Forum Wieluński Zwierzyniec Strona Główna


Wieluński Zwierzyniec
Forum dla przyjaciół i wolontariuszy Przytuliska "Zwierzyniec", wielbicieli zwierząt oraz mieszkańców Wielunia. www.schronisko.wielun.pl
Odpowiedz do tematu
Mokka
Zwierzolub
Zwierzolub

Dołączył: 29 Cze 2005
Posty: 266
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

Masz priv
Zobacz profil autora
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

Edyta napisał:
Ja tam swoje wiem...
Funia,masz jakiegos pomysła?Bo ja owszem...
Borys...


Hej Borys!
A może tak byś kiedyś przyjechał razem ze Swoją Panią na wizytację do nowego domu Łapki, jak już będzie moją koleżanką? Ja bym wtedy przekonała moich państwa, żebyśmy też tam wtedy pojechali i... A zresztą, po co nam ludzie! Przecież ja sama tam potrafię dojechać! Nie raz już w tamtą część miasta samodzielnie podróżowałam, tylko nie wiem czemu moi państwo wtedy się tak denerwują , bo przecież zawszę ich jakoś potrafię znaleźć (to chyba ma jakiś związek z tym czerwonym wisiorkiem, który mam na szyi, ale nie jestem pewna...) W każdym razie powinniśmy się tam spotkać Chłopie mówię ci, ale tam w okolicy są tereny do ucieczek! Łąki, pola... tylko trochę mało autobusów i tramwajów tam jeździ , ale jakoś damy radę O! I do moich ulubionych hipermarketów całkiem niedaleko, jak będziesz chciał to Cię tam zaprowadzę
Ech... rozmarzyłam się...
Do zobaczenia Borysku!!
Twoja Funia
Zobacz profil autora
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

Mokka napisał:
Jest we Wrocku fajna szkółka, w której również trenują agility.

Mokka dziękuję za namiary na szkołę!
W przyszły weekend mamy zamiar iść na pierwsze zapoznawczo-rozpoznawcze zajęcia i zobaczymy z co z tego wyjdzie.
Zobacz profil autora
Edyta
Zwierzomistrz
Zwierzomistrz

Dołączył: 04 Lip 2005
Posty: 2688
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

Funiu! To ja może bym namówił moją Pania,żeby zawiozła Łapkę sama do tego Wrocławia!I wtedy tez bym się na ten wyjazd załapał.Wiesz spojrzał bym naszej Pani głęboko w oczy,zrobił smutna minkę,łebek spuścił...Mówię ci murowane,ze mnie zabierze.Tylko,że zawsze jeszcze Bonka się wepcha,a to zołza okropna jest.To znaczy ona jest ogólnie wporzo,ale taki wlazłodup Pana i Pani,że szok.Nigdzie nie odejdzie,nie oddali się na krok i jeszcze doniesie na mnie.Mało tego,to zawsze mi potem dotłucze po łbie.Normalnie az mnie łapy swierzbią,zeby jej oddać,ale jak tak na dziewczynę podnieśc łapę...Poza tym,nawet jak mi łomot spusci to i tak warto.
Teraz to ja już spać nie będę po nocach jak ty mi takie atrakcje oferujesz..Tylko wiesz,ja to niekoniecznie musze autobusem jechac,bo ja najbardziej to lubię sobie polatać.Bo wiesz,wtedy to tyyyyle ciekawych rzeczy widzisz i tyyyylu kumpli poznasz i kumpelek i przy tyyylu płotach możesz postać..Normalnie mówię ci,nie wiesz co tracisz.To może ja bym cię oprowadził?Bo wiesz,ja to wszędzie trafię sam,a mam takiego nosa,że zawsze sam wrócę.Nawet w obcym miescie się nie zgubię.Jak pojechalismy do Wielunia to była afera.Od razu jak wysiadłem dałem noge i potem boki zrywalem jak mnie wszyscy szukali po całym mieście..Tyle,że dosc długo mnie nie było i moja Pani już zaczęła pochlipywać,to wróciłem,bo mi jej zal było.Tyle,ze zaraz żałowałem,bo mnie do samochodu przypięłi i tak kiblowałem do końca pobytu.Na drugi raz juz taki głupi nie byłem.Wracam dopiero jak widze,że się zbieraja do wyjazdu.
Zobacz profil autora
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

