Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
AnJa
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gorzów Wlkp.

Takie postępy , że aż miło
Pewnie, sądząc z postury Milusi, ten głosik, który zaczęła właśnie prezentować, to sopranik
Bardzo też cieszą próby używania czwartej nóżki
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Niesamowite. Nieeeeeesaaaamowite Choć przecież wiedziałam o milusiowych możliwościach adaptacyjnych i nie przestawałam wierzyć, że jeśli tylko rudzielca usidlić, to okaże się, że bez swojego człowieka jak bez łapy - to jednak wzruszenie gardło ściska... I każdy krok naprzód zadziwia, choć przecież niby... nie dziwi


Małgosia - to teraz mamy czekać na kolejne wieści i foteczki AŻ do niedzieli? Bu.

A ja Ci taaaaak ładnie zmieniłam tytuł Waszego topiku!



ML napisał:
Tak więc proszę, wypowiedzcie się co mam zrobić z pozostałą po zbiórce kasą, ok?

No tu to się powinni wypowiedzieć ci co pieniążki wpłacili, ale ja widzę parę możliwości
- trzymanie kasy aż na 100 % nie będziemy pewni, że Milka nie skorzysta;
- trzymanie kasy aż znajdzie się kolejny wieluniak bądź ogon zwierzomaniaka w pilnej potrzebie;
- przeznaczenie na sterylkę jednej wielunianki ogoniastej;
- zakup obróżek - jak się dobrze poszuka, np. u producenta lub hurtownika to za 150 zł byłoby z 10 obróżek i 5 smyczek ;
- zakup dobrych tabletek lub preparatów do odrobaczania.

A może sami jeszcze coś wymyślicie
Zobacz profil autora
Aska
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 08 Paź 2005
Posty: 1085
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Zgierz

MałGośka napisał:

- trzymanie kasy aż na 100 % nie będziemy pewni, że Milka nie skorzysta;
- trzymanie kasy aż znajdzie się kolejny wieluniak bądź ogon zwierzomaniaka w pilnej potrzebie;
- przeznaczenie na sterylkę jednej wielunianki ogoniastej;
- zakup obróżek - jak się dobrze poszuka, np. u producenta lub hurtownika to za 150 zł byłoby z 10 obróżek i 5 smyczek ;
- zakup dobrych tabletek lub preparatów do odrobaczania.

A może sami jeszcze coś wymyślicie


Jestem za sterylką,
a następnego szampana wypiję jak Ruda się ze mnie ucieszy
Zobacz profil autora
Mili
Misiowaty
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 1020
Przeczytał: 0 tematów



i taki to był uparty Rudzielec, tak uciekał przed swoim losem. Oj Mili, Mili....
to wszystko przez tą przewrotną naturę bo jak się popatrzy na "aktualną" sunię to nikt nie powiedziałby że jeszcze niedawno były takie przygody.
Co do kasy to sterylka albo obróżki i smyczki (parę futrzastych można byłoby obdzielić), o ile oczywoście nie ma żadnych potrzeb u Mili. Zdecydujcie - jesteście bliżej.
merdanko - Misiek
pozdrawiam - Misiowaty
Zobacz profil autora
Aska
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 08 Paź 2005
Posty: 1085
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Zgierz

Hmm, w sprawach oczywistych nie otwieram gęby, bo i po co, ale myślę, że sytuacje takie jak ze Sweety i Kilerem nie powinny mieć miejsca. Żadne zwierzę nie powinno wychodzić ze schroniska nie wysterylizowane, więc optuję za sterylką .
24.03.07 jest dniem sterylizacji, czy w Wieluniu jakaś lecznica robi w ramach akcji sterylki, bo może wystarczyłoby na więcej niż jedną.
Zobacz profil autora
ML
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 579
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz


