Toto-elegant,Gaja i wreszcie szczęśliwa Ira...Łuseńka za TM

O ile Totuś - jak przypuszczam i mam nadzieję, że się nie mylę

- o zabiegu już zapomina (choć z relacji wiaty - wyjątkowo źle znosił to co się z nim działo po zabiegu), o tyle z Irą było bardzo źle.

Piszę "było" marząc, że jest już dużo lepiej - niestety martwię się bardzo, bo wiata milczy, miast nieść miłe oku wiadomości...

Trzymajmy więc kciuki za Iruśkę...

Martwie sie bardzo...Bogusia napisz cokolwiek

Tylko, ze ja nie wiem co napisać. Jest źle, bardzo źle. Ira tuż po sterylizacji, miała silny krwotok wewnętrzny i była reoperowana. Potem była jakby nieco lepiej, ale to była tylko cisza przed burzom. Od soboty Ira wymiotuje. Ponadto początkowo miała ropne biegunki, które potem przeszły w krwotoki. Nikt z nas nie wiedział co się dzieje i czemu. Lecznica w której Ira była operowana jest naprawdę dobra. Lekarze opiekują się nią jak własnym psem. Nie wierzę aby w jakikolwiek sposób zawinili. Oczywiście, gdy tylko pojawiły się objawy robiliśmy wszelkie możliwe do wykonania tutaj badania. Marcin dwukrotnie jechał do Chorzowa, aby oddać do analizy wszystko co można przeanalizować. Zawoził osobiście żeby było jak najszybciej. Pierwsze wyniki były odrazu, te jednak nie wykazały większych nieprawidłowości poza początkowo niewielkim stanem zapalnym. RTG również prawie ok. Rozdęty żołądek sugerował jednak, że cos złego dzieje się właśnie tam. Niestety na rozmaz ręczny i posiew musieliśmy czekać. Na podstawie objawów pani doktor podejrzewała krwotoczne zapalenie przewodu pokarmowego, nie wiedzieliśmy jednak skąd się ono wzięło i co je powoduje. Rozmaz ręczny i posiew wykazały, że w ciele Iruni szaleją ogromne ilości E.Coli i jakiś beztlenowców. Niestety nie mogliśmy o tym wiedzieć wcześniej, bo nic się nie działo, nie było absolutnie żadnych objawów. Prawdopodobnie było tak, że bakterie, które teraz sieją w jej organizmie spustoszenie, wcześniej tego nie robił. Osłabienie Iry po sterylizacji i krwotoku dało im możliwość zmasowanego ataku. Ira ma bardzo silnie uszkodzoną śluzówkę żołądka i jelita grubego co powoduje bardzo częste krwotoki z odbytu. Nasz suczka bardzo cierpii, a my cierpimy z nią. Mam do siebie żal, że nie dostrzegłam żadnych sygnałów. Czuję się winna tego wszystkiego co się z nią dzieje. Oboje z Marcinem nie jemy, nie śpimy, wozimy Irę codziennie do Gliwic. Schudłam już 6 kilo. Robimy jej w domu kroplówki, zastrzyki, pilnujemy w każdej chwili, podmywamy wybrudzone krwią ciałko, obcieramy z pyszczka resztki wymiocin. W opiekę nad Irą jest zaangażowana cała rodzina i przyjaciele. Prosimy o pomoc kogo tylko możemy, bo przy tym wszystkim musimy chodzić do pracy i niestety nie ma zmiłuj. Nie zostawiamy jej ani na chwilę samej. Zawsze ktoś przy niej jest. staramy się, abyśmy to byli przede wszystkim my. Nie wiemy co mamy robić. Jesteśmy zrozpaczeni. Mimo ogromnych wysiłków wielu osób, wspaniałej opieki weterynaryjnej nie widać poprawy. Gdyby ona chociaż jadła i piła... Niestety tak nie jest. Ira chudnie, traci siły, zostały z niej prawie same kości. Straciła ponad 10% masy. Cała nadzieja we Wrocławiu. Marcin i moja siostra jadą z nią tam jutro na 9:00. Będzie miała robione wszystko co się da. Bardzo ubolewam nad tym, że nie będzie mnie przy niej. Trzymajcie mocno kciuki, ona to poczuje i będzie walczyć, bardzo są jej potrzebne dobre myśli. A teraz wybaczcie, ale jadę z nią do lecznicy.

