ML
Zwierzofan
|
Rewelacyjnie się Was czyta Pisz dalej.. koniecznie! Trzymam kciuki baaaardzo mocno za Was!!
|
||||||||||||||
|
Jola-Błękit
Zwierzofan
|
Małgosiu - pewnie, że piszę bo jest co opisywać a również tą drogą mam bliski kontakt z Jackiem. Przed chwilą zakończyliśmy z Romkiem pobyt w łazience. Był kąpany ponieważ we wtorek szykujemy się do weta na pobranie zeskrobiny w związku z jego skórnymi problemami. Romek jest duży i silny. Dziś nie miałam do pomocy mojej Lidki więc myłam go sama w szamponie leczniczym z dodatkiem biosiarki i dziegciu. No powiem tak: trochę też skorzystałam i pewnie wyjdzie mi na zdrowie. Było OK.
Jacku a teraz kolejne spostrzeżenia. Wieczorem jeszcze w naszym podwórku zaczeliśmy ćwiczyć z Romkiem "chodzenie przy nodze" a on oczywiście był bez smyczy. Pracował na cząsteczki biszkoptów, które uwielbia i muszę Ci powiedzieć, że jak na pierwszą sesję było dobrze. Miałam przy sobie psa, chodzącego krok w krok przy mnie i wyglądało to jak na jednym z Twoich filmów ze szkolenia klikerowego na Wesołej Łapce. Dodatkowo ponieważ było już prawie ciemno świetnie reagował na wzmocnienie z zapalniczki. Jutro kontynuacja, ale to jeszcze nie koniec. Wychodzę z nim na ulicę około 21. Ponieważ dziś zadrapał się w okolicy ucha, Darek podpowiedział bym spróbowała z nim pójść na zwykłej smyczy. Nie bardzo chciało mi się poczuć na barku siłę 24 kg i stwierdziłam, że popróbuję a jeśli się nie da pochodzić to szybko wrócę. Biszkopciki do kieszeni i poszliśmy. Na poczatku silne ciągnięcie bo pachniało no i wszędzie sikanie. Chciałam wracać bo nie miałam siły ale lekko chłopaka szarpnęłam, zluzowałam smycz, on nocha do góry- biszkopcik w biegu i idziemy . Pierwszy przypadkowy spacer z konieczności bez linki ale za to jaki? Z wyraźnymi efektami chodzenia właśnie na lince. Musiałam wrócić do domu po nagrody i znowu był spacer. Powiem tak: jeśli ktoś obserwuje nas po nocy z okna to zapewne pomyśli sobie, ze nie mam po kolei w głowie. Jacku jest dobrze i zaczynam w niego wierzyć. Miluśko kochana ! Ukochaj swoją Małgochę, za to że ją masz i to właśnie taką. |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Jola-Błękit dnia Pią 23:49, 05 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz |
Jacol123
|
Bardzo fajnie sobie radzicie! Jak ja lubię pracować z ludźmi, którzy nie tylko wiedzą o co chodzi ale jeszcze to ROBIĄ! Super po prostu. Niemniej jednak dopóki nie masz 100% pewności, że Błękit - Romek już wie o co chodzi to nie ryzykuj, że pies może np. nie wrócić na wezwanie, albo nie wykonać polecenia. Zawsze staramy się tak dobrać kryteria, żeby psu się udało. To bardzo ważne. Lepiej powoli posuwać się do przodu, niż zbytnim pośpiechem zepsuć sobie robotę Ale i tak jestem pod wielkim wrażeniem i cieszę się, że moje pomysły skutkują Pisz dalej co tam u Was i pamiętaj, że czasami są dołki szkoleniowe i wtedy masz wrażenie, że pies Ci ogłupiał. To normalne. Potem wszystko wraca do normy.
|
||||||||||||||
|
bela51
Zwierzolub
|
Jolu,,bardzo się ciesze z Waszych sukcesów. Do mnie jutro przyjeżdza Pani psycholog z Dąbrowy G.. Janka, niestety nie robi żadnych postepów z oswajaniem sie z okolicą. Spacery, to horror. Po kilku metrach od wyjścia z bloku, chce wracać do domu. Chyba, że wsiadamy do auta. Myślę, że ten pies wiekszośc życia spędził w samochodzie. Mam nadzieję, że uzyskam jakąś pomoc, jak z nia postepowac. Nie wyobrażacie sobie, jak marzę o normalnym spacerze z psem.
|
||||||||||||||
|
Jola-Błękit
Zwierzofan
|
Jacku. Proszę o radę jak postępować. Około 21 wychodzę z Romkiem na ulicę aby pospacerować. Dziś była już linka. Moment kiedy przekraczamy naszą furtkę powoduje, że natychmiast zaczyna ciągnąć do najbliższego drzewa itp. Po około 5 minutach uspakaja się i zaczynamy iść znacznie lepiej tzn.mniej mnie to kosztuje podciągania i prostowania. Czy pozwolić mu na to załatwienie swoich spraw czy też od razu korygować i nie pozwalać na samowolę? Wieczorem to jest tylko spacer i nie chodzi na długiej lince a równocześnie wyjście z domu jednak traktuje jako czas na załatwienie się. Tu właśnie moje wątpliwości.
