 |
 |
|
 | |  |
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Anna
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005 |
Posty: 2599 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Zgierz |
|
 |
Wysłany: Sob 12:05, 06 Sie 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Mam nadzieję, że pozostanie choćby omijactwo - choć Gabi coraz bardziej się nimi interesuje, ale bardziej zabawowo i z ciekawości.
No dobrze - przyznam się o o chodzi z tymi legowiskami, choć wiem, że wychowawczo to jest do bani. Doberman generalnie miał legowsko w dużym pokoju, ale ojciec na noc pokój zamyka (sypia tam) więc ja ją brałam na noc do siebie (tym bardziej, że przykrywać trzeba było), a trzecie doszło u mamy jak przyszedł mój kot - ten bez nogi. Jak wychodzimy z mamą to ojciec jeszcze śpi i wtedy tylko mamy pokój jest dostępny.
Bajlepsze jest to, że Dobermanowi to pasowało. Wieczorkiem sama tuptała do mnie. W dzień albo u ojca albo jak chciała być sama to u mamy. I był super.
A teraz ja za nic nie oddam małej w nocy - to na prawdę nasz czas (bo ja wracam strasznie późno do domku), ale musi mieć legowisko dziennie, bo mój pokój jak wyjdę trzeba zamykać, bo inaczej biały kot zatłucze czarnego (czarny musi mieć parę godzin dla siebie).
Wiem, to głupie, nie wychowawcze itd itp. Ale skoro doberman, będąc dorosłym i głupiutkim wiedział gdzie się chodzi wieczorem a gdzie w dzień, to może da się to utrzymać.
P.S. Gabi poleżała chwilę sama na balkonie, pogoniła kota, który rósł w miare biegu potem piszczała pod drzwiami, więc dostała ucho, które pałaszuje. A mięska nie chce, ale nie szkodzi.
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Sob 16:15, 06 Sie 2005 |
|
 |
|
 |
 |
No,to teraz w koncu ja w charakterze pseudo psiego eksperta posiadającego zdecydowanie największa przewage na Forum.Oczywiście biorąc pod uwage liczbę psów przypadającą na członka rodziny.I kota,przepraszam.
Co do posłanek,wydaje mi się,że pies najlepiej sam wybierze sobie miejsce najbardziej mu pasujące.Pamiętam,jak biegałam po całym ogromniastym mieszkaniu z legowiskami,kładąc je wszedzie gdzie akurat pies klapnął.Po kilku minutach pies klapał w innym punkcie a,a ja za nim.Szybko dałam za wygraną.Poslanka owszem są w miejscach,gdzie psy równiez bywają,ale generalnie u nas psy mają do dyspozycji cały lokal i wszystkie meble.Nie nalezy wprawdzie brac przykładu z naszej rabniętej rodzinki,ale myślę,że jednak pies szybko wybierze sobie jakiś ulubiony punkt.
Co do nauki,to zdecydowanie preferuję sposób smakołykowy.Zarówno w domu,jak i na spacerku za dobrze wykonane polecenie -smakołyczek.Chodziliśmy na spacer zawsze z kieszeniami pełnymi róznorakiego paskudztwa typu kawałki kurzych serduszek,ciastka wątrobowe,kabanosiki,serek żółty,zalezy co tam lubia,a lubia wszystko wszystkie.Zadanie u nas było utrudnione ,z upływem czasu,bo jak akurat uczen dostawał smakołyk,to wychowany ogon nie rozumiał czemu niby ona ma nie dostać..Za karę czy co?No to tez dostawal..tak więc kieszenie mieliśmy do kolan..Tak np.Bona została nauczona siusiania na dworzu,robienia kupki na smyczy,itd.To był jej największy problem.Gabi nie załatwia jak widze potrzeb w domu,choć może sie jej to zdarzać,przygotuj sie na to.Bonka wprawdzie na dworzu załatwiała potrzeby,ale praktycznie nie widziiała różnicy miedzy mieszkanie,a podwórkiem.Nie ma się co dziwić.To była naprawdę mozolna praca,do tej pory jeszcze"coś się przytrafi"..Nigdy na nia nie krzyczeliśmy,nie karcilismy,poza zdecydowanym "fe"natomiast jak zrobiła siku i kupkę poza domem,zaraz dostawała smakołyk.W domu smakołyku nie było,więc pies zaczął kojarzyć..Z Bonką problem polegał jeszcze na tym,że ona wogole nie zalatwiała się na smyczy.Trzeba ją było puścic,a to czasem nie bardzo było możliwe,albo kłopotliwe.Nota,bene,raz jej kupka kosztowała mnie kilkadziesiąt złotych..Nie spodobał jej sie facet,który podglądał ją przy rzeczonej kupce,co skończyło się rozerwaniem rekawa jego kurtki.facet jakos nie był czuły na opowiesci o tragicznych losach naszej królewny..I tak dobrze się skończyło..( wtym miesjcu,przypominam,Joasi zwłaszcza:łagodna,milutka..rozumiesz).
