 |
|
 |
 | Mili |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
ML
Zwierzofan

Dołączył: 13 Sty 2007 |
Posty: 579 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Zgierz |
|
 |
Wysłany: Czw 14:35, 18 Sty 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Ludzie kochani!! Agat na stole operacyjnym właśnie leży Tak zawzięcie Mili szukał, że wlazł w potłuczoną umywalkę.. Łapę rozwalił, że krew sikała stumieniem.. Zdjęłam smycz od kluczy, zacisnęłam mocno ale gdzie tam! Bydle silne jak nie wiem a tu zaczyna moc swą tracić.. Myślę: szybko, bo sie pies wykrwawi! Tele taxi.. niee.. przecież psisko wielkie i całe we krwi! No to za telefon do wetki.. ale ona w centrum Łodzi, zanim by wróciła.. bez sensu. No to do sisterki! Była akurat w pobliżu. Przyjechała, ja kurtkę zdjęłam i Agata do auta. Leżał bez ruchu.. Pan Janek go na rękach do lecznicy wniósł. Jacek zobaczył, głupiego jasia wstrzyknął.. obejrzał.. ścięgno przecięte, tętnica.. Dał narkozę i kazał przyjść za cztery godziny.. Mój Boże! Ile to jeszcze się musi wydarzyć, zeby małego psiaka upolować? Ja wiem, ze to przypadek, że mógł wszędzie to sobie zrobić bez względu na rudzielca-zbiega ale jakoś zaczynam mieć podejrzenia, że za dużo tego wszystkiego na przeciw..
Jedno co dziś dobrego mnie spotkało to małą rudą pupkę przez ułamek sekundy widziałam
Agaciku kochany! Trzymaj sie mocno.. 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
ML
Zwierzofan

Dołączył: 13 Sty 2007 |
Posty: 579 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Zgierz |
|
 |
Wysłany: Czw 18:36, 18 Sty 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Mam najnowsze wieści od Niani: Agat już w domu, obie łapy w bandażach (ta druga tylko draśnięta była co zobaczyliśmy dopiero jak pies na stole leżał) ale podobno spokojny i nie sprawiający wrażenia bardzo obolałego.. Pewnie narkoza i środki przeciwbólowe jeszcze go otumaniają. Ścięgna połatane, reszta tkanek również. Lekarzy dwóch go łatało, mówią, że będzie dobrze.. Jutro pójdziemy z Idką w odwiedziny.
Powiem szczerze, że przez te ostatnie dni (odkąd Mili Asia z dziadkiem goniła ) uczepiłam się myśli, że ten pies czyli Agat, byłby w stanie ją osaczyć na tyle, żeby ją okrutnie mówiąc "dopaść".
Strzał wydaje mi się wręcz niemożliwy, w tak wietrzną pogodę i przy warunkach, że malucha daje się zobaczyć w ostateczności i to przez moment, uciekając ile sił w łapkach i znikając jak kamfora Bóg jeden wie gdzie.. Tak jak dziś. Agat ją chyba musiał z jakiś krzaków wypłoszyć ale przypadkiem.. sam tego nawet nie zauważył Pobiegłam w jej kierunku, trochę bokiem, bo blisko ulicy była, żeby ja odgonić z powrotem.. I nie wiem gdzie zniknęła. Przeszliśmy wszystkie krzaki. Jak widmo. Po prostu jej nie było. Ale zwidów nie miałam! To była ona, na 100 %!
|
|
 |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 6 z 53
|
|
|
|  |