Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

Historia Malwy zostala opowiedziana do końca
Malwa zostala pochowana w jednym z jej ulubionych miejsc spacerowych w Babim Dole obok przełomu rzeczki Raduni na terenie parku krajobrazowego.
zostawiła nam Jaskra
w czasie choroby Malwy jaskier zupełnie nie mógł sie w tym wszystkim odnaleźć
w zasdzie to był osobnikiem alfa, ale ...
ale tylko na spacerach - w domu to mu było w zasadzie obojętne a na spacerach niby nie, ale tylko na początku
w miarę upływu czasu bardziej niż dowodzenie interesowało go otoczenie i biegał luzem gdzie się dało a Malwa pilnowała stada i gdy Jaskier w jej rozumieniu przekroczył bezpieczne granice to czatowała na jego powrót i dostawał zdrowy ochrzan z warczeniem i kłapaniem paszczą
Ale on i tak uważał, że jest najważniejszy.
Urodził soię ślicznie żółciutki i od razu sobie cichutko postanowiłam, że zostanie no i został. W wieku 3 miesięcy zaczął chodzić ze mną do pracy a gdy skończył ok. roku zaczęlam go zostawiac w domu razem z Malwą. Ni e byó z tym problemu. Był dobrym w zasadzie posłusznym psiakiem. Na początku nie mając stosownej wiedzy popełniłam nmnóstwo błędów ale potem popracowałam nad tym i Jaskier jest fajnym psem. Po smierci Malwinki nie bardzo umiał znaleźć swoje miejsce na tym naszym świecie i trochę czasu upłynęło zanim to się stało.
Mieszkał wtedy z moja córką, jej aktualnym mężem i ich koleżanka w wynajętym mieszkaniu. I chyba nie było mu żle.
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

No i.............................?
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

i ...
i ciąg dalszy nastąpi
(to chyba oczywiste, prawda ?)
Zobacz profil autora
jnk
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

Zołza, która żeruje na naszej ciekawości!
Zobacz profil autora
malawaszka
Zwierzoamator
Zwierzoamator

Dołączył: 30 Paź 2005
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dąbrowa Górnicza

Irma ja się chyba zastrzelę przez te Twoje topiki - co jakiś nadrobię to znajduję kolejny a ten jest na pewno fascynujący tylko kiedy ja to przeczytam
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

taki był mój Jaskier - na tym zdjęciu ma ok 9-ciu miesięcy

[link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

a to Jaskier dzisiaj

[link widoczny dla zalogowanych]


[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez irma dnia Nie 21:21, 12 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