Ale wracajmy do tematu.tak wiec,nauka była żmudna.trzeba było kupić kilkumetrową smycz,która powoli ulegała skróceniu.Dzisiaj problem już nie istnieje.Nastepnym problemem było odebranie danej Bonie zabawki,lub kostki.Reakcja była jednoznaczna:dałas,to wara ode mnie.Ostrośc jej ząbeczków poznalismy wszyscy.I znowu.Bonka trzymała w pycholu kurczowo zabawkę,ja jedną reką odbierałam,a druga podsuwałam pachnący smakołyczek.Puszczała zabawkę,i zjadała smakołyk.I tak wymiana kilka chwil,codzienie kilka razy.Teraz można jej nawet łapsko do pychola włozyc.Komenty typu"siad","waruj" itd,nauczyła się szybko,bo z kolei podpatrywała psiaki.Gabi nie ma takich możliwości,więc trzeba robić to tez metodą smakołyków.Zresztą najkrócej mówiąc:trzeba postępowac z nią jak ze szczeniakiem.Tak własnie robiłam przy Bonie,choć była psem dorosłym.Wszystkie pozostałe psiaki miałam od szczeniaka(Borys tez był szczeniakiem,kiedy go zabrałam),więc sprawa była jasna.Bonka to był problem,bo niby dorosła,nawyki już miała,ale uczyć niestety trzeba było od początku.Zofia Mrzewińska poradziła mi własnie tę metodę.Zresztą do tej pory radzi,jeśli mam kłopot.Polecam jej książkę"Z kluczem do psa".prosty język,a wskazowki doskonałe.Warto kupić dla siebie,no i tacie tez dac poczytać.
Co,do tego zapominania.Amie dała super przykład,a ja na bieżąco mam przykład Sary.Przywiozłam ja z Wielunia,w dodatku jako kierowca,pomogłam wykapac,nakarmic,a potem jakis czas , chyba półtora miesiąca nie widziałam jej bo miałam swoje sprawy.I co?Sara na mój widok szalała i szaleje ilekroc mnie widzi.
Hmm,co by tu jeszcze podpowiedziec?Chyba tylko tyle,że najlepiej to przyprowadzić jeszcze kilka ogonków do domu i bedzie fajnisto.
jeśli mięska nie chce,to się nie przejmuj.Zrób tak jak ja,zmiel je ,ugotuj z ryżem,a jeszcze lepiej płatki ryżowe i myślę,że zje ze smakiem.W Podstepach kulinarnych jestem mistrzem.Ostatnio Szantina miała okazję skorzystać z mojej podpowiedzi przy podawaniu leków,a już bidulka chciała się powiesic..
Aniu,tak się ciesze,że jestescie razem,Ty i Gabi, że mogłabym tak bełkotac jeszcze w nieskończonośc,a trzeba zajac się Gabi,a nie tracić czas na wyczytywanie moich wypocin.Buziaczki.
|
|
 |
 | |  |
Anna
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005 |
Posty: 2599 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Zgierz |
|
 |
Wysłany: Sob 17:34, 06 Sie 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Kolacyjka zjedzona do czysta - mięsko, ryżyk, marchewka i żadne tam mielone, więc wystarczyło zaczekać. I to spokojnie jadła. Fajnie.
Co do nauk, kochani to otwarcie mówię to nie bedzie pies dobrze wychowany, choć będę próbować i z ojcem pertraktuję.
he he, a Gabi powodowana chęcią zabawy unieruchomiła mnie na spacerze - postanowiła nagle poszarpać smycz. Trawnik czysty - nie ma jej czym odwrócić uwagi a ona cała uhahana, że ma fajny sznurek. Odebrałam jej położyływszy ją na ziemi. Pochwaliłam. Wstajemy a ona albo za smycz, albo włazi mi między nogi i wisi na polarze
Na szczęście doczłapałam się do jarzębiny - wyrwałam patyk i zamieniłam smycz na patyk - uff - pobawiłyśmy się trochę i smycz przestała być atrakcyjna. No i oczywiście zrobiłam z siebie idiotkę wygłaskując psa za wysiusianie
Ale małej niesamowicie brakuje ciągłej swobody - to się widzi, bo po spacerze, albo po spanku kręci się i piszczy. Ona jednak ciągle tam miała kumpla i przestrzeń. Ja chcę domek z odródkiem buuuuuuu
Ale kolejny postęp - sama przychodzi na oba legowiska, i sama poleciała tarmosić królika i sama zaczęła się patysiem bawić. Och słodki psi dzieciaczek.
