 |
 | Olbrzymi ślepy Atos - ma swoje własne stado w Niemczech :) |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Nie 1:32, 16 Mar 2008 |
|
 |
|
 |
 |
ATOS
Przepiękny, potężny psiak w wieku ok. 2-3 lat.
Jest łagodny, radosny, lgnie do ludzi, choć widać, że nieco się obawia nowo poznanych osób.
Na smyczy ciągnie niczym lokomotywa możliwe więc, że jej nie zna.
Z jakiegoś powodu (choroba? uraz? wada wrodzona?) nie widzi czy raczej mało widzi.
Trafił do nas na początku marca po zgłoszeniu, że od pewnego czasu błąka się po podwieluńskiej miejscowości. Zwracał na siebie uwagę nie tylko wielkością, ale i chaotycznym sposobem poruszania się - wpadał na płoty, różne przeszkody, których nie dostrzegał Sypiał w opuszczonej stodole...
Nie wykluczam, że po obejrzeniu przez specjalistę i przy właściwym leczeniu okaże się, iż psisko wzrok może odzyskać, ale to jedynie moje przypuszczenia...

|
Ostatnio zmieniony przez MałGośka dnia Nie 7:00, 11 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Śro 23:27, 30 Kwi 2008 |
|
 |
|
 |
 |
Gdy niepełne dwa tygodnie temu zadzwoniła do mnie sympatyczna Monika obie nie wiedziałyśmy jeszcze, które psisko ma szanse na zyskanie naprawdę fajnego domu i super rodzinki. W zeszły poniedziałek pojawiła się w schronisku - i wyszła z niego z najładniejszym (i największym ) ślepolkiem pod słońcem
Ponieważ była sama, w przetransportowaniu przystojniaka do nowego życia pomogła Monice p. Krysia - i tak Atos mógł wreszcie wąchać do woli cudowną trawkę na własnym podwórku, a nie męczyć się bez nadziei na poprawę losu w malutkim schroniskowym kojcu...
Atosik mieszka teraz w Dalachowie, wsi położonej niezbyt daleko od Wielunia. Dołączył do niedużego ok. 4-letniego Pimpka, któremu już zdążył pokazać, że nie da sobie wejść na głowę Mam nadzieję, że chłopaki z czasem się dogadają.
Psisko poza Moniką ma pod swą opieką samych facetów - Mariusza, który dziś bardzo fajnie mi opowiadał jak upływają kolejne dni z wypatrzonym przez żonę kudłaczem, oraz dwóch chłopczyków (2 i 6 latek). Ponoć wobec dzieci jest wyjątkowo łagodny, choć zdarzyło mu się warknąć na szwagra (nie spodziewał się go obok siebie).
Może uda mi się namówić Monikę, by sama tu co nieco o nowym psim przyjacielu napisała 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Śro 3:47, 21 Maj 2008 |
|
 |
|
 |
 |
Obecnie Atosik mieszka ponownie w schronisku.
Monika nie dała rady
Monika napisał: | Niestety Atosa nie ma już z nami, musiałam go oddać z bólem serca. To nie była decyzja pochopna, nie przeszkadzało mi to w ogole, że mało widzi. Ogólnie było ok, postanowiliśmy go zostawić, szybko się uczył, nauczyłam go dawać łapę, siadać, leżeć, bardzo lubi być czesany, bawić się. Bardzo mnie martwiło tylko to, że Atos nie bał się niczego i nikogo. Jeżeli pojawił się na horyzoncie pies to w Atosa wstępowała okropna wściekłość, i nic do niego nie docierało, moje słowa, głaskanie, trzymanie na smyczy. Uświadomiłam sobie, że nie mam nad nim żadnej kontroli i w razie czego jestem bezsilna. Każdy pies tym bardziej w nowym miejscu czegoś lub kogoś się boj, a ATOS tego nie wykazywał. U mnie niestety wisiał na łańcuchu (dop. MałGośka - przez ryzyko ataku na Pimpka podczas nieobecności ludzi, oraz możliwości zrobienia sobie krzywdy gdy rzucał się, ujadając na przechodzącego psa, na ogrodzenie), ale był z nami cały dzień, spuszczałam go co najmniej kilka razy dziennie, bawiliśmy się, często grał w piłkę z dziećmi, po prostu pies anioł. Jak tylko pokazał sie pies czy za płotem, czy Pimpek, to na Atosa nie było rady. Zasięgałam rożnych rad weterynarzy, ludzi, byłam rozdarta wewnętrznie [...] Przez dwa dni płakałam i nie wiedziałam co zrobić. Z jednej strony kochane psisko które lgnie do mnie całym ciałem, a z drugiej rozsądek i obawa o dzieci i otoczenie. Oddałam Atosa, ale wcale mi nie jest lepiej. [...]
Wydaje mi się że, idealnym domem dla Atosa jest dom z ogrodem, wysokim płotem i bez innego psa, i ktoś kto kocha psiaki - Atos będzie jego wspaniałym kumplem |
U nas na podwórku Atos z kolei nic sobie nie robi nawet z atakujących go i podgryzających psich "potworków" Jestem pewna - to wspaniały pies, jednak nie dla zupełnego laika, który nie potrafi postępować z dużym, silnym i pewnym siebie psem. Kontakt z Atosem jest mocno utrudniony, trzeba pamiętać o jego upośledzeniu.
Aska napisał: | Czy nowi właściciele Atosa byli z nim u lekarza Czy może odzyskać wzrok  |
Nie byli, bo nie było jak Atosa zapakować do auta (boi się, zapiera się jak może, a dużo może), ale też nie bardzo w tym celu jest się gdzie udać. Najbliższy okulista to Wrocław, a to już raczej przekracza nasze możliwości 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Nie 6:56, 11 Sty 2009 |
|
 |
|
 |
 |
wiata napisał: | Skoro w schronisku Atos akceptuje inne psy, to jestem pewna, że jego agresję wobec Pimpka oraz innych ogonów wywołali i wzmocnili nowi opiekunowie. Pewnie zrobili to zupełnie nieświadomie[...] |
I wychodzi na to, że ciotka wiata miała rację. Czytajcie dalej
Gdy my tutaj traciliśmy nadzieję na dobry dom dla ślepego wielkiego łobuza - okazało się, że Beate udało się znaleźć mu w Niemczech miejsce tymczasowe, gdzie już na spokojnie będzie można prowadzić poszukiwania właściwe. 11 lipca 2008 roku Atosik z kilkoma innymi wieluniakami ruszył w daleką podróż...
Jakoś ma widać chłopak szczęścia sporo w życiu, mimo tego, że na pierwszy rzut oka wydaje się być odwrotnie - już w połowie sierpnia Beate przywiozła nam zdjęcia z nowego życia naszego podopiecznego
Ponieważ okazało się, że również Sandra ma kontakt z atosową rodzinką, a lepiej rozumiemy angielski iż niemiecki Claudia przekazała nam zaraz niedawno uzyskane wieści
Atosa wybrała Viola wraz z 8-letnim synem Justinem. Dołączył do sporego stadka - Viola miała już 13-letniego mixa hovawarta Branko, 5-letnią Janę - yorczkę, 16-letniego kota Tami i 14-letnią kotkę Whisky (albo odwrotnie, pierwsze kocidło to "kater", drugie "katze" - a translator się na mnie obraził więc nie mam pewności czy dobrze po imionach oceniłam?) oraz 4-miesięczne ptaszydło Pietri. Sporo, nie mam pojęcia jak sobie Atos z takim stadem wielkim radzi
Wg relacji Violi - Atosik jest niesamowicie przyjacielskim psem, który z wszystkimi się przyjaźni i kocha być... przytulany
Pierwsze co Viola z biednym wieluniakiem zrobiła to kąpiel, a potem wizyta u psiego fryzjera, którego czekał kawał roboty - jednak sierść psa była mocno zniszczona i zaniedbana... Potem jednak wyglądał już jak zupełnie "nowy" pies
Atos bardzo dobrze radzi sobie mimo braku wzroku - w domu nie ma żadnych problemów, na spacerach raczej też, chyba, że zdarzy się coś zupełnie nowego, wtedy psiak traci nieco animuszu Ale Viola dba o to, by takich zdarzeń nie było zbyt dużo, i by Atos nie miał powodów do utraty humorku
Atos uwielbia zabawy Początkowo podkradał piłeczki kotom, ale Viola uznała to za zbyt niebezpieczne dla dużego psa (skądś to znam, Mira momentalnie mi wciąga kocie zabawki, a ja potem drżę czy jej się nic przez to nie stanie :/ ), więc kupiła mu dużą piłkę, wydającą dźwięki przy toczeniu - tak by Atos mógł od razu ją zlokalizować
I chłopak dniami całymi mógłby toczyć ją, podrzucać, biegać za nią, bawić się non stop
Mam kilka fotek, nie będę brzydal i się z Wami podzielę
Tu pewnie za Atosem stoi Branko
Spacery - tylko na długaśnej lince
Świetny widok wielko- i mało-pies na wspólnym spacerku

