![]() |
![]() | ![]() |
![]() |

![]() | ![]() |
Anna
Moderator
![]()
![]() |
![]() |
Nie wyrabiam emocjonalnie przy tych opowieściach...aż się martwię co dalej... pisz pisz koniecznie.
|
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
MałGośka
Adminka
![]()
![]() |
![]() |
Oj... Dobrze, że to tak się skończyło..
![]() |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
irma
Zwierzozwierz
![]()
![]() |
![]() |
moje stado powiększyło się 'tymczasowo' o dwa psy: Wilczaka i Perro
Wilczak to mix wilczaka a Perro to prawie owczarek podhalański obu psom szukam domu a na razie zajmuje sie logistyka ogrodową rano mam zamiar wstac ok. 5.30 realizuje ten zamiar ok. 5.50 i radośnie podnosze się z cieplutkiego łóżeczka. Ubieram dresy i grubasne skarpety. Wychodze z sypialni i od razu jestem napadana przez pięć futrzaków. Wypuszam zwierzyne przed dom i chowam sie do domu. Ubieram kurtke i kalosze ogrodowe. Kalosze, bo jest jeszcze ciemno a w ogrodzie w trawie różne niespodziewajki. Wychodzę przed dom i wpuszczam do domu Irmę. Następnie ide na spacer z Jaskrem, Lotnikiem, Bajka i Rufusem. Rufus biegnie wzdłuz płotu a psy szaleja po ogrodzie. Po. ok. 15-20 minutach wracam. Wpuszczam całą czwórke do domu i wypuszczam Irme. Zabieram Wilczaka i robimy trase po ogrodzie. Wracamy. Zamykam Wilczaka i wypuszczam z kojca Perro. I znowu z Irmą i Perraszkiem chodzimy po ogrodzie a nawet wychodzimy za brame. Wracamy. Irma do domu. Perro do kojca. Ja tez do domu. Teraz zaczynam karmic futrzaste towarzystwo. Najpierw cztery miski dla domowych. Jaskier i Lotnik - karma light + troche mięska. Irma karma dla juniora ras dużych. Bajka karma dla juniorka ras małych. Wszyscy dostaja karme polaną olejem. A potem stoje na środku kuchni i pilnuje, żeby każde jadło swoje. Jak juz zjedzą swoje i każde z nich sprawdzi czy w pozostałych miskach cos zostało przygotowuje dwie michy dla Perro i Wilczaka -karma dla psów dorosłych + olej + witaminki. No i lekarstwa dla Perro. Ide karmic gości. Najpierw w kiełbasce tabletki dla Perro. Sam wyciąga pysk i zjada. Potem miski. Sprawdzam wodę i ... do domu. W międzyczasie moja rodzinka myje się i teraz moge cos im na talerze wrzucic. No i idę pod prysznic i szybciutko do pracy. To nie przeoczenie - sama nie jem nic bo i po co. Po powrocie cały cyrk sie powtarza tyle, że z każda grupa dłużej jestem w ogrodzie lub na polach. No i wieczorem powtórka. Jaki nasuwa sie wniosek. Otóz moi drodzy zwierzomaniacy ja jestem najbardziej wybieganym ssakiem w rodzinie, we wsi i w ogóle w całej okolicy. |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
Szantina
Zwierzoświr
![]()
![]() |
![]() |
![]() ![]() Wchodze,wychodze,karmię ,wychodzę....rany kobieto....jesteś WIELKA ![]() |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
Anna
Moderator
![]()
![]() |
![]() |
Chylę czoła.
Do jednego nie moge sie jednak przyzwyczaić. Jak piszeż że idziesz gdzieś z Irmą, to mam wrażenie z powodu nicka jakbyś sama siebie wyprowadzała na spacer ![]() |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
irma
Zwierzozwierz
![]()
![]() |
![]() |
siebie tez przeciez wyprowadzam
|
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
irma
Zwierzozwierz
![]()
![]() |
![]() |
a dzisiaj mamy opóźnienie a włąściwie zmianę 'ramówki'
poranne spacerki króciótkie, karmienie załatwione i własnie wychodze z Perro i Irma i zabieramy Bajkę |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
Edyta
Zwierzomistrz
![]()
![]() |
![]() |
Hihihi,znam tez cyrk!Ja też jestem najbardziej wybieganym zwierzakiem w mieście...
