 |
|
 |
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Czw 16:29, 01 Wrz 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Edyta, mówisz serio? Będziesz w wawie? Koniecznie musimy się zobaczyć! Zaaaaabierz Boryska, co? Please, please, please...
Amie, Ty mi tu nie pyskuj, tylko gadaj zaraz, kiedy jedziecie z Solkową Anią do Wielunia, bo mi Dżeks porwie na strzępy szmatki dla psiaków, które wyłudziłam od mamy.
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Pon 14:05, 12 Wrz 2005 |
|
 |
|
 |
 |
JAK Z DŻEKIEGO WYLAZŁA ŚWINIA CZYLI BLIND DATE WCALE NIE TAKA ŚLEPA
Zacząć muszę od kwestii formalnej. Czekaliśmy z Dżeksonem i czekaliśmy, bo przecież to kobiety mają pierwszeństwo i przy rodzeniu dzieci, i przy wchodzeniu do windy (nie jesteśmy w Ameryce – u nas dżentelmeni trzymają się mocno, jak Chińczyki u Wyspiańskiego), a także przy upublicznianiu pewnych kompromitujących szczególików z życia tego czy innego dżentelmena. Cóż, kobiety milczą, jak zaklęte, więc uznaliśmy po wielu dniach mozolnego namysłu i trwożliwego oczekiwania, że ktoś musi przerwać zmowę milczenia, co też niniejszym czynimy.
Więc jak to było z tytułową świnią? Ano wylazła z Dżekiego, stanęła bezczelnie obok i okazało się, że jest całkiem spora, ma bardzo dobre samopoczucie się siebie samej oraz niewątpliwie należy do gatunku męskich i szowinistycznych. Dżekson udał, że niczego nie zauważył, ale co mu innego pozostało w tak krępującej dla wszystkich sytuacji – wszak to z niego świnia wylazła, a nie z kogo innego, więc jedynym wyjściem było nie zwracać na nią uwagi w myśl zasady, że to, czego nie zauważamy, nie istnieje. Proste to i skuteczne!
A wszystko zaczęło się bardzo, bardzo dawno temu. Jakoś tak narodził się nam z Anią od Solki pomysł randki w ciemno. Z Ani i mojego punktu widzenia randka, jak już uprzedziłam w tytule, nie tak do końca była w ciemno (czy też ślepa – od angielskiego blind date), bo chodziło przecież o Aniną Solkę i mojego Dżeksona. Nie zmiania to faktu, że dla głównych aktorów dramatu była ciemna, ślepa, głucha na oba ucha i zupełnie niespodziewana! Umówiłyśmy się z Anią na parkingu przed jednym z centrów handlowych, bo jak już celebrować światowe życie, to na całego. No, radość była przeogromna! Nie Ani i nie moja oczywiście, bo ludzie wiadomo: muszą się sobie poprzyglądać z ukosa, wymienić garścią banalnych mądrości ludowych, przemyśleć sobie na spokojnie i dopiero gdzieś tak po dwóch miesiącach uporczywego kontynuowania znajomości wbrew sobie dojść do głębokiego przekonania, że to jednak nie za ciekawa inwestycja towarzyska i nie warte było to całe zamieszanie takiego zachodu. Psy wiele rzeczy robią lepiej, niż ludzie, zatem już po kilku wąchnięciach wiedzą to, co najważniejsze – czy im ten drugi dobrze pachnie, czy nie. Dżeks Solce najwyraźniej pachniał zupełnie sympatycznie, Solka Dżeksowi pachniała jak milion dolarów i stąd ukontentowanie obojga było widoczne aż nazbyt, bo trudno było ich prowadzić na smyczy, tak bardzo spieszyli się zacieśniać znajomość świeżą i wonną, jak poranne bułeczki.
Celem owego zacieśniania udaliśmy się całą naszą czwórką na pobliską górko-łączkę i tam zaczęły się psie harce. Zrazu była to klasyczna gra wstępna, nakazana psimi konwenansami – Dżeks doskakiwał do Solki podszczypując ją i podgryzając po łapach, a Solka niby odwarkiwała natrętowi i odskakiwała, ale nie na tyle daleko, żeby nie można było szybko doskoczyć do niego, w razie gdyby się adorator nazbyt szybko zniechęcił. W ciemnościach trudno było obserwować poczynania randkowiczów, ale z tego, co udało się wyłowić z mroku mało precyzyjnym ludzkim okiem jasno wynikało, że sprawy wyraźnie zmierzają w pożądanym kierunku. I właśnie wtedy nastąpiła katastrofa!