a to jedno z moich ulubionych zdjęć Jaskra

[link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

Wiele zdarzeń z życia Jaskra zostało już opowiedzianych w trakcie opowieści o Malwie. Nie będę już opisywać historii koszulek i chyba już opowiedziałam jak to Jaskier uczył się czystości, ale ... nie mogę sobie darować, żeby nie przypomnieć jak to moja żółta kuleczka rosła, rosła, rosła i ciągle myślała, ze jest małym psiaczkiem.
Jaskier chodził ze mną do pracy. Miałam wtedy duży pokój, w którym stały dwa biurka. Jedno, pod oknem do pracy 'pisemnej' i drugie na przeciw tego pierwszego pod ścianą tzw. komputerowe. Jaskier zwykle kładł się pod biurkiem i zasypiał a ja pracowałam. Czasami spał tak mocno, że nie zauważał zmiany biurka. Budził się i brakował mu moich stóp. Rozglądał się zaniepokojony a następnie widząc mnie przy drugim biurku wstawał i biegł i wskakiwał mi na kolana. Czas płynął. Jaskier rósł (jak to już wcześniej napisałam i jak zapewne wiecie z własnego tzw doświadczenia życiowego). Rósł ale nadal biegł ogromnymi susami na moje kolana i ... pewnego dnia się strasznie zdziwił, że się na tych moich kolanach po prostu nie zmieścił. Nie muszę dodawać, że niejednokrotnie za ten jego zwyczaj wskakiwania na kolana zapłaciłam rajstopami.
Jak już wcześniej pisałam gdy Jaskier miał ok. 3 miesięcy zaczął chodzić ze mną do pracy. Był początek roku 1996. Mieszkaliśmy wtedy na 5-tym piętrze (z windą) budynku 10-cio piętrowego na gdańskiej Zaspie. Do pracy jeździłam samochodem, który parkowałam ok 200 m od domu na strzeżonym parkingu. Codziennie rano wychodziliśmy z mieszkania – w drzwiach przepuszczałam Jaskierka przodem. Do windy też wchodził i wychodził z niej pierwszy. Potem ja sobie powolutku szłam a on biegł grzecznie za mną poszczekując na wszystkich i wszystko. Mijający nas ludzie uśmiechali się widząc taką śmieszną małą kuleczkę, która na nich poszczekiwała. I znowu czas płynął a żółta kuleczka rosła, rosła, rosła i już nie była żółta, tylko wilczasta, i już nie kuleczka tylko całkiem spory pies i już mijający nas ludzie nieśmiali się z jego poszczekiwania. I tak to nie posiadając żadnej wiedzy o wychowaniu i psychice psa spaczyłam Jaskrowi charakter. Niestety na spacerach rzucał się na psy i ludzi a co najgorsze także na dzieci. Doszłam do wniosku, że wychowanie dzieci to fraszka-igraszka przy wychowaniu psa. Zatrudniłam tresera, którego dzisiaj zapewne nazwano by psim behawiorystą. Pan Leszek, bo tak miał na imię, był miłośnikiem psów, szkolił psy i ich właścicieli a sam miał psa, z którym wygrał ogólnopolskie zawody PT. No i Pan Leszek zaczął do nas przyjeżdżać codziennie ok. godz. 15.30. i uczyć nas oboje jak to pies i jego pani powinni się porozumiewać i zachowywać. Zaczął od tego, że kazał mi przeczytać kultową już dzisiaj książkę 'Okiem psa' J. Fisher'a – a to dało mi duuuużo do myślenia. Przed budynkiem, w którym mieszkaliśmy był dosyć duży plac-łąka o powierzchni ok. 0,5 ha. My się szkoliliśmy a okoliczni mieszkańcy mieli przedstawienie, czym mówiąc, a właściwie pisząc szczerze nic a nic się ani ja ani pies nie przejmowaliśmy. Efektem ubocznym tego 'przedstawienia' było to, że staliśmy się z Jaskrem rozpoznawalni na osiedlu. W każdym razie przez dwa miesiące, pięć razy w tygodniu przez ok 1,5 godziny dziennie na placu przed domem, pod oknami sąsiadów pies i ja uczyliśmy się. Szkolenie było w zasadzie metodami pozytywnymi. Nagrodą była piłeczka na sznurku i smakołyki. Jaskier uwielbiał brać do pyska sznurek i kręcić młynek piłeczką. Powoli zaczęliśmy mieć efekty a nawet sukcesy w szkoleniu. Takie czynności jak siad i waruj to poszły nam szybko. Potem była nauka przychodzenia do mnie, co też nie zajęło nam dużo czasu a potem chodzenie przy nodze ze smyczą i bez. Uczyliśmy się tego chodzenia od razu w terenie, tzn. na osiedlu wśród ludzi. I leż Jaskier szybko przyswoił sobie czego od niego oczekuję. Nauczyliśmy go nawet nie podnoszenia jedzenia z ziemi – i do dzisiaj w zasadzie (piszę 'w zasadzie') nie podnosi żadnych ochłapów, czego nie mogę o pozostałej trójce napisać. Ale ciągle mieliśmy problem z agresją Jaskra w stosunku do innych psów i ludzi. Nawet Pan Leszek nie mógł tego zrozumieć i szło mu bardzo opornie wytłumaczenie Jaskrowi, ze powinien zmienić swoje zachowanie. W efekcie końcowym Jaskier zrozumiał, że dzieci ma zostawić w spokoju, najlepiej udawać, że ich nie widzi, że innych ludzi też lepiej ignorować ale do dnia dzisiejszego nie można puścić go poza terenem posesji bez kagańca – obce psy są cały czas wrogiem. Po prostu my nauczyliśmy się z tym żyć a Jaskier nauczył się chodzić w kagańcu, czego serdecznie nie lubi.