Irma wracam jeszcze do Soni i wizyty u siostry.Ciekawi mnie,czy doszłyscie w jaki sposób i czym sunia uszkodziła tę łapkę?W lesie taki uraz,to zastanawiające. |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
irma
Zwierzozwierz
![]()
![]() |
![]() |
to jest taki lasek przy osiedlu i najprawdopodobniej sunia nadepnęła na rozbitą butelkę - tak ocenili jej rane weterynarze
w kazdym razie w te rejony moja siostra ze swoja sunią juz nie chodziła a teraz przeprowadziła sie i sunia ma nowe tereny spacerowe |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
irma
Zwierzozwierz
![]()
![]() |
![]() |
'ramówka' dzisiaj nieaktualna
Pero szalał w ogrodzie z suniami i Lotnikiem teraz juz od prawie 4 godzin szaleje z nimi Wilczak a perro zalapał sie na spacer nad morze z ciocia Kasią Lotnik z Jaskrem pilnuja Hani i spia obok komputera |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
MałGośka
Adminka
![]()
![]() |
![]() |
No nie no - brawo Irma! Nie dość, że wspaniale radzisz sobie ze swoim niemałym stadem - to ciągle jakiś biedak w potrzebie znajduje u Ciebie wsparcie...
![]() Niesamowita jesteś... Trzymam kciuki za szybkie znalezienie odpowiedzialnych domków dla Twych gości ![]() |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
irma
Zwierzozwierz
![]()
![]() |
![]() |
ponizej przedstawiam Wam, bez cenzury, opowieść o Malwie napisana przez moją starszą córkę
w ten sposób poznacie tę historię z innego punktu widzenia i tak tez objawią się róznice nie tylko w widzeniu tego co się dzieje ale równiez w tym co się pamięta lub chce pmiętać w końcu każdy z nas modeluje swój świat na własne podobieństwo i użytek no i z opowieści mojej córki wyszłam na wrzaskliwą niewiastę, a kiedyś moja ćórcia mówiła, ze ja zamiast krzyczeć to patrzę a jak popatrzę to wystarczy za wrzaski - w jej wspomnieniach te moje spojrzenia znikły najwyraźniej a wrzaski zostały Rzecz o Malwie [link widoczny dla zalogowanych] Moja siostra i ja chciałyśmy mieć psa od tzw. zawsze. I owo zawsze wciąż stawało nam na przeszkodzie- a to był w domu jakiś kot, a jak ma się kota to już nie psa, bo jak to tak? W sumie nie tak wiele tych kotów było- dwa, ale jeden dość długowieczny, doprawdy godzien osobnej historii, której być może się kiedyś doczeka: ekstrawagancka kocica o imieniu Puma, której dość brutalny koniec był znakomitym podsumowaniem okresu, w jakim wtedy byliśmy jako rodzina (lub raczej nie byliśmy). Osobiście mam wyrzuty sumienia- została zaniedbana w ogólnych zawirowaniach, przenosinach i ludzkich głupotach. Dla historii Malwy jest o tyle ważna, że jej brak, po jakimś czasie zamienił się w brak jakiegokolwiek zwierzęcia, co po raz już któryś zwróciło nas- moją młodszą siostrę i mnie- w kierunku psa. [link widoczny dla zalogowanych] Mniej więcej po roku od zejścia Pumy- na przełomie września i października- ciśnienie na zwierzątko było już ogromne, a i okazja ku temu znakomita- tata na dłużej wybył z domu, więc nie było głównego oponenta- dystraktora. On też był elementem zaliczanym do owego, wspomnianego już, mitycznego zawsze- zawsze mędził i wynajdował wszelkie możliwe przeszkody i piętrzył mnóstwo trudności. Wszystkie poprzednie zwierzęta- koty, szczury, i jeden wyjątkowo głupi chomik (o jeszcze głupszym imieniu Tuptuś)- w świecie mego taty po prostu pojawiały się znienacka ku jego początkowemu oburzeniu. Po fazie niemego protestu przechodził do cichej i zbolałej akceptacji. Tylko w przypadku kotów było inaczej: w końcu, chyba wbrew sobie, je polubił. A Malwę ... pokochał, jak my wszyscy, miłością gorącą i łagodną jak ona sama. No więc ciśnienie było ogromne, okoliczności przyrody znakomite - zaczęło się urabianie czynnika decyzyjnego, domowego