 |
 |
|
 | |  |
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Pon 22:38, 05 Lut 2007 |
|
 |
|
 |
 |
W kwietniu - w moich dwóch czy trzech ostatnich tu postach - pisałam Wam o dalmatyńczyku bardzo do Borysa podobnym... Od tego czasu specjalnie jeździłam tamtą uliczką, często nawet przystawałam próbując na malutkim podwóreczku dostrzec cętkowane ciałko. I zazwyczaj je znajdowałam: leżał lub smętnie poszczekiwał będąc uwiązanym na łańcuchu. Ponieważ nigdy nie natknęłam się na ludzi, tłumaczyłam sobie, że może akurat o tej godzinie jest z jakiegoś względu przywiązywany, w końcu budy nie miał, a miejsce uwiązania było zmieniane. Jakoś specjalnie źle nie wyglądał, więc nawet nie miałam się za bardzo do czego przyczepić.
Moje przeczucia się jednak nie myliły.
Przed świętami, jadąc do pracy dostrzegłam dalmatyńczyka kłusującego przez uliczki tego osiedla domków jednorodzinnych. Nie miałam szans go złapać - więc od razu pojechałam do znanego mi domu: psa nie widać. Choć świt blady - desperacko dzwoniłam do drzwi, aż obudziłam właścicielkę posesji i "mojego" dalmatka.
Okazało się, że piesek był wzięty jako słodki szczeniaczek dla... dzieci Teraz, jako pies ponad dwuletni (też miałam rację, naprawdę się zastanawiam czy to nie boryskowy brat...), gdy dzieci wyrosły i chyba wyjechały do szkół, nie miał się kto zwierzakiem zajmować. Znudzony dalmatyńczyk na podwórku znajdował momentalnie sposób na ucieczkę (czego właśnie efekt widziałam, stąd ten nieszczęsny łańcuch), a trzymany w piwnicy - robił demolkę. W pięć minut nie byłam w stanie zmienić światopoglądu pani, zwłaszcza, że tłumaczyła się problemami rodzinnymi.
Gdy niedawno zadzwoniła do mnie p. Krysia alarmując, że mamy w schronisku nakrapiane pyszczydło oddane przez właściciela - sama psiaka i jego sytuację opisałam. P. Krysia zdziwiona tylko przytaknęła - tak, to był on
Nie miałam aparatu by psisko w necie światu przedstawić. Parę dni temu jednak p. Krysia opowiedziała mi jak psisko wypatrzył u nas pewien pan... Jest samotny, potrzebuje psiego towarzysza. Mam nadzieję, że ta psia morda będzie już zawsze szczęśliwa...
To moje zainteresowanie wszelkiej maści dalmatyńczykami zapewne wynikało też stąd, że - jak sami widzicie - od marca nie było wieści od naszych Borysków. Próbowałam się z nimi skontaktować przez ten czas wielokrotnie, czy to przez net, czy telefony. Mój lęk narastał z każdym upływającym tygodniem - przecież to już niedługo rok minie od ostatnich informacji o MOIM kropku...
I właśnie przed chwilą, rozmawiając na ten temat z naszą Amie, podjęłam ponowną próbę dodzwonienia się do nich, pogodzona jednak z kolejnym niepowodzeniem...
A tu... niespodzianka W słuchawce słyszę... Adama!
Rozmawialiśmy długo, nie ukrywam, że choć miałam ochotę za taką ciszę mocno ich oboje z Kasią sprać (o czym oczywiście Adaś usłyszał ode mnie ), to odetchnęłam z ulgą...
Okazuje się, że nie mają dostępu do netu, ale liczą, że to się niedługo zmieni. Wszystko jest w porządku, choć życie zmieniało stale swój bieg.
Zawirowania zdarzyły się też w psim życiu. Dunia jednak od cioci wróciła znów w boryskowe progi, ale jej zachowanie wobec dzieci, a potem też niechęć Boryska do maluchów spowodowały, że oba psiaki trafiły pod opiekę mamy Kasi.
Dalmatyńczyk to trudny pies, czego najlepszym przykładem jest Solka-fasolka naszej Ani, a w tym przypadku widać, że jednak Adam z Kasią nie potrafili sobie z psim zachowaniem poradzić.
Psiaki u mamy są już ok. 9 m-cy, problemów ponoć z nimi żadnych nie ma - mama Kasi, jeśli dobrze zrozumiałam, jest z nimi stale, nie ma małych dzieci, które psiaki by denerwowały, a Boryskowie u swych psów mogą być nawet parę razy w tygodniu. Podczas tych wizyt dzieci są na tyle krótko, że psy nie zdążą się zdenerwować, więc wspólne zabawy mogą się spokojnie odbywać.
Mam nadzieję, że wkrótce ponownie tu Boryskowie zawitają - a wtedy już razem będziemy mogli im poopy sprać za brak wieści i informacje o psim życiu będziemy mogli czytać na bieżąco.
Po tych 9-ciu miesiącach wygląda, że psie życie się ustabilizowało, ale nie ukrywam, że z chęcią poczytałabym choćby i o braku zmian
Acha - łapka Duśki już ułomna pozostanie, sunia utyka na nią niestety, za to zdrowie Boryska ponoć jest na medal 
|
|
 |
 | |  |
 |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 17 z 17
|
|
|
|  |