 |
 |
|
 | |  |
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
BORYSEK
Zwierzoamator

Dołączył: 22 Wrz 2005 |
Posty: 58 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Opole |
|
 |
Wysłany: Nie 22:44, 27 Lis 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Dopiero teraz mamy trochę czasu, przez ten wypadek straszne zamieszanie, ogólne samopoczucie Duśki jest w normie.
jak to się stało ?
Dunia nie potrafi chodzić na smyczy,bardzo się szarpie i wyrywa dlatego każdy z nas zabiera na spacerek jednego psiaczka, kiedy Kasia przeszła na drugą stronę ulicy z borysem ja z duśką czekałem na chodniku, aż przejadą samochody i wtedy nasza duśka zaczeła się wyrywać i tak szarpneła, aż wysmykneła się z obroży i dawaj w te pędy za borysem oczywiście prosto pod nadjeżdżający samochód.
Gościu nawet nie próbował zachamować jak ją potrącił to nawet się nie zatrzymał tylko dawaj dalej gazu. Dunia dostała takiego szoku, że wstała i uciekła.
Szukaliśmy jej dość długo.
około 16-tej pojechałem z nią do weci, a tam tyle psiaków i potrącone i na stole operacyjnym więc zanim się nami zajęła to troszkę trwało
dunia też miała operacje, łapka połamana w dwóch miejscach, musieliśmy zostać bo wecia bała się że mogą wystąpić jakieś komplikacje (wylew lub jakieś wewnętrzne obrażenia ) wecia powiedziała nam, że łapka niestety nie będzie sprawna w 100% jeżeli wszystko zrośnie się tak jak powinno to będzie lekko kulała
od wczoraj duna nawet nie piszczy leży i patrzy tak żałośnie
borys jaj łapke liże i tak jej żałuje nawet pyska jej liznął
teraz nawet borysa na podwórko zapinamy na smycz
mimo że jest u nas zaledwie tydzień i nabroiła jak nikt nigdy dotąd to nawet sąsiedzi pomagali nam jej szukać i dzisiaj nas odwiedzili z zapytaniem co tam u duni
DZIĘKI ZA DUCHOWE WSPARCIE WSZYSTKIM FORUMOWICZOM I ICH OGONKOM
spokojnej nocy
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Pon 0:09, 28 Lis 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Dobrze,że jako tako się skończyło.. Szelki szelkami moi drodzy,ale przede wszystkim najwazniejsze jest ułożenie psiaka.I znowu niestety musze zaznaczyć,że jestem wściekła na poprzednich właścicieli Duni.Gdyby poświęcili jej trochę czasu i choć troszkę nauczyli ja pewnych zachowań sunia być może teraz nie cierpiałaby.Mogli nauczyc ją chocby normalnego tolerowania smyczy.Oczywiście,ze takie nieszczęście mogłoby przytrafić się tak czy tak,ale małoprawdopodobe.Jeśli psiak jest przyuczony do zachowania się na ulicy,to raczej trzeba jakiegoś nadzwyczajnego zdarzenia,żeby doszło do nieszczęścia.Moje psiaki karnie zatrzymują się przed przechodzeniem przez jezdnie i czekają,a rusze i dam sygnał do przechodzenia.Dla pewności,jesli jest bardzo duży ruch trzymam je dodatkowo za obroże,choc w zasadzie nie jest to potrzebne.Wolę jednak być zapobiegliwa,niż potem pluc sobie w brode.I musze tu znowu powiedzieć,że Bonka początkowo tez reagowała tak jak Dunia.Nie znała wogóle miasta,ulic,ruchu,więc wyrywała mi smycz razem z reka ciagnąc prosto pod koła.Kilka lekcji podpartych smakołykiem i problem minał.Wiem,zę się powtarzam,ale naprawdę jestem maksymalnie wkurzona na tych ludzi od Duni.Mam o nich złe zdanie i możecie im to powiedzieć. .Teraz najwazniejsze jest zdrówko Duni,a potem zasnatowimy się na obrózka czy szelkami.
Biedna Dunia .Zdezorientowane,zagubione maleństwo i do tego cierpiące.Pomiziajcie ją od nas wszystkich,a gdyby Borysek potrzebował pomocy medycznej to moge przysłać Bartka naszego nieocenionego psiego doktora.
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Ania i Sol
Zwierzoamator