|
|
 |
 | |  |
ulvhedinn
Zwierzoamator

Dołączył: 18 Gru 2008 |
Posty: 62 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wrocław |
|
 |
Wysłany: Czw 15:52, 15 Sty 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Szkoda że wczesniej tu nie trafiłam, może bym coś doradziła... sama miałam bernardynkę, sądząc po bliznach po amatorskich walkach, która o ile swoje psy akceptowała (pod warunkiem że sie nie stawiały), o tyle każdego obcego psa traktowała jak śmiertelnego wroga/obiad/obiekt do natychmiastowej anihilacji... Na komendy, ryki, wrzaski, smakołyki itp, nawet na solidny cios (oberwała od własciciela drugiego psa) zero reakcji. w dodatku było widać że jest zaprawiona w walce i umie sobie poradzić z nawet silnym przeciwnikiem (kiedyś zaatakował ją pitbull). Jakie to niefajne przy zdrowym, mocnym psie 68 kg, to łatwo zgadnąć....
Mila już nie żyje, zabiło ja słabe bernardyńskie serduszko, ale muszę powiedzieć że kiedy odchodziła to była juz naprawde innym psem, można ją było nawet puścić luzem, nauczyła sie psy ignorować. A ja tęsknie do dziś strasznie, chociaż to już 2 lata....
Cóż- powodzenia Atosiku! ! 
|
|
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1
|
|
|
|  |