Dziś pierwszy raz na naszej łące- rano zaczął podjadać jako nagrody biszkopty. Miałam Ci już wcześniej napisać, że na tej łące do tej pory nie interesowały go żadne smakołyki identycznie jak w Gliwicach. Dziś odniosłam wrażenie,że on to miejsce zna już na tyle,że możemy coś poćwiczyć. Sprawdzę to jutro. Jacku, ja nigdy chyba nie będę miała 100% pewności i Romek nie będzie biegał zupełnie swobodnie. Przynajmniej na razie tak mi się wydaje. Nie zaryzykuję- długa lina na łące musi mu wystarczyć i całkowita swoboda w poruszaniu w naszym wcale nie małym podwórku. A wogóle to każdy dzień jest inny i ciekawy. Stale się coś nowego odkrywa. Nigdy Jacku nie miałam potrzeby układania psa. Miałam swojego kochanego Norcia, który dawał łapę, kosmicznie brzydko chodził na smyczy i tak sobie było. Nie stawiałam przed nim żadnych wymagań bo nie było takiej potrzeby. Głuchy jak pień Romuś postawił mi takie wymagania i spowodował, że musiałam wygospodarować dziennie około 1,5 godziny tylko dla niego. Powiem tak: nie żałuję bo kiedy wyjdę wieczorem i muszę myśleć jak on idzie, dlaczego ciągnie i szczeka na inne szczekające psy za płotem, to to jest czas kiedy nie myśli się już o niczym innym a na pewno nie myśli się o pracy. I to jest właśnie doskonała terapia na koniec dnia. W każdym bądź razie z błogością myślę o kilku dniach urlopu, które i tak będąc w domu poświęcę Romkowi. |
||||||||||||||
|
Edyta
Zwierzomistrz
|
Wspaniale czytać,ze sa ludzie,którym chce sie pracowac z niepełnosprawnym psem
W dodatku na Waszych opowieściach można sporo sie nauczyc i to niekoniecznie do pracy z niepełnosprawnym psem. Wielkie brawa |
||||||||||||||
|
Jola-Błękit
Zwierzofan
|
Edytko, a co Ty się dziwisz,że mnie się tak chce? Ja robię to tylko dla jednego chłopaka a Ty masz ich tyle i cały czas się dla nich poświęcasz. Od chwili gdy poznałam całą Waszą historię bardzo Cię podziwiam i jestem pełna szacunku dla Twojej osoby i Twego WIELKIEGO SERCA. Ukochaj wszystkie swoje ogonki.
Oczywiście zdaję sobie sprawę,że na tak jawnym kontakcie z Jackiem ktoś inny może skorzystać, a że lubię pisać nie stanowi to żadnego problemu. Nie wiem tylko czy nasz kochany Jacek wytrzyma te pisemne porady bo gdyby nie on, nie dałabym rady. W tak ciepły sposób myślę rownież o naszej Małgosi. Ta to dopiero ma serce i dar podtrzymywania ludzi na duchu. Izuniu! Trzymajcie się jakoś z Janką. Musi być przecież rada. Napisz co poradziła psycholog i jak masz postępować. Nie wierzę, aby Janka przy takiej ilości ciepła i miłości trwała w tym stanie. Jacek mówił, że okres aklimatyzacji może trwać i 6 tygodni.Daj Jance 12 tygodni - trudno- widać tak musi być. Ja nie miałam z tym żadnych problemów. Romek był "charakterny" od chwili pojawienia się w naszy domu ale pewnie to miało związek z tym co sugerował Jacek.Przez to,że był głuchy musiał radzić sobie trochę inaczej. Oj złapałam się, że napisałam iż był głuchy- ha,ha,ha tak jakby to minęło czyli,że traktuję go normalnie. Wierzę w Ciebie i w to,że nadejdzie dzień kiedy napiszesz: byłyśmy na wspaniałym spacerze. Taki dzień nadejdzie jeszcze trochę. A jeśli trzeba będzie będziemy błagać o pomoc naszego Jacka. Na pewno coś wymyśli. Wielkie uściski dla Janki |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Jola-Błękit dnia Pią 23:45, 05 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz |
Jola-Błękit
Zwierzofan
|
Małgosiu i wszystkie dziewczyny zwierzolubne. Chodzi mi po głowie taki pomysł.
