MałGośka
Adminka
|
No dobra, dawno nic tu się nie działo - czas pokazać światu, że powód ciszy, o - ten pufkowy:
zniknął już z psiego życia, o czym można poczytać TUTAJ. Od momentu kociego zniknięcia psy, zwłaszcza Mirzydło - przeszczęśliwe, radośnie pląsają, ewidentnie się cieszą z faktu podziału naszego zainteresowania już TYLKO na trzy ogony, a nie cztery . Mira przechodzi samą siebie w okazywaniu swych emocji prezentując blond brzucho i domagając się ciągłego tulenia Trójca zadowolona pochrapuje właśnie porozwalana dookoła mnie, w przeciwieństwie do nas samych... Może i leżymy porozwalani ale głównie z powodu choróbska, które opanowało ludzką część rodziny (taki mały bonus za oddanie kici ) - więc może i leżymy, ale bardzo wolno przyzwyczajamy się do braku Pufki. Zrozumienie znaleźliśmy jedynie u Sabinki, która nie poddawała się w poszukiwaniu kota. "Przecież zawsze był " - żądała spojrzeniem swego obiektu obślinionego uwielbienia... Na szczęście smutki przeplatają się z radościami - choć my tęsknimy za kocim ciałkiem to kotu jakby się już o wieluńskim życiu zapomniało. 4-go stycznia minęła czwarta rocznica odejścia Dianki - mamy supełkowej, ale dziś za to przypominam sobie jak to stałam się dla tego rudzielca pierwszym ziemskim obiektem, jakie dotknął Supełek urodził się trzeci w kolejności i takie otrzymał imię Jego bracia zaś - Pierwszy i Drugi (tak by opiekunowie właściwi mogli nadać wybrane przez siebie imiona) Oto zagadka - który z maluszków, tulących się do wymęczonej mamusi, został w małgośkowo-blinkowym stadzie już na zawsze?... Może być trudno - bo to ich pierwsze godziny życia A tu już będzie łatwo - Trzeci znacznie odróżniał się rudością od braciszków. No i był najmniejszy, najsłodszy, najdelikatniejszy... I wydawał z siebie focze dźwięki, wymiotował co chwilę, słabo przybierał na wadze - co okazało się efektem achalazji przełyku i zaważyło na jego dalszym losie (choć ja od pierwszego momentu marzyłam by u nas został...) Tu z Drugim, strasznym żarłokiem, grubasem i puchatym wesołkiem: Z Pierwszym, spokojnym i najbardziej zdystanowanym wobec świata diankowym chłopczykiem: Moooje śliczności A tu już chłopak niespełna roczny - do tej pory piecuch z niego nieprzeciętny, tu tuli się do dmuchawy grzejnika W imieniu Supełka już 9-letniego dziękujemy za życzonka |
||||||||||||||
|
Anna
Moderator
|
Wszystkiego NajSupłowego i psioszczęśliwego życzymy
|
||||||||||||||
|
Mantis
Adminka
|
Supeł, wszystkiego najlepszego, najsmakowitszego, najzdrowszego i najszczęśliwszego
|
||||||||||||||
|
AnJa
Zwierzofan
|
Z całej trójki właśnie Supeł jest najbardziej podobny do mamy.