Wiem, że obiecany CD miał nastąpić już jakiś czas temu, ale jakoś zebrać się nie mogłam...
Był to sobotni poranek, a co za tym szło psu, jak w każdy weekend, w ramach rekompensaty za długie samotnie spędzone godziny w ciągu tygodnia, należał się spacerek super ekstra! Mistrzem spacerków super ekstra (o ile nie zafundujemy zwierzowi wypadu gdzieś "w plener") jest oczywiście Ukochany Panciu, który zabiera wówczas Funię na 3-3,5 godzinną włóczęgę nad Odrę. Tak też było i tym razem. Wyprawa była bardzo udana, długie kilometry zrobione po zielonych terenach zalewowych rzeki, kilka spotkanych po drodze psiaków, z którymi Nasz Osiołek mógł sobie pobrykać (i oczywiście pokokietować ich właścicieli ), ganianie za patyczkiem, itp. jednym słowem wszystko czego psia dusza zapragnie. Funia podczas całego spaceru był bardzo grzeczna i spuszczona ze smyczy na każde zawołanie radośnie przybiegała, za co zresztą tradycyjnie każdorazowo była nagradzana pochwałami i porcją pieszczot. Po prostu sielanka pakistańska. Nic co piękne nie trwa jednak wiecznie... Podczas drogi powrotnej, już dość niedaleko domu, psu znowu coś w małym móżdżku przeskoczyłoi postanowiła oddalić się, z prędkością światła, w stronę jakiejś szczególnie fascynującej (jej zdaniem oczywiście) persony majaczącej na horyzoncie. Nie muszę chyba dodawać, iż suczyca momentalnie ogłuchła (widocznie to taka psia właściwość, prawdopodobnie krew odpływa z uszu do łap, żeby te mogły szybciej przebierać ) <A teraz mała dygresja: Wiem, że to może wydawać się nieodpowiedzialne z naszej strony (i może faktycznie takie jest ), że mając świadomość uciekinierstwa naszego zwierza, mimo wszystko spuszczamy ją z uwięzi, ale po pierwsze nie nauczę jej przychodzenia na wołanie, jeżeli cały czas będzie na smyczy. Chcemy przecież nauczyć Funię korzystania z wolności a nie dożywotnio jej pozbawić (i muszę przyznać, że tfu, tfu, naprawdę wiele w tej materii już osiągnęliśmy ). Po drugie, zawsze robimy to na odpowiednio wybranym terenie, to znaczy takim gdzie jest minimalna ilość "bodźców zewnętrznych". Po trzecie, to pies z ogromnym temperamentem, który potrzebuje duuużo ruchu i same "smyczowe" spacery, mimo że zawsze przynajmniej godzinne, nie są wstanie jej w pełni zadowolić. Po czwarte zaś, ona naprawdę potrafi zmylić przeciwnika i sto razy grzecznie wróci na wołanie a za sto pierwszym, z kompletnie niemożliwego do przewidzenia powodu, wpadnie w amok, ogłuchnie zupełnie i nie zważając na nic, pomknie w sina dal. Koniec dygresji.>
Janciu oczywiście od razu rzucił się w pogoń, ale dogonienie tego małego zbója graniczy z cudem w związku z czym piesica momentalnie znikła mu z oczu. Cóż było robić, pokręcił się jeszcze trochę po okolicy, po nawoływał i wściekły niemiłosiernie wrócił do domu. W grobowych nastrojach spożyliśmy śniadanie i czekaliśmy na dalszy rozwój wypadków... Pierwszy raz telefon odezwał się po ok. 45 minutach. Zadzwoniła jakaś miła Pani, która poinformowała nas, że spotkała zbiega na... przystanku tramwajowym oczywiście! Pies kręci się po nim, łasi do wszystkich i najwyraźniej ma zamiar udać się w dalszą podróż tym środkiem lokomocji (ona powinna chyba zostać maskotką wrocławskiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji i dostać jakiś dożywotni bilet uprawniający do bezpłatnego korzystania z ich usług, skoro darzy ich tak wielką miłością! ). Pani mogła się Funią zaopiekować ale tylko do czasu przyjazdu jej tramwaju, ponieważ spieszyła się na dworzec PKP. W związku z tym, że nie mieliśmy szansy na to aby zdążyć tam dojechać, uzgodniliśmy, iż najlepiej by było gdyby nasz pies po prostu wsiadł razem z nią, a my zwierza przechwycimy na przystanku pod naszym domem. Wydawało by się, plan wprost genialny w swej prostocie! Niestety, tylko by się wydawało... Za chwile Pani zadzwoniła ponownie i poinformowała nas, że ona owszem już jedzie w naszą stronę, ale bez tego małego potwora, który w ostatniej chwili wyczuł prawdopodobnie nasze niecne intencje i dał nogę z przystanku... Kobiecie było bardzo przykro, że nie udało jej się nam pomóc, ale naprawdę nic nie mogła już zrobić. Grzecznie Pani podziękowaliśmy i jedyne co nam pozostało, to rzucić się do samochodu i, licząc na cud, objechać tamtą okolicę. Jak pomyśleliśmy tak zrobiliśmy i... cud się nie wydarzył. Błąkaliśmy się tam dłuższy czas, objeżdżając i obchodząc okoliczne osiedlowe uliczki, ale psa nigdzie ani widu, ani słychu... W stanie coraz większej depresji wróciliśmy do domu i czekaliśmy co będzie dalej... We wczesnych godzinach popołudniowych telefon zadzwonił ponownie! Tym razem dzwonił Pan, który właśnie robił zakupy na przydomowym targowisku i tam właśnie, przy zieleniaku napotkał wypoczywającą naszą zgubę, która widocznie zmęczona już całodziennym łaziorowaniem tam znalazła sobie chwilowy azyl. Pomni wcześniejszych doświadczeń, uprosiliśmy Pana, żeby do czasu naszego przybycia, jakoś zwierza profilaktycznie spacyfikował a najlepiej gdzieś dobrze zamknął. Faktycznie, gdy po pokonaniu w brawurowym tempie trasy nasz dom-targowisko, dojechaliśmy na miejsce, Funia czekała na nas zamknięta w... toalecie dla "personelu". Taka była padnięta, że łajza nawet nie szczególnie się ucieszyła na nasz widok... Choć czasem myślę, że może ona uważa, że nie ma się czym tak szczególnie podniecać w takich sytuacjach, bo to przecież naturalne, że jak ona sobie już pobiega do woli, to zawsze przecież pojawiamy się my żeby zabrać ją do domu... CDN
Zobacz profil autora
AnJa
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gorzów Wlkp.