Ojciec właśnie poszedł wietrzyć psa i siebie.
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Anna
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005 |
Posty: 2599 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Zgierz |
|
 |
Wysłany: Nie 7:25, 07 Sie 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Po wieczornym spacerze napadła kota, heh o mało nie padł na zawał.
A o 5.30 dzisiaj obudził mnie jęzor włożony do mojego ucha Ale nie dałam się i wyszłyśmy dopiero po 6.00. I będę musiała od poniedziałku wczesniej wstawać, bo zrobienie siusiu porannego zajmuje nam od 30 do 60 minut. Wykończyła mnie natomiast po zrobieniu siusiu. Natychmiast zaczęła brykać, tym razem odwracałam jej uwagę od moich rękawów i smyczy najpierw listkami a potem na biegu znalazłam patyk, ale i tak ciągnięcie mnie za polar to świetna rozrywka (i dlaczego ja nie chce tego zrozumieć) i tylko te rozbiegane oczyska dziwią się kiedy wdzieram się "aaauuuć" jak oprócz polara załapie się jeszcze moja skóra. Suni to nie robi różnicy a mnie ogromną . W poniedziałek, kupuję zabawkę - sznurek z węzełkami, bo zaczynam się bać tego dzikiego szaleństwa.
Ale jak nie docierało już do niej nic to ją złapałam za szelki i położyłam na ziemi i przytrzymałam i dotarło do cudnego psiego łebka na chwilę - wystarczyło żeby dotrzeć do domu. Tam chwila dyskusji nt, że nie szczeka się na kota i nie warczy - nawet jeśli on warczy i że zabłoconych łap nie wkłada się do łóżka i Gabusia leży.
Mama mówi, że ona wyrośnie z tego gryzienia i ja mam nadzieję, bo kłopotliwie się spaceruje z wiszącym tu i ówdzie psem (ja dziś przedramię, mój ojciec wczoraj udo zaliczył). Błagam powiedzcie , że trochę wyrośnie.
Aha i zachowałam się niegrzecznie...Gabulec odstawił mał cyrk rano przy zakładaniu szelecz - wił się jak piskorz i wogóle...że w rozpaczy krzyknęłam "Mamo ratunku ja chcę innego psa"...a do małej jakby dotarło i dała się ubrać.
Oj Gabi , Gabi 
|
|
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Nie 9:21, 07 Sie 2005 |
|
 |
|
 |
 |
No cóż mogę doradzić, poza tym co sama wiesz
Konsekwencja i nadradzanie za każdą pozytywną rzecz... Gabi, wg mnie, ma za dużo energii na to, żeby jakimkolwiek karceniem coś na dłuższą metę uzyskać
Jeśli Cię uszczypnie - zapiszcz, powiedz "fe" i odwróć się. Możesz spróbować ją gdzieś eksmitować, ale wątpię żeby przyniosło to rezultat - przecież nie zna jeszcze komend, nie zrozumie o co Ci chodzi. Na Twoim Aniu miejscu właśnie ignorowałabym ją przez dłuższą chwilkę po takim czynie (nawet po złapaniu za ubranie). Pomyśl jak zachowuje się inny pies w takiej sytuacji - gdy go zaboli zapłacze i odchodzi... Agresorek uczy się w ten sposób na co może sobie pozwolić.
Może popatrz też [link widoczny dla zalogowanych] - to agresywny golden, w tej chwili już większość problemów z gryzieniem, szczypaniem, skakaniem na ludzi - został opanowany. M.in. właśnie sposobem przekierowywania uwagi psa na np. piłeczkę.
A tak ogólnie pamietaj, że w parę dni nie zlikwidujesz nawyków zdobywanych przez parę miesięcy... Nikt Gabi niczego nie uczył, sama się wychowywała, a ile wisiała na łańcuchu- nudząc się jak mops - też nie wiemy... 
|
|
 |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 4 z 55
|
|
|
|  |