Czy wiesz MałGosiu, jak się teraz miewają bracia Supełka? Tuż przed północą jeszcze raz fanfary dla Jubilata ! Wszystkiego psiego najlepszego ! |
||||||||||||||
|
MałGośka
Adminka
|
No nie no, aż mi się psisko nieśmiałe za plecy schowało - tyyyle życzeń Ale widzę, że mu się to cmokanie przekazywane przeze mnie spodobało niezmiernie
No nie? Jak mi psisko rude od tyłu podłaziło, to przez sekundę miałam problem - czy Supeł czy Diana A w myleniu obu, głównie na fotach, zawsze przodowała mama blinkowa
To było 9 lat temu. Pod względem mojej "psiej" wiedzy - w epoce kamienia łupanego... Pierwszy stał się Pon-Ponem podwórkowym, ale z zakochaną w nim malusią pańcią, i dorosłymi ludźmi o dobrych sercach. Był chyba najpotężniejszy z całej trójeczki, pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że przerósł mamusię. Drugi, którego nowego imienia nie pamiętam, bo całość chyba postarałam się z umysłu wyrzucić - to moja największa życiowa porażka - po pół roku zawitaliśmy z Blinkiem na jego podwórku... Ludzi nie było, a my płacząc patrzyliśmy na dziwnego, chuderlawego wypłosza, zamkniętego w małym kojcu... A miało być równie dobrze jak w przypadku Pierwszego... Uciekliśmy stamtąd. Potem życie potoczyło się w swoim tylko wiadomym kierunku i straciliśmy zupełnie kontakt z diankowymi synami. Te właśnie dwie psie istotki i dwoje Kacprowych dzieciaków, z których jedno - wierna męska kopia mojego skarbu - zaginęło po trzech latach życia (drugie na szczęście pędzi żywot psa kanapowego, moja mama ma stały kontakt z jego ludźmi, a psiak ma już 13 lat) - więc te łącznie trzy pieski plus choroby, jakie przez hormonalne burze spadły na Dianę i Kacpra - to powód dla którego nie mogę sobie odpuścić... To ich losy, tych trzech ogonków, które skrzywdziłam tak a nie inaczej kierując ich losem i w ogóle dopuszczając do tego, że się na świecie pojawiły - nie pozwalają mi osiąść na laurach i pozostawić te wieluńskie schroniskowe ogony same sobie, choć chyba czasami wolałabym uciec od tego wszystkiego Szkoda, że człowiek nie rodzi się mądry. Muszę więc ponieść konsekwencje swych czynów - ciągle łazi za mną myśl, że jakieś diankowe wnuczę siedzi za schroniskowymi kratami, a w każdym starszym średnio-dużym psie dopatruję się Pierwszego i Drugiego O, a miało być wesoło - urodzinowo, to się durnowata MałGośka zaczęła nad sobą użalać znowu To ja już sobie idę, a przed snem przytulę to moje rude szczęście głupiutkie Jaki właściciel - taki pies. Podobno |
||||||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez MałGośka dnia Pią 9:17, 12 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz |
Mantis
Adminka
|
MałGośka, każdy był kiedyś w tej epoce i jak ktoś mądry niedawno napisał "nic nie dzieje się bez przyczyny", to może właśnie tamtejsza nieświadomość sprawiła, że teraz tak liczne stado niegdyś nieszczęśliwych, a teraz przekochanych ogonków, są szczęśliwe... dzięki Tobie
Że szczęście to rozumiem Ale głupiutkie? Tak o jubilacie? No wiesz |
||||||||||||||||
|
Szantina
Zwierzoświr
|
MałGosia - a czy ty myślisz,że tylko ty byłaś w ''odległej epoce''
A teraz smutki precz.... Tamte psiaki są szczęśliwe jak ''widzą'' co robisz dla ich kolegów/koleżanek dla których los nie jest zbyt łaskawy.... |
||||||||||||||
|
mała
Zwierzolub
|
Supełku
|
||||||||||||||
|
Edyta
Zwierzomistrz
|
No własne..Każdy kiedyś błądził..Najważniejsze jednak jest to,ze w końcu wyszliśmy na prostą.Myslę Małgosiu,że nawet jesli nieświadomie coś tam Ci się poplatało,to nadrobiłas to tysiąckrotnie.Biorąc pod uwagę Twój młody wiek zrobisz jeszcze tysiąc razy więcej.
