 |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Sob 21:49, 15 Paź 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Aśka, ja nie zrobiłam tego samego, a tym bardziej nie zrobiłam więcej. Dżekson jest młody, zdrowy, wesoły i w schronisku siedział raptem trzy czy cztery miesiące. A miał być stary, chory, brzydki (no, Mister Universum to on nie jest, fakt ) i smutny. Więc widać, jak na dłoni, że poszłam na łatwiznę!
Małgośka, to nie tak, że nie chcę pisać. Nawet teraz oczy mi się same zamykają i nosem się podpieram o klawiaturę.
|
|
 |
|
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Nie 14:01, 16 Paź 2005 |
|
 |
|
 |
 |
JAK DŻEKI ZOSTAŁ HOBBYSTĄ, CZYLI KRÓTKA DYSERTACJA O KOLEKCJONERSTWIE
Dom mojego dzieciństwa wypełniony był tykaniem. W każdym pokoju, na każdej niemal ścianie wisiał jakiś stary zegar. Dziewiętnastowieczne zegarki "kieszonkowe", tzw. cebule walały się po półkach, a te jeszcze nie naprawione przez mojego tatę czekały na swoją kolej w biurku. Tato je zwoził od ciotek, kupował na giełdach staroci, wymieniał za flaszkę wódki, a potem zagłębiał się w książki o zegarmistrzostwie i czyścił ich skomplikowane mechanizmy, wymieniał części, dorabiał drewniane elementy obudowy... I wszystko to tykało, dzwoniło, grało. A teraz jeden z nich wart jest podobno tyle, co średniej klasy samochód.
Mój ulubiony ma srebrną, grawerowaną kopertę, a cyferblat w malowane, pastelowe kwiatki i żaden posag mnie nie interesuje - tylko ten zegarek, którego nie założę na nadgarstek, bo za duży, nie wrzucę do torebki, bo za cenny. Będzie stał na jakiejś komódce i patrząc na niego będę widziała mojego tatę - młodego, wysokiego, zabójczo przystojnego, wesołego i szalenie inteligentnego. I mój dom - nie ten, w którym mieszkam z TZ'em, nie ten, który piętnaście lat temu zbudowali moi rodzice, ale ten, w którym się wychowałam, z którego uciekłam zaraz po maturze, do którego długo nie chciałam wracać, przeciwko któremu się buntowałam przez lata - dom mojego szczęśliwego dzieciństwa.
W szkole podstawowej zbierałam znaczki, a w początkach dorosłego życia zaczęłam kolekcjonować życiowe doświadczenia - i ta pasja zbieracza trwa do dzisiaj. Nie twierdzę, że moja kolekcja jest szczególnie ciekawa. Skądże! Ale jest moja własna i tym samym unikatowa.
Moja siostra Maja uzbierała pokaźnych rozmiarów zestaw jedno- i dwugroszówek, TZ zapchał mi jedną z kuchennych półek swoimi kuflami na piwo, a koło koszyka na chleb stoi kupowana przez niego przez kilka lat seria książek z kuchniami całego świata. Moja mama zbiera od wielu lat kolejne numery "Poradnika Domowego" i choć narzeka ostatnio, że "Poradnik" stracił swój charakter i upodobnił się do zalewających rynek przedruków niemieckiej prasy dla gospodyń domowych, jakoś nie może się zdecydować na krok ostateczny, czyli zrezygnowanie z prenumeraty.
Natomiast Dżekson poświęcił się kasztanom. Kasztany to jego miłość, cały jego świat, dla kasztanów zrobi wszystko: będzie dreptał u mojego boku, zadzierając głowę i pożądliwie wpatrując się w trzymany w uniesionej dłoni kasztan; zlekceważy zaproszenia do zabawy ze strony innych psów; w pogoni za kasztanem popędzi stromym zboczem i błyskawicznie pokona owo zbocze pod górę; dla kasztana upuszczonego z pyska stanie, jak wryty na środku sześciopasmowej ulicy.
Miłość bez szacunku nie jest dla mnie miłością, więc staram się uszanować tę jego pasję i każdy spacer zaczynamy od rytualnego rzucenia kasztana po wejściu do parku, następnie pielgrzymujemy do jednego z odkrytych przez nas kasztanowych zagłębi, gdzie zaopatrujemy się w zapas kasztanów na resztę spaceru, a finał spaceru następuje ponownie w zagłębiu kasztanowym, gdzie ładujemy kasztany do reklamówki (to znaczy ja ładuję, a Dżekson pałęta mi się pod nogami i rękami wykradając co ładniejsze egzemplarze). W domu mamy już sporych rozmiarów papierową torbę wypełnionę kasztanami. Stoi to wszystko w pokoju przy kaloryferze, żeby nam cenny zbiór nie zapleśniał do zimy. Bo widzę, że Dżekson nie jest kolekcjonerem chaotycznym - jego hobby ma wymiar długodystansowy, zatem sięgamy trwożnymi myślami w przyszłość bez kasztanów i staramy się zabezpieczyć na ten straszny czas poprzez robienie zapasów.
