Funia i Tośka, czyli o babach dwóch ;) |
Szantina
Zwierzoświr
|
Ale numer....
Justyna....jesteś wspaniała |
||||||||||||||
|
AnJa
Zwierzofan
|
Witajcie Justyna i Funia!
Funia to wyjątkowo elegancka dama. Pozuje do zdjęcia zakładając nóżkę na nóżkę :-) |
||||||||||||||
|
Justyna
Zwierzofan
|
Dziękuje baaaaardzo
|
||||||||||||||
|
Justyna
Zwierzofan
|
Niestety Funia uważa robienie jej zdjęć za świetną zabawę i za każym razem próbuje obszczekać aparat ( patrz zdjęcie nr 1), wiercąc się przy tym niemiłosiernie dlatego też najładniejsze wychodzą wtedy kiedy śpi (i jeśc nie woła). O pozowaniu w ogóle nie ma mowy, dlatego z tego (nr 2) jestem szczególnie dumna |
||||||||||||||||
|
MałGośka
Adminka
|
No i się wcale nie dziwię, że TAKĄ fotką się szczycisz Jest czym
Hm... a nie ma takiej opcji, że Funia sobie nie przypadkowo tę konkretną kancelarię wybrała? |
||||||||||||||
|
Justyna
Zwierzofan
|
Myśle, że Funia, jak każda prawdziwa kobieta, ma poprostu świetną intuicję i dlatego wiedziała do których drzwi "zapukać" |
||||||||||||||||
|
Szantina
Zwierzoświr
|
Justyna - a gdzie cd. opowieści?
Nie daj się długo prosić |
||||||||||||||
|
Aksa
Zwierzoamator
|
wow ale świetna opowieść i także jestem zdania,że Funia wiedziała do jakich drzwi zapukać...Justyna szczęście Cię samo znalazło
|
||||||||||||||
|
mała
Zwierzolub
|
..pamiętam te wakacje!!Jak ja im zazdrościłam tej Funi!!A pól roku później przyjechał do mnie Dończysław!!
|
||||||||||||||
|
Justyna
Zwierzofan
|
A spróbowała byś nie pamiętać W końcu komu udało się wymyślić jej takie imie, na które od razu zareagowała i tym sposobem została Funicą (bo "Ceśka" jakoś jej zupełnie nie przypadło do gustu) ?! Jesteś jej matką chrzestna! |
||||||||||||||||
|
kaerjot
Zwierzolub
|
Jeszcze jeszcze jeszcze
Funia, nie daj się prosić. Pisz |
||||||||||||||
|
mała
Zwierzolub
|
Imię okazało się dosyć przydatne już drugiego dnia nad morzem..
..ale o tym sama będziesz opowiadać.. |
||||||||||||||
|
irma
Zwierzozwierz
|
a jak Funia zareagowała na Pana Domu
no bo, że Pan Domu ucieszył się z informacji o nowym domowniku to nie wątpię |
||||||||||||||
|
Justyna
Zwierzofan
|
Cd. Niestety Funia dość szybko udowodniła nam, że nie składa się tylko z samych zalet. Wady też ma. Właściwie, to jedną wadę, ale za to wadę, że ho ho! Jest łaziorem, powsinogą, latawicą czy jak kto chce to jeszcze nazwać. A wiedzę o tym "małym" defekcie jej charakteru nabyliśmy w bardzo pięknych okolicznościach przyrody, bo już na wywczasie nad morzem. Budzę ja ci się ranka pewnego a tu w namiocie nie ma pieseczka. Nie przejęłam się tym zbytnio, gdyż uznałam, że pewnie Ukochany Panciu już zabrał ogona na poranny spacerek (Janciu z powodu pewnych okoliczności dnia poprzedniego , spał w innym namiocie) i spałam dalej. Jakież było moje zdziwienie, gdy wyjrzałam już na świat i okazało się, że Janciu owszem już nie śpi, ale wstał dopiero przed chwilką i właśnie zamierzał udać się z piesicą na spacerek. Mało tego, żadne z naszych znajomych tego poranka Funi nie widziało . No i się zaczęło! Rozpoczęły się zakrojone na szeroką skale poszukiwania uciekiniera. Bogu dzięki nie była to duża miejscowość wypoczynkowa i składała się właściwie tylko z jednej ulicy-deptaka, ale za to jak to w sezonie bywa, zawalona tłumem ludzi. Część więc ze znajomych udała się w jedną stronę, część w drugą, reszta zaś przeszukiwać plaże. Chodzimy, szukamy, wołamy (wtedy właśnie cała okolica dowiedziała się jakie piękne imie wymyśliła dzień wcześniej mała ), pytamy ludzi i ciągle nic . Dzieci z pobliskiej kolonii widziały ją owszem o poranku (ich poranku, nasz poranek był duuużo później ), bawiły się z nią, polazła nawet z nimi do ich pokoi, ale potem gdzieś sobie pobiegła i ślad po niej zaginą. Każdy chyba kolonista został przez nas przeszkolony i miał meldować gdyby tylko pojawiła się ta Funica-Latawica na widnokręgu. Czas jednak mijał a zwierzaka nie było... Byłam załamana i miałam ogromne wyrzuty sumienia, że jej nie upilnowałam . Wywiozłam świeżo znalezionego psa z dala od domu i... zgubiłam . Nie zdążyłam przecież jeszcze nawet dać porządnego ogłoszenia do gazety o jej znalezieniu, tylko porozwieszałam jakieś informacje na ulicy i już jej nie mam . Teraz to już piesiczka nigdy nie trafi do swojego domku . A co ja ludziom powiem, jak nie daj Boże ktoś zadzwoni w jej sprawie. "tak, tak, znalazłam państwa pieska, ale teraz proszę jej szukać między Ustką a Rowami"? Tragedia! I taka pogrążona w czarnych myślach siedziałam na polu namiotowym i próbowałam wreszcie jednak coś przeżuć dnia dzisiejszego. Siedzę więc, żuje i patrze w dal (bo nadzieja jest co prawda matką pewnej grupy ludzi, potocznie nazywanych głupimi, ale przecież jak każda matka kocha swoje dzieci ), patrze, patrze i patrze... a tam w śród tłumu dzieciaków biega MOJA FUNIUSIA!! . Przypałętała się znowu gdzieś do nich i ci porządni młodzi obywatele naszego kraju, zgodnie z daną obietnicą właśnie odprowadzali ją do nas! I to był, jak się później okazało, pierwszy z wielu, szczęśliwy powrót córy marnotrawnej na łono rodziny cdn...
|
||||||||||||||
|
Funia i Tośka, czyli o babach dwóch ;) |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.