Przy Solce i Dżekim pojawił się trzeci pies – bokser. Jak się za moment okazało – bokserka, co nie jest bez znaczenia dla dalszego biegu wydarzeń. Oczywiście Dżeks zainteresował się potencjalną uczestniczką zabawy, a ta odwzajemniła jego zainteresowanie. Troszkę się poobwąchiwali i… rozpoczęli taniec godowy, który przecież tego wieczoru miał być zarezerwowany wyłącznie dla Sol. No, tego już było za wiele nawet dla zimnokrwistej dalmatynki! Solka powarkując i poszczekując postanowiła dać podrywaczce do zrozumienia, że nie jest tu mile widziana i powinna sobie poszukać chłopaka w innych rejonach. Dżeks stanął z boku (ech! ci faceci – wszyscy tacy sami!) i z niewinną minką przyglądał się, co też baby wyprawiają, bo on w każdym razie nie ma z tym nic wspólnego i generalnie umywa wszystkie cztery łapy. Obok Dżeksa stała rzeczona świnia płci męskiej bez wątpienia, co to właśnie z niego wylazła i bezwstydnie łypała na nas bezczelnymi świńskimi oczkami. Ogólnie wstyd, obciach i konfuzja! Ani udało się powściągnąć mordercze zapędy Sol (choć ja ją rozumiem świetnie – takim francowatym rurom, co się przystawiają do cudzych chłopów to bym kudły z łba powyrywała! hmmm… z bokserką mogłoby być trudno, ale przynajmniej bym ją dziabnęła w ten kokieteryjnie merdający kikut na pupie!). Reszta wieczoru minęła na zajęciach w podgrupach: Dżeks i bokserka radośnie igrali na trawce, my z Anią prowadziłyśmy kurtuazyjną wymianę uwag na tematy psie z właścicielem bokserki, a Sol… Moja niedoszła synowa, biedna Sol przyglądała się bezradnie psim zabawom, nie bardzo wiedząc jak się do nich przyłączyć.
Z ostatniej chwili. Wczoraj umówiłyśmy się z Anią w parku. Sol poszła po rozum do głowy i kiedy ja usiadłam na ławce obok Ani, a Dżeks klapnął obok ławki na ścieżce, Solka zaczęła go obwąchiwać, zaczepiać (ale nie tak na chama, jak bokserka, tylko dyskretnie i dystyngowanie, jak na damę przystało). A z facetami wiadomo – wystarczy połechtać ich męską próżność, a będą jedli z ręki! Zabawa rozkręciła się na całego, więc mogę z ulgą odetchnąć, gdyż odium niesławnego zachowania Dżeksa zostało z nas zdjęte.
|
Ostatnio zmieniony przez jnk dnia Pon 16:17, 12 Wrz 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
 |
 | |  |
Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Pon 14:36, 12 Wrz 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Joasiu jak Ty marnujesz ten talent...
A zachowanie dżekiego wcale nie jest czymś wyjątkowym.Otóz Twój ukochany Borysek mający na co dzien u boku troskliwa dziewczynę,która go mizia,kokietuje,kotłuję się z nim,zamartwia kiedy zniknie ,w każdej awanturze stoi po jego stronie,tylko strzela oczkami,gdy na horyzoncie pojawi się inna sucz.Kiedy w czerwcu pojechalismy do Królika,już pierwszego dnia znalazł sobie pannę z dzieckiem w sąsiednim gospodarstwie i spędził u niej kilka godzin.Nastepnie po kilku dniach porzucił ją bez słowa oblatując coraz to inne wiejskie panny i nie bacząc na rozpacz w oczach Bonki.No i powiedz sama,czy świnka nie wyłaziła kilkakrotnie w ciagu dnia?
Może Dżekson chce podkreslić jakie ma wzięcie u bab ?A Solka niech podziwia i bardziej się stara..Eh,chłopy to zawsze jednakowe bez wzgledu na ilośc nóg i owłosienia! 
|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 6 z 18
|
|
|
|  |