Z jednym tylko mamy problem - otóż Dżekson stracił najwyraźniej kontrolę nad swoim zachłannym pragnieniem posiadania w danym momencie jak największej liczby kasztanów na wyłączność, co skutkuje tym, że biega po parku z paszczą wypchaną kasztanami, a kiedy starając się skatalogować swój podręczny zbiór, kładzie się na trawie lub chodniku, kasztany rozsypują się wokół niego. W takiej pełnej grozy chwili rozpoczyna się nerwowe zbieranie poszczególnych egzemplarzy i upychanie ich w przepastnej paszczy. Niestety, przepastnej nie na tyle, żeby mogła pomieścić wszystkie kasztany, zatem po kilkunastu metrach wszystko zaczyna się od początku. Dodam tylko, że w całym tym zamieszaniu Dżekson nie rezygnuje z ubiegania się o rzucenie kolejnego kasztana! Kręci się wokół mnie z wyczekującym wyrazem wypchanego do granic wytrzymałości pyska. Za to jak radość, kiedy po powrocie ze spaceru można ułożyć się w przedpokoju i delektować się rozgryzaniem kolejnych okazów!
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Mantis
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 1263 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Nie 16:34, 16 Paź 2005 |
|
 |
|
 |
 |
jnk napisał: | no, Mister Universum to on nie jest, fakt |
Dżekson, słyszysz i nie grzmisz?
Jnk, piszesz tak rewelacyjnie, że gotowa jestem Ci wybaczyć te niecne słowa A pisząc poważnie... nie ma znaczenia czy decydujemy się przygarnąć psie dziecko, seniora, okaz zdrowia czy cherlaczka, one wszystkie zaslugują na dom, bez wyjątku. I nie ma co się licytować czyja "zasługa" jest większa. Wszyscy eksbidulkowi "rodzice" są wielcy (niekoniecznie wzrostem )
MałGośka napisał: | A tak przy okazji - to są już kasztany? |
Uhm 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Śro 22:49, 19 Paź 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Misiowaty, dobrze, że wspomniałeś o mirabelkach. Mirabelki też były na tapecie, ale skończyły się czas jakiś temu, więc o nich zapomnieliśmy. Tym bardziej, że pojawiły się nieocenione kasztany. A o wyższości kasztanów nad mirabelkami świadczy fakt, że można je podsuszyć i uciułać zapasik na zimę.
Blink, ja już takiego Dżekiego nie pamiętam. Wydaje mi się, że zawsze był zadowolony z życia, darł mordę w środku nocy na spóźnialskich sąsiadów i napastował kota w celach zabawowych. Potwór, a nie biedny pies!
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Misiowaty
Zwierzozwierz

Dołączył: 21 Sie 2005 |
Posty: 1020 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Czw 20:43, 20 Paź 2005 |
|
 |
|
 |
 |
Jnk
U Mojego Największego Spełnionego Marzenia i Mojego Najukochańszego Psa (sorry za kopię, sorry Misiek) też były kasztanowe przygody, ale w te świeżutki, miękkie dużo przyjemniej się wgryzać niż w te podsuszone i odpowiednio dużo twardsze. Pumcia też uwielbiała wszeklie toczące się "uciekające" itd kulki - milabelki, rajskie jabłka, małe gruszki - dziczki, wiśnie, śliwki ........ śniezne piguły też.
Dzięki Geba za przypomnienie.
Jestem ciekaw jak Misiek bedzie sobie radził z w/w "zabawkami"? Na razie wykazuje dużo stoicyzmu, nie daję się sprowokować takimi gadżetami. Nie gryzie twardych rzeczy - niestety także suchej karmy. To przez problemy z zębami, a w szczególności z jebnym kłem (zabieg jest nieunikniony) - trzymajcie kciuki za Misia, bo nie obędzie sie bez narkozy, a przecież Misiek liczy sobie trochę lat no i serce nie koniecznie jest jak dzwon. Wierzymy że będzie dobrze, chcemy poczekać jeszcze trochę, żeby pogoda była bezpieczna i ustabilizowana (temperatury).
Snieżne piguły miło jest łapać, gryźć, gonić Miło jest "ryć" nosem tunele w białym puchu - przednia zabawa
Coś dzisiaj mówili o surowej zimie, czyli są szanse na dobrą zabawę. A swoją drogą to jestem ciekaw reakcji Miśka gdy pojedziemy z zimie na Mazury i zetknie się z zaspami, które często są wyższe niż płot - taki solidny, wiejski płot, otaczający nasze "włości" . Puma kiedyś "zaniemówiła"
Merdanko, czekamy na letnie zdjęcia
Miś i Misiowaci
|
|
 |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 8 z 18
|
|
|
|  |