kardynała Richelieu - mamy. Poszło wyjątkowo łatwo. Po odbyciu zaledwie jednej dyskusji, na temat tego, czy ma to być pies rasowy czy ze schroniska- poprzedzonej miesięcznym może jęczeniem i wzdychaniem- ustalono, że pies będzie. Nie padł żaden termin, ale postanowiłyśmy się tym nie przejmować, o czym za chwilę. Oczywiście- my, dziewczynki o serduszkach wrażliwych, nie skażonych jeszcze walką o byt, wychowane na szczytnych ideałach i historyjkach o pomaganiu słabszym, wybrałyśmy bez wahań opcje schroniskową, mimo, iż kusiła nas przez ulotną chwilę perspektywa posiadania boksera. Nic to- naszym zdaniem decyzja została podjęta. Teraz należało się zająć wprowadzeniem słów w czyn. Następnego dnia była sobota, 12 października. Wstałyśmy jak na komendę o szóstej rano i nie zwlekając przystąpiłyśmy do przygotowań, które obejmowały: 1) wysprzątanie mieszkania, w celu wprowadzenia naszej dość pedantycznej wtedy mamy we właściwy nastrój; 2) przygotowanie śniadania- cel- j.w.; 3) przygotowanie posłania dla psa- już wtedy intuicyjnie czułyśmy, że pewne decyzje dorośli podejmują szybciej i łatwiej mając przed oczyma chociaż pewien zarys faktów dokonanych; 4) wymyślenie imienia dla nowego domownika: stanęło na Malwa lub Plama dla dziewczyny , zaś Hippis lub Pilot dla chłopaka- nie chwaląc się, a właściwie chwaląc- to moje pomysły były ... Mamę w końcu wybudził ogólny rumor w mieszkaniu i dość niewyraźnym wzrokiem, w którym zza mgły dezorientacji przebijały się pierwsze przebłyski przerażenia (co ja zrobiłam? czy ja im coś naprawdę obiecałam?) zaczęła ogarniać nową rzeczywistość mieszkaniową. Ponieważ jest osobą o wysokiej inteligencji, w lot pojęła o co chodzi i pozwoliła nam dość szybko sforsować resztki muru obronnego zbudowanego ze swego zdrowego rozsądku i obawy przed reakcją wielkiego nieobecnego. Coś tam słabo protestowała, że w weekendy to pewnie schroniska zamknięte, więc po chwili siedziała z książką telefoniczną i dzwoniła do tego w Sopocie zapytać, czy są czynni. Byli. No cóż, nie miała wyjścia, jeśli nie chciała wyjść na świnię, a poza tym jestem przekonana, że miała ochotę na psa na równi z nami. W schronisku było strasznie. Gdybym tylko mogła, to zabrałabym stamtąd wszystkie te psy. Kto był, ten wie o co chodzi, a kto nie był, niech pójdzie, to zrozumie. Starałam się patrzeć (w końcu należało dokonać Wielce Ważnego Wyboru) nie patrząc. W końcu z opresji wybawiła nas niezawodna w takich sytuacjach oaza spokoju i adekwatności- Maja, wołając: - Mamo, to ten! I rzeczywiście, w jednej z klatek siedział najpiękniejszy pies tego świata, z ogromnym, klapniętymi jak u kłapouchów to się tylko zdarza, uszami. I te oczy ....... Głębokie, smutne, w kolorze ciemnego bursztynu (mój starszy syn ma bardzo podobne, ale od urodzenia wesołe jak iskierki). To był jedyny pies, który po prostu siedział i się nam przyglądał i właśnie to spojrzenie, jedyne takie na świecie, (które potem przez te wszystkie lata, było z nami i nigdy się mu nie przestawałam dziwić, że może być takie mądre i baczne) nas uwiodło. Oddaję głos suchym faktom. Mama ruszyła do pana, który tam coś sobie robił i powiedziała: - Bierzemy tego psa! Ja wrzeszczałam w tle: - Tak, tak i nazwiemy go Hippis! ![]() A pan: - Ależ proszę pani, to jest suka! Mama: - No i co z tego? Może być suka. My: - Może, może, tego chcemy, tego ..... Pan: - Ale ona jest duża .... Mama: - No, przecież widzę .... No i stało się. Po dokonaniu jakichś tam, zupełnie nas nie interesujących formalności zapakowałyśmy się z naszą psiną do samochodu, luksusowego malucha w oszałamiającym ekstrawaganckim koszmarnym kolorze bordo, oczywiście obie z tyłu razem z nią. W drodze, pokonując niechęć do mówienia spowodowaną