Dołączył: 20 Lip 2005 |
Posty: 204 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Warszawa |
|
 |
Wysłany: Pon 0:21, 28 Lis 2005 |
|
 |
|
 |
 |
O rany, dobrze, że już jakies wieści są, bo sie zdenerwowałam strasznie. No z łapą Solki to po prostu jest tak, że wystarczy odrobina porządnego galopu - a Solka to uwielbia albo jakiś znajomy na podwórku - na przykład Lucky - ten golden, to Solka wraca kulejąc. A jak jest zimno albo wilgoć , to nie tylko kuleje, ale też ta łapa ma tendencję do częstego drętwienia. Także proście wetkę, żeby brała pod uwagę to, że sunia będzie chciała biegać jak szalona i nogę będzie obciążać i co macie robić wtedy?
Solka stale obciąża łapę - każde wyjście to okazja do latania jak oszalała, ona właściwie na podwórku tylko galopuje. Więc mamy tę maść kamforową i polarową owijkę albo bandaż i bandażujemy, masujemy na ciepło - grzejemy to. To była rada mojej wetki. Z tym że to nie jest sposób na leczenie, tylko mam wrażenie, że jakoś mam pod kontrolą tę łapę i umiem pomóc jak boli. Amie widziała - Solka przychodzi do mnie ze zbolałą miną i kuleje na potęgę, ja w mig jej smaruję i obwijam i Fasolka bez słowa idzie do swoich zajęć. Więc chyba pomaga. Leków Solka na to nie bierze.
Trzymamy za was kciuki, ale kurcze, pecha to rzeczywiśie ma ta psina.
Solka też się umie wysmyknąć z obroży, ale to dlatego że ja jej tę obrożę zapinam tylko jako sygnał, że idziemy na dwór. Na łąkach albo w lesie nam raczej nie potrzebna, a tutaj to rzeczywiście szelki są przydatne. No i karność jednak - jakimś cudem się udało doprowadzić do sytuacji, że Solka na wołanie od razu przybiega - oprócz, gdy spotka kota - wtedy nawet nie wołam - i tak nie słyszy.
Piszcie na bieżąco. No i co wetka powiedziała. Buziaki. Ania i Sol
|
|
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Pon 21:37, 28 Lis 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Wszyscy już powiedzieli chyba wszystko na temat: biednej łapki, biednej Duni, leniwych poprzednich właścicieli, wyższości szelek nad obrożą, więc chciałabym z innej beczki.
Mnie ta historia rozczula do granic możliwości! Raz że Dunia pobiegła za Borysem - kochana, no nie? Dwa, że Borys liże jej łapę i pyszczek - cudny jest! Aż Wam, Boryskowaci, zazdroszczę tego widoku, jak się Borys opiekuje Dunią. Może, skoro emocje już trochę opadły, cykniecie jakąś fotkę rekonwalescentki i jej pielęgniarza, co?
|
|
 |
 | |  |
Iza Adam
Zwierzoamator

Dołączył: 20 Wrz 2005 |
Posty: 80 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Kamieńsk |
|
 |
Wysłany: Wto 17:57, 29 Lis 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Jak przeczytałamto oczy mam pełne łez,pamietam jak mój jamnik-JUKI wpadł pod auto.Widziałam jak obraca się pod tym samochodem,jak piszczy.gdy auto odjechałao wukrzywił się cały z bólu,złapałam Go i do lekarza,Słuchajcie On mi pogryzł palca z bólu,miała całe bidro w szczępkach.Miała operację ale niestety,przepuklina się rozlała i wdała się martwica,to było straszne.........nie moge juz pisać
Ucałujcie Dunie od nas,jek do tej pory jest oki.to tak juz bedzie,dobrze,że ma opiekuna Boryska
Buziaki dla wszystkich,Dajanka macha ogonkiem do Was 
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 14 z 17
|
|
|
|  |