 |
 |
|
 | |  |
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Anna
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005 |
Posty: 2599 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Zgierz |
|
 |
Wysłany: Nie 18:12, 10 Wrz 2006 |
|
 |
|
 |
 |
Uff..dotarłam do domu. W stanie rozkładu jestem cokolwiek, bo nie wszystkie części odnóży mi działają, ale nic to.
Zrobiłyśmy trasę w 5 godzin i 5 minut. Wiem, ze dla wielu taki marszyk to bułka z masłem, ale przy moich możliwościach utyrałam się nieco.
Gabi numer dała sobie przypiąć bez kłopotu :O
Co prawda później zmasakrowała go nieco szalejąc ale są robione z niedrącego się papieru.
Niestety starty obwieszczane są strzałem armatnim i pies mi się wystraszył mocno, ale mówi się trudno. Poszłyśmy zatem z tłumem. Miałam 3m smycz przypiętą do pasa, co pomagało mieć wolne ręce ale niestety przy psie nie nauczonym chodzic tylko prosto i tak trzeba było operować rękoma. Gabuś wzbudzał sensację posiadaniem własnego numer A jeśli tylko ktoś się nią zachwycał to korzystałam z okazji i mówiłam że ze schroniska. Pierwsze 5 kilometrów sunia tak parła do przodu, że super mnie podciągała - łatwo się szło, niestety potem się znudziła i już sobie zakosami chodziła, a co 20 minut dostawała odpału i szarpała zębami za smycz pragnąc niezależności
Tak czy siak połowa trasy poszła jak bułka z masłem. Tu wchodzimy do Końskich:
A potem ja już zaczęłam walczyć o życie - odezwały mi się wsystkie bolące stawy i więzadła.
Tu wychodzimy z Końskich:
Podeszłam do zagrody widocznej na zdjęciu pogłaskać konia. Gabi mocno się przejęła bo koń wychylił się ją powąchać a ona pierwszy raz widziała tak wielkiego psa
Przyznam,że gabowe chodzenie z lewej na prawą stronę drogi męczyło mnie, bo zaplątywałamsię w smycz, musiałam ją przekładać i byłam już wkurzona mocno. Dawałam temu niestety wyraz od czasu do czasu puszczając kompletnie nierealne groźby pod psim adresem...coś było o tym, że mnie boli wszystko i łamanie mi tempa może skończyć się trzepaniem futra, ale nic to nie zmieniało ani z mojej ani z jej strony
Jak tylko myślałam że Gabi traci siły to ona właśnie zaczynała walczyć z uwięzią
Doczołgałam się na metę jakoś nie upadłszy po drodze ani nie udusiwszy psa hihi. Przepięłam Gabi z szelek na obrożę, żeby się z nią nie szarpać i wtedy sunia mi uciekła. Odbiegła na bezpieczną odległość i miała nieziemski wyrzut w oczach, że próbuję ją znowu zapiąć :DDGabek w domku natychmiast poszedł spać a potem wieczorkiem był całkiem spokojny uznałam więc, że jednak się wreszcie zmęczyła. Znajomi się śmiali ze mnie że teraz już wiem co robić żeby ją uspokoić tylko nie wiadomo czy jestem gotowa na takie poświęcenie
Wieczorem byłyśmy na pikniku - głośna muzyka nie bardzo jej się az początku podobała, ale jakoś zaległa pod ławką. A było chłodno więc dzwoniłam zębami, bo oddałam leżącej Gabi sweter, żeby się nie przeziębiła
Następnego dnia sunia była kwitnąca Szalała, biegała, nie dała mi leżeć na plaży więc ją puściłam ze smyczy, brykała jak dzika. Potem koło domków też ją puściłam, bo teren ogrodzony i zajęłam się pakowaniem a ona zniknęła mi z oczu...i znalazła się w towrzystwie psa. Wielki amstaf, niesamowicie zbudowany, który jak mi wczesniej mówiono pożera inne psy właśnie bawił się z Gabi - tylko jak wyskoczyli na klaty to nie wiadomo czemu Gabusia odpadła od niego
Po 25 km ja nadal utykam a ona potrzebowała się wybiegać. Teraz wreszcie leży na kanapie i śpi jak zabita. Strach pomyśleć co będzie jak się obudzi
Aha i mimo wcześniejszych kłopotów dostałyśmy obie dyplomy, oto dyplom Gabi:

|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 42 z 55
|
|
|
|  |