Gdybyśmy w przyszłym roku u mnie w Ruścu zorganizowały festyn z udziałem tegorocznych adoptowanych psiaków, które zarobiłyby na schronisko w Wieluniu? Ja i tak z racji swojej pracy organizuję wiele imprez o różnym charakterze. Mam do dyspozycji amfiteatr położony na zapleczu stadionu sportowego, nagłośnienie itp. Zapraszam w ramach mojego Domu Kultury zespoły i do tego gdybyśmy np. dołożyły pokaz psiaków różnych- takich, które może coś potrafią a może Jacek włączyłby się ze soimi "uczniami"? Byłyby pieniądze na różne sprawy w schronisku, a przy okazji byśmy się poznały a zwierzaki by skorzystały... Co wy na to? Jest sporo czasu ale musiałabym to zaplanować w kalendarzu imprez. Pogadajmy na ten temat |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Jola-Błękit dnia Sob 11:21, 06 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz |
Jacol123
|
Jolu, zacznij spacer od "siad" w domu. Potem idziesz z psem i jak widzisz, że sytuacja go przerasta - zatrzymaj się, niech się uspokoi. Tu chodzi o to, aby pies za każdym razem wiedział, że to ON idzie z Tobą a nie TY z nim. Wiem, że na początku to jest żmudne i wydaje się okropnie nudne. Ale za kilka tygodni sama zobaczysz, że spacery z ROMKIEM zaczynają być przyjemnością. Fajnie, że piszesz o Waszych postępach. Jestem pełen dobrych myśli. Naprawdę należysz do odpowiedzialnych osób, które są w stanie poważnie pracować z psem i zapewnić mu dobre, szczęśliwe życie. Teraz jest czas bardzo intensywnej pracy, na której owoce trzeba jeszcze trochę poczekać. Cierpliwości! |
||||||||||||||||
|
Jola-Błękit
Zwierzofan
|
OK Jacku. Będziemy tak robić.Dziś lichy dzień na rannej łące. Przyszedł do nas pies, który nas podglądał. Poczatkowo Romek chciał do niego iść- przyjazne nastawienie, merdanie itd. Był na lince więc nie dałam się mu powąchać, ale wizyta tego psa zupełnie zdominowała naszą pracę. Nic tam nie zrobiłam. Później nawet Romek z odległości na niego szczekał.Trudno i takie dni bywają. W podwórku chodziliśmy na luźnej smyczy z nagrodą - było dobrze. Słucha i uważnie obserwuje za biszkopty.
|
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Jola-Błękit dnia Sob 22:52, 06 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz |
Jola-Błękit
Zwierzofan
|
Właśnie wróciliśmy z nocnego spaceru. Z wielką przyjemnością chodziłam z Romkiem na obroży uzdowej. Zero szarpania, lużna smycz i nawet po drodze nagrodowe ciasteczka. Polecam, jeśli ktoś nie ma siły i chce prowadzić psa na spacerze a nie chce, by było odwrotnie. Było również po drodze parokrotnie "siad" tak dla przypomnienia - kto z kim idzie, trochę zmarszczone czoło Romana, zdziwienie kto tu zarządza i dalej w drogę bo jednak nocny spacer jest bardzo przyjemny.
A JUTRO O 10 PRZYJEŻDŻAJĄ DO NAS MAŁGOSIA I MAJA. MAŁGOSIA NA INSPEKCIĘ A MAJA BY UTULIĆ NA ROMKU ŻAŁOŚĆ PO ALFIKU. OJ BĘDZIE SIĘ DZIAŁO. MOŻE BĘDĄ ZDJĘCIA. |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Jola-Błękit dnia Sob 23:45, 06 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz |
Edyta
Zwierzomistrz
|
Jako to MOZE będa zdjecia? Obowiązkowo musza byc!!
|
||||||||||||||
|
Jacol123
|
Jeżeli podbiega do Was pies luzem, bez kontroli, to jedyne co możęsz zrobić to zluzować własną smycz i pozwolić psom na komunikację. Pamiętasz jak było w parku? Albo rozdzielasz psy sobą, albo - jeśli to niemożliwe - to po prostu luzujesz smycz i nie naciskasz na psa. Romek fajnie sobie radzi z psami i nie powinno być kłopotu w relacjach do innych psów. No chyba, że wiele razy napniesz smycz i zwiększysz frustrację Romka. Wtedy może się wytworzyć tzw. agresja smyczowa. Więc lepiej działać luźno i spokojnie niż spinać psa w obecności innego psa. Chyba, że tamten jest na smyczy. Wtedy możesz zwrócić uwagę swojego psa na siebie i spokojnie zająć go czymś innym. |
||||||||||||||||
|
Blink
Moderator
|
Będą i to w duzych ilościach Jestesmy juz po wizycie . |
||||||||||||||||
|
Błękit-ne dalmatyńczyki istnieją! :) |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.