Meldujemy się po powrocie! Było całkiem w porządku. Sunia jak zwykle trochę zestresowana. Kolejna podróż samochodem, najpierw zamieszanie, bo Idkę trzeba było do babci dostarczyć więc pies na pięć minut w samochodzie został, nie podobało się, że pani zniknęła z oczu , dobrze, że wróciła Ogólnie moje powroty są akcentowane bardzo mocno. Nie przypuszczałam, że będę kiedyś przeżywać taką radość z powodu.. mojego widoku To mała dygresja.. A wracając do podróży to tak gdzieś pod Łowiczem, stojąc w dymanym korku, zaczęłam jakby przysypiać, więc ogrzewanie w aucie wyłączyłam no i się suni chyba trochę zimno zrobiło. Nie trzęsła się (zaprawiona w końcu w bojach jest: tyle dni na mrozie wcześniej spędziła..) ale widać było, że i zimno i strach.. sunia spięta jechała. Nie miałam nic pod ręką więc użyczyłam psicy swój szalik. No i o to właśnie chodziło Nie dość, że się cieplutko zrobiło to i mój zapach był pod samym noskiem! Trzeba było słyszeć to westchnięcie ulgi.. A zaraz po nim psica nosek wtuliła w szalik i spała jak aniołek do samej Wawy. W hotelu znów stres, mnóstwo ludzi, winda, pokój. Jakby nie kołderka w misie byłoby kiepsko A tak jakoś sunia się odnalazła. Zdjęć za dużo nie zrobiłam, bo pies nadal nie lubi aparatu a stresu miała znów kolejną dawkę więc nie miałam sumienia jej dokładać.. Mam nadzieję, że wybaczycie?
Na siusiu sunia była znoszona na rękach, na ulicy szła przy nodze do trawnika, tam.. no cóż.. pierwszego wieczoru łaziłyśmy godzinę, żeby znaleźć TĘ trawkę.. jakoś poszło. Rano rewelacja: TA trawka była więc 10 minut po sprawie. Za to wieczorem (pies został w pokoju sam przez 11 godz!!) okazało się, że jakiś kurdę dozorca zagrabił cały trawnik i TEJ trawki nie było No i kolejna godzina.
Muszę Wam powiedzieć, że to jest bardzo dobry pies Jestem z niej dumna, bo wiem jak taka zmiana miejsc jest dla niej stresująca i widzę, że to nie jest absolutnie coś co sprawia jej przyjemność lub nawet jest jej obojętne A jednak patrząc mi prosto w oczy jakby chciała powiedzieć: Trudno, jeśli tak trzeba to wytrzymam.. Kochany rudzielec..

A tu kilka fotek z hotelu.. żeby do niedzieli nie trzeba było czekać




Chwila pieszczot



A tu już spać bym poszła..



To chyba tyle jeśli chodzi o naszą kolejną podróż. Teraz będziemy z ciocią Szantiną robić eksperymenty z karmą coby Rudą odkarmić, bo chuda jest jak kościotrupek a najlepiej by na kanapkach żyła..
Jeśli chodzi o leczenie to myślę, że jest zakończone a nawet jeśli trzeba będzie jeszcze kolejne wizyty lub leki płacić to dam radę
Przy tej okazji jeszcze raz pozwolę sobie na odrobinę przyjemności, żeby podkreślić jak bardzo jestem Wam wszystkim wdzięczna za finansową pomoc, o psychicznym wsparciu mojej skromnej osoby oraz Waszym zaangażowaniu w Rudzielcowe życie nie wspomnę Howk.

To ja może wyślę kasę na konto wieluńskiego zwierzyńca? Decyzja co dalej z nią zrobić należy do Was. Szczegóły obgadam z MałGosią.

MałGoś: tytuł piękny! Tak mi się cieplutko zrobiło.. Dziękuję..
Zobacz profil autora
ML
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 579
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

AnJa napisał:
Pewnie, sądząc z postury Milusi, ten głosik, który zaczęła właśnie prezentować, to sopranik


Hmm.. jakby to ująć.. no raczej TAK. Taki trochę jamniczy.. niby wysoki ale nie do końca. W każdym razie do tej pory połączony był z miłosnym warkotem tudzież pomrukiem no i w ilościach zbyt małych żeby się wsłuchać ale raczej na jazgota nie trafiłam (co mnie cieszy niezwykle)
Zobacz profil autora
Anna
Moderator
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 2599
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

A wczoraj kochani minął miesiąc odkąd Mili została odłowiona Właśnie czytam opowieść od początku i przyznam, że brzmi to niewiarygodnie.
A o psich postępach w rozwoju powiem tylko, że niesamowite
Małgosiu, to cudowne, że nie zrezygnowałaś... Mili teraz każdym lepszym dniem ofiarowuje Ci nagrodę za wysiłek.

Zobaczcie ona na tym zdjęciu ma normalne radosne psie oczy
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Małgosiu - chyba zmęczona jesteś To ja powinnam dziękować, nie Ty

To wszystko co powyżej napisała Anna, i tyle zresztą osób wcześniej - to sama prawda.
Zresztą... ilekroć wracam do naszej korespondencji ponownie ogarnia mnie uczucie, które wtedy, na początku grudnia, mną zawładnęło... Taka nadzieja na dom idealny... Mimo "rzucania kłód" pod Twe nogi i zadawania subtelnie ukrytych teścików - konsekwentnie się przy rudej kicie trzymałaś

Nie wiem tylko czemu tak często zaznaczacie (bo Małgosiu nie byłaś w tym osamotniona ) - "jeśli będziesz chciała mi ja dać, oczywiście"...



Anna napisał:
Zobaczcie ona na tym zdjęciu ma normalne radosne psie oczy

Takie z błyskiem szczęścia

To już miesiąc? Ale ten czas leci... A jeszcze troszkę i Milusia zapomni, że było inaczej
Zobacz profil autora
AnJa
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gorzów Wlkp.

ML za wszystko , w tym także za wyjazdy razem z psiątkiem
Ruda Kitka stała się światową damą.
Ukojeniem szaliczkowym wzruszyłam się niezmiernie
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

a ja znowu mam mokre oczy
Zobacz profil autora
ML
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 579
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

MałGośka napisał:

Nie wiem tylko czemu tak często zaznaczacie (bo Małgosiu nie byłaś w tym osamotniona ) - "jeśli będziesz chciała mi ja dać, oczywiście"...


