Edyta
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
 |
Wysłany: Nie 22:41, 10 Cze 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Moi kochani,dzien dzisiejszy przeszedł wszelkie moje oczekiwania... Myślalam,ze już widziałam wszystko i nic mnie nie zdziwi.Ot,durna baba ze mnie jednak.Malutka Bajeczka potrafiła zrobić coś,czego nigdy wczesniej,nie zrobił żaden z moich psiaków.A było to tak....
Już w nocy obudziłam się z potwornym bólem zęba.Mimo licznych środkow przeciwbólowych,żab okazal sie tak zdecydowany,że postanowil zepsuc mi wszystkie niedzielne plany,a mnie samą uczynić upierdliwą dla otoczenia.Jako,że otoczenie moje składa się głównie z psów i TZ-a,znoszenie moich narzekań stało się na pewnym etapie nie do wytrzymania.Psiaki pochowały się po kątach i strategicznie zapadły w głęboki sen,którego nie przerwało nawet otwieranie drzwi od spiżarni.Na polu bitwy został zatem Włodek i siłą rzeczy narastająca ofensywa podstępnego zęba musiała skupić się na nim jednym.Odpieranie wrogich ataków w pojedynke musiało skończyć się nie tyle kapitulacją,co tchórzliwą ucieczką do garażu.Aby zmniejszyć nieco owo hanbiące zachowanie,Włodzio dyplomatycznie zaoferował umycie mojego samochodu.Zostałam zatem sama z owym złośliwym zebęm,a ponieważ ból nie bardzo pozwalał na skupienie sie na powazniejszych zajęciach,miotałam się po mieszkaniu wykonując szereg bezsensownych czynności.Jako,ze nieszczęścia chodza parami,próbowałam w dośc intensywny sposób ,obalić stare przysłowie ,,głową muru nie przebijesz,,.Efektem próby było chwilowe zamroczenie połaczone z nudnościami,a następstwem olbrzymi guz na głowie.Godziny płynęły ,psiaki chrapały,a Wlodzia nie było.W obolalej głowie zrodziło się podejrzenie,ze ów samochód jest chyba myty przy pomocy szczoteczki do zębów,a wycierany chusteczkami.Wbrew wszelkim regułom,emocje powoli zaczęły opadać,a i ząb jakby nieco spuscił z tonu.Zbliżała się pora spaceru,ubrałam zatem pierwszą ture ogonów i wymaszerowałam skapcaniała i otumaniona środkami przeciwbólowymi.Temperatura sprawiała,że Bill i Bartek człapały pomału,sapiąc głośno .Bajeczka grzecznie,acz wesoło podskakiwała tuż za nami,szczęsliwa z możliwości poznania nowych trawników.Zbierało się na burze,zatem spacerek musiał być krótki,zwłaszcza,ze druga tura czekała już w pogotowiu.Pod drzwiami spotkaliśmy Włodzia,który uprzedzajac jakiekolwiek moje wywody,entuzjastycznie pokazywał wypucowane autko,opowiadajc szczegółowo wykonywane w tym celu czynności.Nie przerywając monologu,zmienił gwałtownie temat,deklarując wyjście z druga turą.Nie wiem,czy sprawił to ustępujący ból,czy też lśniące czystoscią autko,ale postanowiłam,ze druga tura pójdzie jednak ze mną.Tym razem Bajka równiez towarzyszyła nam w spacerku.Widać stwierdziła,że młodsze towarzystwo jest wcale niegorsze w zawodzie ochroniarzy.Wrócilismy tuz przed deszczem.Ledwie zamknęłam drzwi,lunęło zdrowo,obracając wniwecz misterna pracę mojego TZ-a.Tymczasem Włodek relaksował się w łazience,zazywając kapieli.Drzwi łazienki były uchylone,więc psiska co i rusz z zaciekawieniem zaglądały do środka,celem ustalenia,co tez ich Pańcio kochany tam porabia.Kręcilam się po kuchni,gdy nagle dobiegło mnie cichutkie,słabe ,a jednocześnie subtelne,wołanie dochodzace z wanny.Czegoz,u licha on znowu chce,pomyslałam.Jednak ten cichy,dyskretny ton,zaintrygował mnie na tyle,ze poczłapalam do łazienki bez zbędnego komentarza.Kiedy stanęłam w progu.....Zamurowało mnie....Oczom moim ukazał się bowiem widok,który wprawił mnie w osłupienie...W osłupieniu tym trwałam dobrych pare minut i własciwie do chwili obecnej nie mogę do końca z niego wyjśc.Kiedy nieco się otrząsnęłam,pognałam natychmiast po aparat,aby uwiecznić ową niesamowitą i niespotykana sytuację.
Pewnie ciekawi jestescie,co tez takiego zobaczyłam w tej łazience?
Zastanawiałam się dlugo,czy też wypada mi wystawic na widok publiczny ową fotkę.Stwierdziłam jednak,ze ma ona w zyciu Bajeczki tak historyczne znaczenie,że niepodzielenie się z Wami tak sensacyjnym wydarzeniem,byłoby nie w porzadku.Obejrzałam skruputalnie zdjęcie i po głębokiej analizie szczegółów,doszłam do wniosku,ze niczego zdrożnego w nim dopatrzeć sie nie sposób,a nasza Wieluńska Rodzinka zobaczy na nim tylko to co jest naprawde istotne.
Co zatem ujrzałam w owej łazience?Włąsnie TO:
[link widoczny dla zalogowanych]
No,co sie tak dziwisz?Psa w wannie nie widziałaś?
z opowieści Włodka wynika,ze Bajeczka wbiegła do łazienki,oparła łapki o wanne,a na rzucone od niechcenia ,,No,hop,, ,bez najmniejszego oporu wskoczyła do wody.owa nieplanowana kąpiel spodobała jej się ogromnie.Cóz zatem było robic?Otworzyłam szampon nabyty własnie wczoraj i wypucowałam pannę dokładnie.Zważywszy,ze szampon ów był jakąś nowością mającą zabezpieczac przeciwko pchłom i kleszczom,mój Włodzio może teraz bezpiecznie biegac po lesie.
Aby całemu zdarzeniu przydac większego jeszcze znaczenia,kąpiel Bajkowa zapoczątkowała serię kąpieli czterołapnego stadka.Po wypucowaniu małej,błyskawicznie wsadzilismy do wanny Billa.Zszokowany senior został wykąpany tak sprytnie i szybciutko,ze chyba do tej pory nie bardzo kojarzy co tez to z nim dzisiaj wyczyniano.Zobaczywszy Billa w wannie,reszta ogonów rozpierzchła się w takim popłochu i pochowała tak skutecznie,ze powyciągac je dzisiaj do kąpieli graniczyło z cudem.Zatem ponowne łazienkowe zapasy zostały przesunięte na bliżej nieokreślony termin.
I tak oto niedziela dzisiejsza okazała się dniem wyjątkowym..
Ból zęba powrócił dumnie powrócił wieczorem,a dodatkowo towarzyszy mu ucho...

|