odurzającym wręcz smrodem wydobywającym się z okolic psa, debatowałyśmy nad imieniem. Stanęło na Malwie- bo to taki sobie polny kwiatek jakich wiele, a przecież tak piękny, kolorowy i niezwyczajny, dodający urody każdemu domowi. Zanim dotarłyśmy do domu jak burza wpadłam do zaprzyjaźnionych właścicieli psa (nota bene boksera) pożyczyć smycz i obróżkę. W domu Malwa została wstawiona do wanny, po czym została wstawiona do wanny, po czym została wstawiona do wanny. Następnie udała się do dużego pokoju, gdzie na środku podłogi złożyła nam w darze wielką i rzadką kupę. Uciekłyśmy przed sprzątaniem wziąwszy ją na dwór, a mamę zostawiłyśmy z tym smrodem. Malwa nie musiała być prowadzona na smyczy już od pierwszego dnia. Rzuciła się w szaleńczy bieg (już struchlałam, że zwieje), ale po kilkunastu solidnych okrążeniach górki wróciła i stanęła koło nas, sprawdzając czy jesteśmy. I tak to już zostało: nigdy nie trzeba było jej wołać ani pilnować- to ona pilnowała nas. Na spacerach uwielbiała się bawić, ale wystarczyło też po prostu sobie z nią iść; szła obok i nic nie było dla niej ważniejsze, niż mieć nas zawsze na widoku. Zresztą, im była starsza, tym więcej było chodzenia, a mniej zabawy. W moich wspomnieniach na zawsze będę widziała ten jej powolny chód osła Kłapouchego, charakterystycznie rozkołysaną dupkę i czuła ciężar jej sierścichowatego ciała na swoich łydkach .... Pojawienie się Malwy dało się odczuć od razu- przede wszystkim trzeba było ją wyprowadzać, co na początku robiłyśmy bardo chętnie, a potem różnie to bywało. Rano wychodziłyśmy z nią my albo mama, po szkole my, wieczorami- różnie- koniec końców stało się to obowiązkiem taty (którego reakcji poświęcę osobny akapit). Był taki okres, już za Jaskra, kiedy rano psy wyprowadzała mama, ale to nie trwało długo, zaczęło się już po kolejnej, ostatniej naszej w tym składzie, przeprowadzce. Generalnie byliśmy rodziną dość chaotyczną i takie też były te wyprowadzania psów- kto mógł, ten szedł, a jak nikt nie mógł, to szedł ten, kto musiał. [link widoczny dla zalogowanych] Malwa z początku miała bardzo wysoki poziom stresu (do schroniska trafiła w ten sposób, że ktoś znalazł ją wiszącą na drucie kolczastym, a te przepuklinę to miała chyba z pobicia)- wystarczyło podnieść za bardzo głos, od razu robiła pilota na plecy i puszczała fontannę. Dla nas, dzieci, to było na swój perwersyjny sposób cudowne (oczywiście, żal nam jej było okropnie)- nasza skłonna do wybuchów mama musiała się miarkować, nie mogła od razu krzyczeć ..... Trzeba przyznać, że na jakiś czas pomogło. Potem, gdy Malwa już okrzepła i przywykła do dynamiki stosunków w swojej rodzinie, które powróciły do dawnego poziomu decybeli i często gęsto dość wrzącej temperatury, nie robiła pilotów. Ale przy każdej kłótni, niecierpliwej wymianie zdań, czy awanturze, kuliła się lub próbowała chodzić między nami i "mediować". Patrzyła przy tym z takim wyrzutem, że człowiek tak jakoś sam z siebie uspokajał się, wyciszał, a nierzadko robiło mu się głupio, że się niepotrzebnie ekscytuje i naraża psa na stres ... Cdn. [link widoczny dla zalogowanych] |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
irma
Zwierzozwierz
![]()
![]() |
![]() |
nie pamiętam śniadania
nie pamiętam wielkiej rzadkiej kupy, widac emocje były zbyt duze |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
jnk
Zwierzoświr
![]()
![]() |
![]() |
Jaka piękna opowieść! Popłakałam się, oczywiście, bo ja zawsze beczę, kiedy czytam o psach, które były, a których już nie ma.
|
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | od Fafika do Lotnika - czyli zwierzaki w moim życiu | ![]() |
|
||
![]() |
![]() |
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.