I to by było na dzisiaj ...
Ale oczywiście ciąg dalszy nastąpi ...
Zobacz profil autora
MadziA
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 908
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń

To zdjęcie wśród róż(chyba róże, lekko rozmazane) jest śliczne Ja bym sobie od razu włożyła w ramkę i miała przy łóżku
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

To co piszesz Irma o Jaskierku raczej to tego nie skłania ale chłopak ma urodę miśka do przytulania - pewnie gdybym go osobiście poznała zaryzykowałabym stratę twarzy czy innej przydatnej części ciała, ale wytuliłabym bestię


(yy... czy mam jakiś problem ze sprzętem - bo ilekroć zajrzę, to jakoś ciągu dalszego nie widzę? )
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

MałGośka napisał:
To co piszesz Irma o Jaskierku raczej to tego nie skłania ale chłopak ma urodę miśka do przytulania - pewnie gdybym go osobiście poznała zaryzykowałabym stratę twarzy czy innej przydatnej części ciała, ale wytuliłabym bestię


(yy... czy mam jakiś problem ze sprzętem - bo ilekroć zajrzę, to jakoś ciągu dalszego nie widzę? )


Małgosiu
Jaskier jest największym pieszczochem w stadzie
wśród 'swoich' to misiaczek do przytluania, leniuszek i pieszczoch

no co Ty - nie widzisz, oj napraw kompa albo zajrzyj za jakiś czas
Zobacz profil autora
irma
Zwierzozwierz
Zwierzozwierz

Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk

od soboty mamy nowego zwierzaka - z Jaskrem obwąchał sie przez siatkę i nie został zaatakowany
a to link do jego wątku

[link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
apla
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 27 Lip 2005
Posty: 895
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Świebodzice

Nie, Irma.... Ty nie jesteś WIELKA........
Ty jesteś PRZEOGROMNA

Masz naprawdę wspaniałe, wielkie, pojemne serducho..... ech... żeby wszyscy ludzie byli tak wspaniali, jak TY, to nie byłoby tyle nieszczęścia... no i sie rozmarzyłammm...

Kocham Cie za to, co robisz dla psiaków, jestes dla wielkim wzorem...

wiem jedno - gdybym miała warunki i możliwości finansowe, na pewno brałabym przykład z Ciebie.
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

Wiecej chyba juz nie wymyślę.Przeczytałam ten cały topik i brakuje mi słów uznania.Jak ja zaluję,że nie mam domu z ogrodem.Wtedy na pewno mogłabym pomóc wielu psiakom..Teraz moge tylko finansowo,rzeczowo i ew.walcząc o ich prawa i domy dla nich.
Zbój to musiał byc kiedyś wesoły,figlarny i zawadiacki psiak.Kiedy tylko znalazł się u Ciebie odżył,a jego oczy mówią wszystko.Czy wiadomo dlaczego i kiedy trafił do schroniska?I jak kierownictwo schroniska tłumaczy dopuszczenie do takiej potworności?Przeciez to woła o pomste do nieba..Nie powiem co ja bym zrobiła takiemu kierownictwu..
Zobacz profil autora
od Fafika do Lotnika - czyli zwierzaki w moim życiu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 23 z 116  

  
  
 Odpowiedz do tematu