Ja nie wiem MałGoś czy Ty jakieś wykształcenie psychologiczne posiadasz czy też to ta Twoja miłość do tych wszystkich ogonków sprawia, że jesteś jak lwica broniąca swoich małych lewków, która prędzej się da pożreć niż odda w wątpliwe ręce któregokolwiek ze swoich podopiecznych ogonków .

Przy czym robisz to w sposób wyjątkowo subtelny, wręcz nie do rozpoznania przez co potencjalni nowi ludkowie wieluńskiego bidula, będący po pierwszym czy drugim a czasem trzecim i czwartym teście przeprowadzonym przez Ciebie zaczynają się trząść ze strachu, że jednak owego testu nie zaliczyli na tyle dobrze, że ukochany już przez nich ogonek może przypaść w udziale komuś innemu..

Sama miałam taką chwilę jak mi mówiłaś o pewnym starszym małżeństwie, które było zainteresowane Ruda Kitką Się normalnie przestraszyłam
Zobacz profil autora
ML
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 579
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz


Słuchajcie, ludziska! Stwierdzam pojawienie się pewnego.. problemu w naszym domu. Otóż od trzech dni wracając z pracy witamy sunię wraz z koopką na środku dywanu Sunia się wstydzi Chowa w garderobie kiedy pytam grzecznie co to tu robi No i nie wiem czy jest to kwestia tego, że się pies wreszcie zaczyna luzować i stres puszcza na całego, czy może wieczorne dość duże karmienie powinnam przesunąć na inną porę żeby koniec procesu trawiennego trafiał na momen kiedy już jestem w domu i mogę zareagować.. Tylko, że ten pies w żaden sposób nie sygnalizuje konieczności wyjścia na dwór . Rano siusiu na dworku bez problemu, po południu również, wieczorem i owszem. Do tej pory z resztą też nie było problemów aczkolwiek suńka nie załatwiała się codziennie tylko, wg mojej oceny, jak już nie mogła dłużej wytrzymać. Zawsze jednak na zewnątrz.. Za pierwszym takim razem oprócz koopy było też siusiu.. w łóżku moim. A to już chyba jest kwestią jakiegoś znaczenia terenu Zaczęłam sprzątać pościel a KołderkęWMisie przeniosłam na łóżko żeby przez cały dzień sunia sobie spała jakby bliżej naszego zapachu.. No i siusiu już się nie powtórzyło.. Nie wiem o co chodzi. Dajcie trochę swoich doświadczeń i dobrych rad, ok?


Na zakończenie coś miłego.. co już zostało przepowiedziane jakiś czas temu :
Aska napisał:

Małgosia powinna już trenować spanie z mocno podkurczonymi nogami


sunia przychodzi do nas w środku nocy Wskakuje sobie normalnie na trzech łapach na łóżko, kładzie się w nogach i śpi. Jakby całe życie na kanapie spędzała.. A dziś wieczorem psica się tak obżarła, że nawet do garderoby nie poszła spać tylko.. jak widzicie na załączonym obrazku.. i tak już została.. pewnie nie zlezie z wyrka do rana..



Miałam (i nadal mam) szczere chęci oduczyć Idkę spania ze mną w moim łóżku.. ale widzę, że zamiast więcej będę miała mniej miejsca dla siebie..
Zobacz profil autora
wiata
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 691
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

Psica w łóżku cudo. Kupka na dywanie nieco mniejsze cudo. Ja przesunęłabym porę karmienia i wydłużyłabym poranny spacer. Moje psiaki jedzą ostatni raz koło 18 i rano jedzonko zawsze jest już na trawniczku. Fischer w takich sytuacjach doradza także spokojne sprzątnięcie kupki połączone z ewentualnym groźnym spojrzeniem no i chwalenie każdej kupki poza domem jakby była ze złota. Jeśli to nie problem z układem trawiennym to mała powinna szybko załapać, że kupka na dworze=dozgonna wdzięczność pani.
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

wiata napisał:
Psica w łóżku cudo. Kupka na dywanie nieco mniejsze cudo. Ja przesunęłabym porę karmienia i wydłużyłabym poranny spacer. Moje psiaki jedzą ostatni raz koło 18 i rano jedzonko zawsze jest już na trawniczku. Fischer w takich sytuacjach doradza także spokojne sprzątnięcie kupki połączone z ewentualnym groźnym spojrzeniem no i chwalenie każdej kupki poza domem jakby była ze złota. Jeśli to nie problem z układem trawiennym to mała powinna szybko załapać, że kupka na dworze=dozgonna wdzięczność pani.


dokładnie tak
jak uczyłam moje psiaki gdzie kupkę robić należy to na podwórku wręcz 'piałam' z zachwytu nad każdą kupką
Zobacz profil autora
Jak Małgosia drogę do serca Mili znalazła :)
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 36 z 53  

  
  
 Odpowiedz do tematu