 |
 |
|
 |
 | |  |
Justyna
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007 |
Posty: 670 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wrocław |
|
 |
Wysłany: Pon 20:42, 26 Lut 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Piękna historia!
wiata napisał: | Pokazał nam na ile sposobów można wyślizgnąć się z dwóch kompletów ludzkich rąk, tyłem, przodem, bokiem, pod, nad i dookoła, najpierw głowa potem nóżki, najpierw nóżki potem głowa i wiele innych kombinacji. | Normalnie jak bym naszą histeryczkę widziała. Przy każdym zastrzyku (o mierzeniu temperatury nie wspominając ) Funia dramatyzuje jak by ją żywcem ze skóry obdzierali
wiata napisał: | (...)a ja z przelewającym się przez ręce Totem do rodziców. | Zwróciliście uwagę, że przelewający się zwierz waży zawsze co najmniej dwa razy więcej niż zwierz rześki? Pamiętam jak odbieraliśmy Benka po drugiej operacji, 60kg przelewającego się bernardyna... (waga odczuwalna ok 150kg! )
|
|
 |
 | |  |
wiata
Zwierzofan

Dołączył: 12 Sty 2007 |
Posty: 691 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Rybnik |
|
 |
Wysłany: Nie 22:04, 04 Mar 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Wreszcie chwila wolna, a tu już niedziela wieczór w czasie której też niestety trzebabyło na chwilę pójść do pracy . Czemu doba jest taka krótka a tydzień tak leci. W czasie mojego milczenia jedyne na co miałam czas to szybkie czytanie nowych wątków, takie w koncentracie. Żal jest tym większy, że jeszcze tyle cudownych topików do odkrycia, na które ciągle brak czasu. Do tego wszystkiego jeszcze te okropne momenty gdy na TM-ie złowieszczo pojawiały się pomarańczowe ptaszyska , które w tym jednym jedynym momencie nie cieszą, a jedynie powodują nieprzyjemne skurcze żołądka i ból w samym środku serca. Teraz siedzimy oboje z monolithem prz kompach. On pracuje, ja nadrabiam forumowskie zaległości (właśnie przynióśł mi fotel żeby mi się pupa nie zrobiła płaska od siedzenia na niewygodnym krześle , kochany). Nie mam ochoty pisać o Totulcu. Oczywiście z małym wszytsko oki. Leży obok mnie i z lubością wyżera Tofikowe siano. Tylko z Łuską nie najlepiej. Właściwie czuje się dobrze, ale guzek przy Łopatce zaczął rosnąć w zastraszającym tempie. Nie mam pewności, ale chyba gdzieś na początku topiku pisałam, że oprócz już usuniętych guzów sutków mała ma guza przy łopatce. W czasie operacji usuwania listw mlecznych Łuseńka miała robioną biopsję tgo guza. Wet z wyników wyczytał, że guz nie jest złośiwy. Niestety guzek od tamtej chwili trzykronie się powiększył. Początkowo mówili nam, żeby się nie martwić, bo przecież to miejsce było wielokrotni kłute i jest opuchnięte, ale to chyba już stanowczo za długo. Wcześniej nic się nie działo, ot malutki groszek, którego nasza psina nawet nie zauważała, ale teraz to już nie groszek tylko śliwka, a mała zaczyna przy nim dłubać. Ehh... Wszytsko wskazuje, że czeka ją kolejna operacja, a minęły dopiero 2 miechy. Najpierw ropomacicze, potem usuwanie prawie całych, obu listw mlecznych naraz, a teraz usuwanie guza z łopatki a do tego to okropne wspomnienie o schronisku. Ile ta biedna psina przeszła . Tak bardzo ją kochamy. Niestety nasza miłość nie jest w stanie jej uchronić przed tym wszystkim . Jutro wybieram się z nią do weta obgadać wszystkie aspekty ewentualego zabiegu. Mimo, że ta sprawa wygląda mniej groźnie niż poprzednie to ogarnął mnie jakiś straszny niepokój. Martwie się bardzo...
|
Ostatnio zmieniony przez wiata dnia Pon 20:24, 05 Mar 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
wiata
Zwierzofan