Dołączył: 26 Mar 2007

trzymamy kciuki żeby wreszcie obruciło się na lepsze

wiata

mam zapas cykloferonu - to lek wzmaciający odporność
pomógł juz wielu zwierzakom - kotom i psom
gdyby tylko mógł się przydać podaj adres na pw a natychmiast wyślę

trzymam mocno kciuki

Też trzymam b. mocno kciuki!

I ja również trzymam kciuki!

Bogusia nie wiem co napisac pozostaje mi trzymac mocno kciuki za Ire wiem ile ten pies dla Was znaczy.
Wierze ze bedzie dobrze ze dzielna Ira sie i z tego podniesie.

Z całych sił trzymam kciuki za Irę! Wierzę, że wszystko dobrze się skończy!

Gdybym mogła jakoś pomóc, np. w związku z wizytą Marcina i Twojej siostry we Wrocławiu, to daj znać (mój tel.691-391-691)

Wróciłyśmy z Gliwic. Spędziłyśmy tam ponad 5 długich godzin. Teraz troszkę odpoczywamy. Ira śpi, ale szepnęłam jej na ucho jak wiele osób trzyma za nią kciuki. Marcin pojechał po zapas niezbędnych leków i środków czystości na jutro.
Dziękujemy wszystkim za słowa otuchy i za chęć pomocy.
Justynko przekażę Twój numer mojemu mężowi, jeśli będzie potrzeba z całą pewnością do Ciebie zadzwoni.
Irmo jak już będziemy wiedzieli co i jak to spytamy, czy ten lek mógłby jakoś pomóc.

Ira jest moim skarbem, darem od losu. Zmieniła moje życie. Marzę o tym, że wszystko będzie dobrze. Dzisiaj, gdy siedziałyśmy razem na kroplówkach była burza. W pokoju, w którym zawsze przebywa Ira jest tylko niewielkie okno. Właśnie przez te okno widziałam tęczę. Tęcza towarzyszyła nam kilkadziesiąt minut. Wierze, że to jest znak. Wierzę, że tym razem wrzesień okaże się łaskawy. Boję się nawet myśleć inaczej.

Dziękujemy wszystkim za ciepłe myśli i proszę pamiętajcie, że jutro od 9:00 rano będą szczególnie potrzebne. Ira będzie przechodziła szereg badań. Oby było dobrze...

wiata napisał:

Ira jest moim skarbem, darem od losu.

I choćby dlatego wszyscy wierzymy

Czekamy na wieści.

Bogusiu calym

: z Wami z Toba i Monolithem i oczywiscie z Irą

Ja też trzymam kciuki za jej powrot do zdrowia.

Jestem już po pracy i szybko piszę co wiem. Ira miała tzw. wgłobienie jelita cienkiego. Była operowana, wycięli jej około metra uszkodzonego jelita. Zdaniem lekarzy wgłobienie jelita nie ma nic wspólnego z wykonywaną sterylizacją. Jak to ujęli, nasza sunia miała po prostu ogromnego pecha. Rokowania są ostrożne, ale my z całych sił w nią wierzymy. Teraz Irunia jedzie już do Gliwic. Tam dostanie kroplówki i jeszcze raz, na spokojnie Marcin porozmawia z panią doktor, która wszystko wie.

Jeszcze raz dziękuję za całe wsparcie i proszę trzymajcie za naszą sunię kciuki.