 |
 |
|
 | |  |
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Pią 2:12, 12 Sty 2007 |
|
 |
|
 |
 |
No właśnie - zaniepokojona tak długa ciszą - napisałam do Uli, a ona mi odpisała. I tym razem to mnie się baty należą, bo troszeczkę, tak minimalnie dosłownie, tę wiadomość przetrzymałam...
Ale proszę na mnie nie krzyczeć, bo rzucę się w rozpaczy z okna - tylko proszę mi ładnie dobę codziennie o parę godzinek rozciągnąć (ech, od paru lat nie zaznałam uczucia nudy, ale nie oddam moich schroniskowców nikomu, o! Wolę brak nudy i czasu )
Wracając do tematu głównego - czyli naszego cudnego byłego wieluniaka tak oto jego obecne życie Ula opisuje (Ula! co to za wyręczanie się mną w ogóle, co? Chonotu! )
ula; 20 Lis 2006 napisał: | Tak,wiem że zniknęłam,ale wpadłam w wir codzinnych zajęć,które skupiają się
wokół mojej 3 letniej córeczki.Zaczęła chodzić do przedszkola i pochłonęło
mnie do reszty.
A co się tyczy Aresa,to jest cudownym psiakiem,który swoją niezdarnością
potrafi rozbroić mnie(i nie tylko mnie)nawet,kiedy mam fatalny dzień.Ciężko
nie uśmiechnąć się,kiedy widzi się takiego olbrzyma,który zachowuje się jak
szczeniak.
Już nawet Bezia za nim nie nadąża.A na początku było zupełnie odwrotnie.
To Bezia zaczepiała Aresa,no i ona rządziła.Ale Ares szybko się zadomowił i
przejął rządy na podwórku,z czego Beźka nie bardzo jest zadowolona,ale
choćby ze względu na różnicę w wielkości między nimi,nie ma szans tego
zmienić.Kiedy przyjeżdżam do rodziców(tam mieszka Ares),to nawet nie mogę
wysiąść z samochodu,bo Ares musi mnie najpierw obwąchać i polizać,no i
oczywiście muszę go przytulić i pogłaskać,a na samym końcu mogę dopiero
wysiąść.No i uwielbia,kiedy ktoś się z nim bawi.Najbardziej lubi nas
gonić,co prawda i tak nie mam szansy mu uciec,ale zabawa jest super.Bo kiedy
Ares podbiega do mnie to opiera się całym cielskiem o moje nogi i zazwyczj
lądujemy razem na trawniku.A jeszcze dodając do tego Bezie to jest jeszcze
weselej.
Krótko mówiąc jesteśmy szczęśliwi,że Ares znalazł u nas dom i jest mu z nami
dobrze.My pomogliśmy Aresowi,ale on też pomógł nam.Kilka miesięcy wcześniej
zaginął nam nasz Rudy,był naprawde wyjątkowy.Przybłąkał się do nas zimą i
został.Był z nami 3 lata,ale niestety,najprawdopodobniej padł ofiarą łowców
psiego smalcu.Na samą myśl o tym po prostu gotuje się we mnie i gdybym tylko
dorwała tego kto to zrobił,to nie ręcze za siebie.Nie było nam łatwo
pogodzić się z tym,ale dzięki Aresowi udało się.Kochany z niego psiak i taki
słodki w tej swojej niezdarności.
Wysyłam pare fotek,gdzie Ares jest z Bezią i moim mężem,Tomkiem.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie. |
Nie wierzę... Ares rządzi Bezią?
A oto owe zabawy i pogonie, jeszcze z "cieplejszych czasów" z Tomkiem, w tle również z Beźką

|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 3 z 3
|
|
|
|  |