Dołączył: 12 Sty 2007 |
Posty: 691 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Rybnik |
|
 |
Wysłany: Pon 20:38, 05 Mar 2007 |
|
 |
|
 |
 |
No i byłyśmy u weta. Tylko, że to prawie nic nie zmieniło. Teraz czekam na telefon w sprawie terminu operacji, bo guzka trzeba usunąć. Nawet jeśli zgodnie z biopsją nie jest złośliwy to przy takim tempie wzrostu w końcu skóra nie wytrzyma napięcia i może zacząć pękać, a do tego nie wolno nam dopuścić. Wcześniej trzeba zrobić badanie krwi, bo w ciągu tych dwóch miesięcy od poprzedniej operacji mogły zajść jakieś zmiany. Po operacji pani doktor sugeruje żeby wysłać guza do zbadania na SGGW, ale czy od poprzedniego badania jego charakter mógł ulec zmianie, mógł się uzłośliwić Co to zmieni?? Jeśli guzek nie jest złośliwy to dobrze, a jeśli jest złośliwy to co dalej?? Czuję się taka bezsilna. Tak bardzo bym chciała pomóc moje dziewczynce, ale za każdym razem kiedy wydaje się, że już jest w porządku, wtedy pojawia się nowa udręka. Tak mi przykro Łuseńko, że znowu będziesz musiała przechodzić przez to wszystko i tak bardzo modlę się żeby tym razem także się powiodło. Może Edytka będzie miała rację i okaże się, że to zwykły kaszak.
Ps. Olu wiem, że będziesz to czytać, dziękuje że byłaś przy mnie...
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
wiata
Zwierzofan

Dołączył: 12 Sty 2007 |
Posty: 691 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Rybnik |
|
 |
Wysłany: Czw 14:02, 08 Mar 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Irma, a na której stronie Twojego obszernego topiku można znaleźć zdjęcie totopodobnej Bajki, bo chętnie bym ją zobaczyła, ale nie mam niestety czasu na przejrzenie wszytkich stron.
Jeśli chodzi o Łuseńke to dalej nic nie wiemy, ciągle czekamy na telefon . W czasie ostatniej wizyty pani doktor poczyściła guzka i od tego momentu ciągle sączy się z niego krew. Myślałam, że w końcu przestanie, ale chyba jednak nie. Sama nie wiem co o tym myśleć. Wydaje mi się, że guzek jest jakby trochę mniejszy, ale być może to moje spragnione dobrych wieści serce mi tak podpowiada. Dzisiaj będziemy tam dzwonić. Niepokoję się bardzo.
Pocieszający jest fakt, że Łuska czuje się dobrze, ma apetyt i jest pogodna. Tylko Toto inaczej jakoś się zachowuje. Zagląda małej bez przerwy do ucha, jakby szeptał "nie martw się, będzie dobrze". Jest wobec Łuski delikatniejszy i nie męczy jej zabawą. Od czasu do czasu noskuje guzka jakby chciał sprawdzić, czy są jakieś zmiany.
Edytko a może wybralibyśmy się do Twojej lecznicy. To w końcu nie tak daleko. Co o tym sądzisz?? Ufam naszej pani doktor, ale to czekanie mnie niszczy, przy poprzednich operacjach czekali smy po 3 tygodnie. Sama już nie wiem, może przesadzam, ale tak bardzo chciałabym już coś wiedzieć, niepewność jest okropna.
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
wiata
Zwierzofan

Dołączył: 12 Sty 2007 |
Posty: 691 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Rybnik |
|
 |
Wysłany: Sob 0:12, 10 Mar 2007 |
|
 |
|
 |
 |
No i dalej echo . Nikt nie zadzwonił a to już piąty dzień. Rano guzek wyglądał lepiej, zasklepił się. Niestety wieczorkiem otworzył się jeszcze bardziej, normalnie zrobił się z niego krater, dziura jest taka, że opuszek małego palca się mieści i leci z niego krew. Zdezynfekowałam to woda utlenioną, oczyściłam trochę, zalepiłam plastrem i owinęłam bandażem żeby niunia nie mogła przy tym grzebać. Jutro wybiorę się z nią chyba do innej lecznicy, choć wszystkie okoliczne już znam a ta do której miałam największe zaufanie jakoś tym razem się nie spisuje. Zaczyna mi już brakować pomysłów. To czekanie mnie dobija. Boję się bardzo, że jak w końcu zadzwonią to zaproponują nam jakiś odległy termin, a niestety jest coraz gorzej .
|
|
 |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 4 z 21
|
|
|
|  |