ewa musiała pożyczyć od sasiadów piłkę,a przy okazji wysłuchała obaw czy aby słynny wnuczek,w pijanym widzie nie zrobi z zemsty jakiejś krzywdy.
Zatem mentalnośc wychodzi jak na dłoni:łopata jest znacznie cenniejsza niż psiak.No,cóż uspokoiłam Ewe,z wnuczkiem i jego roszczeniami poradzimy sobie bez trudu,o ile wczesniej nie pojade i nie wykorzystam resztek tej łopaty na jego zakutym łbie..
|
|
 |
 | |  |
Misiowaty
Zwierzozwierz

Dołączył: 21 Sie 2005 |
Posty: 1020 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Czw 20:19, 20 Paź 2005 |
|
 |
|
 |
 |
merdanko od Misia
przyznam, że kiedy staraliśmy się o Miśka - telefonów do Ewy i MałGoski było sporo i mogliśmy się obawiać, że sprawiamy wrażenie ludzi trochę dziwnych - nie mieliśmy wrażenia, że przechodzimy przez jakiś szczególny magiel, ale to pewnie tak jest, że i Ewa i MałGośka mają patent na taki "magiel delikatny, niezauważalny"
A co do Lordzika to naprawdę szkoda że psiak powiększył swój bagaż złych doświadczeń
Nasze kochane społeczeństwo potrzebuje jeszcze wielu niestety lat żeby zejść z drzewa i tak naprawdę się ucywilizować. To miłe, że w wielu reklamach telewizyjnych są także zwierzęta. Pokazuje się rodziny "pełne" - czyle te ze zwierzakiem. Popatrzcie ilu polityków, także na świecie buduje swój pozytywny wizerunek poprzez posiadanie zwierzaka i pokazywanie się z nim. To nie przypadek, ale ogromna rzesza naszych bliźnich czworonoga traktuje poprostu jako narzędzie, taki trybik w wielkiej machinie, wielkim rynku, za którym stoją ogromne pieniądze. Ci którzy mają autentyczną potrzebę realizacji słów "...do serca przytul psa ..." są ciągle niestety w mniejszości, ale na pewno nie można odpuszczać. Ile dla przeciętnego przedstawiciela gatunku homo sapiens znaczy i jest warte życie i/lub zdrowie psa, kota itd? Kiedyś pisałem o "mydlanej babie" - takich eksponatów jest niestety bardzo wiele. Polica, prokuratura, sądy ... może kiedyś, bo to nie instytucje ale ludzie tam pracujący decydują czy jakiś degenerat odczuje realnie piętno kary za swoje działanie. Ja też czasami myślę, że w średniowieczu, w starożytności było prościej. Przypomnijcie sobie kodeks Hammurabiego, karę talonu, zasadę "oko za oko" ... Ale przecież "dorobiliśmy się" cywilizacji! A dookoła tyle kołtunów. U psiaków je rozczesujemy, wycinamy, a wśród ludzi....
Uff... trochę zeszło powietrze. Właśnie Misiek "drapnął" mnie łapą domagając się małego pieszczocha. Tak to chyba jest i będzie, że dopóki nie będzie systemowych rozwiązań w skali kraju, wspierających działalność schronisk i takich entuzjastów jak "cała wieluńska ekipa" to musimy wierzyć, że będzie nas przybywać i że to wszystko ma sens.
Merdanko
Miś i Misiowaci
|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 2 z 3
|
|
|
|  |