 |
 |
|
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Czw 21:16, 11 Sty 2007 |
|
 |
|
 |
 |
No dobra, dawno nic tu się nie działo - czas pokazać światu, że powód ciszy, o - ten pufkowy:
zniknął już z psiego życia, o czym można poczytać TUTAJ.
Od momentu kociego zniknięcia psy, zwłaszcza Mirzydło - przeszczęśliwe, radośnie pląsają, ewidentnie się cieszą z faktu podziału naszego zainteresowania już TYLKO na trzy ogony, a nie cztery . Mira przechodzi samą siebie w okazywaniu swych emocji prezentując blond brzucho i domagając się ciągłego tulenia
Trójca zadowolona pochrapuje właśnie porozwalana dookoła mnie, w przeciwieństwie do nas samych... Może i leżymy porozwalani ale głównie z powodu choróbska, które opanowało ludzką część rodziny (taki mały bonus za oddanie kici ) - więc może i leżymy, ale bardzo wolno przyzwyczajamy się do braku Pufki.
Zrozumienie znaleźliśmy jedynie u Sabinki, która nie poddawała się w poszukiwaniu kota. "Przecież zawsze był " - żądała spojrzeniem swego obiektu obślinionego uwielbienia...
Na szczęście smutki przeplatają się z radościami - choć my tęsknimy za kocim ciałkiem to kotu jakby się już o wieluńskim życiu zapomniało.
4-go stycznia minęła czwarta rocznica odejścia Dianki - mamy supełkowej, ale dziś za to przypominam sobie jak to stałam się dla tego rudzielca pierwszym ziemskim obiektem, jakie dotknął
Supełek urodził się trzeci w kolejności i takie otrzymał imię Jego bracia zaś - Pierwszy i Drugi (tak by opiekunowie właściwi mogli nadać wybrane przez siebie imiona)
Oto zagadka - który z maluszków, tulących się do wymęczonej mamusi, został w małgośkowo-blinkowym stadzie już na zawsze?... Może być trudno - bo to ich pierwsze godziny życia
A tu już będzie łatwo - Trzeci znacznie odróżniał się rudością od braciszków. No i był najmniejszy, najsłodszy, najdelikatniejszy... I wydawał z siebie focze dźwięki, wymiotował co chwilę, słabo przybierał na wadze - co okazało się efektem achalazji przełyku i zaważyło na jego dalszym losie (choć ja od pierwszego momentu marzyłam by u nas został...)
Tu z Drugim, strasznym żarłokiem, grubasem i puchatym wesołkiem:
Z Pierwszym, spokojnym i najbardziej zdystanowanym wobec świata diankowym chłopczykiem:
Moooje śliczności
A tu już chłopak niespełna roczny - do tej pory piecuch z niego nieprzeciętny, tu tuli się do dmuchawy grzejnika
W imieniu Supełka już 9-letniego dziękujemy za życzonka 
|
|
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
MałGośka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005 |
Posty: 4611 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wieluń-łódzkie |
|
 |
Wysłany: Pią 2:32, 12 Sty 2007 |
|
 |
|
 |
 |
No nie no, aż mi się psisko nieśmiałe za plecy schowało - tyyyle życzeń Ale widzę, że mu się to cmokanie przekazywane przeze mnie spodobało niezmiernie
AnJa napisał: | Z całej trójki właśnie Supeł jest najbardziej podobny do mamy. |
No nie? Jak mi psisko rude od tyłu podłaziło, to przez sekundę miałam problem - czy Supeł czy Diana A w myleniu obu, głównie na fotach, zawsze przodowała mama blinkowa
AnJa napisał: |
Czy wiesz MałGosiu, jak się teraz miewają bracia Supełka?
|
To było 9 lat temu. Pod względem mojej "psiej" wiedzy - w epoce kamienia łupanego...
Pierwszy stał się Pon-Ponem podwórkowym, ale z zakochaną w nim malusią pańcią, i dorosłymi ludźmi o dobrych sercach. Był chyba najpotężniejszy z całej trójeczki, pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że przerósł mamusię.
Drugi, którego nowego imienia nie pamiętam, bo całość chyba postarałam się z umysłu wyrzucić - to moja największa życiowa porażka - po pół roku zawitaliśmy z Blinkiem na jego podwórku... Ludzi nie było, a my płacząc patrzyliśmy na dziwnego, chuderlawego wypłosza, zamkniętego w małym kojcu... A miało być równie dobrze jak w przypadku Pierwszego...
Uciekliśmy stamtąd.
Potem życie potoczyło się w swoim tylko wiadomym kierunku i straciliśmy zupełnie kontakt z diankowymi synami.
Te właśnie dwie psie istotki i dwoje Kacprowych dzieciaków, z których jedno - wierna męska kopia mojego skarbu - zaginęło po trzech latach życia (drugie na szczęście pędzi żywot psa kanapowego, moja mama ma stały kontakt z jego ludźmi, a psiak ma już 13 lat) - więc te łącznie trzy pieski plus choroby, jakie przez hormonalne burze spadły na Dianę i Kacpra - to powód dla którego nie mogę sobie odpuścić...
To ich losy, tych trzech ogonków, które skrzywdziłam tak a nie inaczej kierując ich losem i w ogóle dopuszczając do tego, że się na świecie pojawiły - nie pozwalają mi osiąść na laurach i pozostawić te wieluńskie schroniskowe ogony same sobie, choć chyba czasami wolałabym uciec od tego wszystkiego
Szkoda, że człowiek nie rodzi się mądry. Muszę więc ponieść konsekwencje swych czynów - ciągle łazi za mną myśl, że jakieś diankowe wnuczę siedzi za schroniskowymi kratami, a w każdym starszym średnio-dużym psie dopatruję się Pierwszego i Drugiego
O, a miało być wesoło - urodzinowo, to się durnowata MałGośka zaczęła nad sobą użalać znowu
To ja już sobie idę, a przed snem przytulę to moje rude szczęście głupiutkie
Jaki właściciel - taki pies. Podobno 
|
Ostatnio zmieniony przez MałGośka dnia Pią 9:17, 12 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Sob 20:58, 13 Sty 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Ponieważ nieczęsto dzielę świat na ludzki i nie-ludzki, więc choć moja opowieść ludzi dotyczy, można i trzeba odnieść ją do kwestii niesienia pomocy wszystkim stworzeniom.
Był czas, kiedy rak zabierał nie tylko bliskie mi psy, ale także osoby. Sporo czasu spędzałam w warszawskim Centrum Onkologii i przeprowadziłam tam kilka bardzo pouczających rozmów z panią doktor. Jedna z nich dotyczyła hospicjów. Usłyszałam, że wolontariusze, bez których te instytucje prawdopodobnie nie mogłyby istnieć (a na pewno ich działania miałyby zasięg bardzo ograniczony), są najczęściej ludźmi, którzy kiedyś czegoś zaniedbali, czegoś nie mogą sobie wybaczyć, o kimś nie potrafią zapomnieć... I praca... nie, nie praca - raczej chyba służba - pozwala choć w małym stopniu odkupić tamtą winę zaniedbania, strachu, niechęci...
Ja też, MałGosiu, wiem o sobie takie rzeczy, których nie chciałabym wiedzieć, a to, co staram się robić dla naszych mniejszych braci pozwala mi o sobie myśleć troszkę mniej źle 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 9 z 15
|
|
|
|  |