Supełku,największe szczęście jakie cię spotkało,to to,ze masz TAKĄ Małgosię Obys był jak nadłużej przy niej. |
||||||||||||||
|
mała
Zwierzolub
|
Aaaa!Zapomniałam dodać,że Małgośka nareszcie odezwała się w temacie swojego domowego zwierzyńca!!Na wszystkich krzyczy,pogania,zdjęcia każe wlepiać,historie wymyślać i żeby jeszcze zabawne były,a sama cichuteńko chowa ferajnę przed światem!!Zgłaszam sprzeciw i domagam się więcej zdjęć
|
||||||||||||||
|
apla
Zwierzofan
|
No tak... któ najpóźniej... no apla...
Supełku, spóźnione, ale ogromne życzonka NAJLEPSZEGO |
||||||||||||||
|
jnk
Zwierzoświr
|
Ponieważ nieczęsto dzielę świat na ludzki i nie-ludzki, więc choć moja opowieść ludzi dotyczy, można i trzeba odnieść ją do kwestii niesienia pomocy wszystkim stworzeniom.
Był czas, kiedy rak zabierał nie tylko bliskie mi psy, ale także osoby. Sporo czasu spędzałam w warszawskim Centrum Onkologii i przeprowadziłam tam kilka bardzo pouczających rozmów z panią doktor. Jedna z nich dotyczyła hospicjów. Usłyszałam, że wolontariusze, bez których te instytucje prawdopodobnie nie mogłyby istnieć (a na pewno ich działania miałyby zasięg bardzo ograniczony), są najczęściej ludźmi, którzy kiedyś czegoś zaniedbali, czegoś nie mogą sobie wybaczyć, o kimś nie potrafią zapomnieć... I praca... nie, nie praca - raczej chyba służba - pozwala choć w małym stopniu odkupić tamtą winę zaniedbania, strachu, niechęci... Ja też, MałGosiu, wiem o sobie takie rzeczy, których nie chciałabym wiedzieć, a to, co staram się robić dla naszych mniejszych braci pozwala mi o sobie myśleć troszkę mniej źle |
||||||||||||||
|
MałGośka
Adminka
|
Zbliża się wiosna - co właściwie widać już i czuć na każdym kroku W związku z tą okolicznością pogodowo-przyrodniczą psiska postanowiły zafundować nam dzisiaj rehabilitację psychosomatyczną w postaci zdrowej dawki ruchu po nadwarciańskim lesie.
"Ale faaaajnie!" (choć długość jęzora - Miry of course - wskazuje na z lekka zmęczona formę ) Każdy szanujący się psiarz zabiera ze sobą jakieś przysmaki dla ogonów, by uprzyjemnić im pogonie za różnymi motylkami, ptaszkami czy innymi zwidami No cóż - jednak chyba tylko my chadzamy z reklamówką pełną kawałków... chleba Nic tak nie motywuje trójcy do powrotu jak pieczywko Lecą na złamanie karku, przepychają się, a jak już dopadną posiadacza reklamówki to nie odpuszczą łatwo... Na szczęście to psi seniorzy, więc też męczą się szybciej i po początkowym zjadaniu mych palców, ekscytacja chlebkiem staje się spokojniejsza "- Ja będę pierwszy! - Nie - ja! - Jaaaa!" "Daj mi... daj mi... Daaaaaj miiiii...." - próby hipnozy? "Jestem cierpliwa " "Ale też zmęczona " "Świetnie było ale wracajmy już na kanapę" |
||||||||||||||
|
MadziA
Zwierzofan
|
Piękności Nie ma to jak wspaniały relaks nad Wartą po lesie. Coś o tym wiem, tyle że nie mam możliwości zabrania Nea ( ze względu na nieposiadanie samochodu wielkości przytsosowanej do wożenia tego olbrzyma), ale z psami cioci- nowofundlandami to ogromna przyjemość szczególnie zimą rzucają się w śnieg, a latem- do Warty
|
||||||||||||||
|
MałGośka prywatnie... ;) |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.