No szok normalnie, przecież Wrocław to wielkie miasto. Że też jej to nie przeraża, taka miejska dżungla.
Na szczęście ciągle spotyka samych życzliwych ludzi :-)
Zobacz profil autora
Anna
Moderator
Moderator

Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 2599
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zgierz

Mnie to szokuje zyczliwość ludzka. Kurcze Wrocławianie są na prawdę niesamowicie
Zobacz profil autora
MałGośka
Adminka
Adminka

Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 4611
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wieluń-łódzkie

Podpinam się pod to co dziewczyny zadziwia... Większość psich zgub z mojego terenu odnajduje się zazwyczaj przypadkiem, ale pozbawiona obróżki, choćby najbrzydsza była


Kacperka moja leciwa za swych młodych lat bardzo często głuchła i to totalnie. Na szczęście nie uciekała jakoś szczególnie daleko, ale złapanie jej graniczyło z cudem, mogłam co najwyżej podążać jej śladem
Gdy miała już dobrych parę lat wpadłam na genialny pomysł, który jednak raczej u Funi się nie sprawdzi, bo dla Kac byłam zawsze, od szczeniaka, a Funia Was nabyła w wieku już dorosłym i wie doskonale, że sobie bez Was jakoś poradzi...
Ponieważ to ja zawsze goniłam za moim czarnuszkiem - olśniło mnie, że powinnam zrobić na odwrót... I gdy Kac akurat nie miała planów ucieczkowych, dreptała sobie gdzieś w pobliżu - schowałam się. A że ten mój ósmy cud świata nie miał nigdy najlepszego węchu - ile się biedactwo mnie naszukało, ewidentnie przerażona przy tym była... Choć serce bolało, powtarzałam ten "numer" wielokrotnie, aż doprowadziłam do tego, że to to Kacper mnie pilnowała i reagowała na moje wołanie. Oczywiście jeszcze kilkakrotnie zdarzyło jej się "dać nogę", ale to już były przypadki sporadyczne, a nie notoryczne działania.

No to czekam na ciąg dalszy tego ciągu dalszego
Zobacz profil autora
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

AnJa napisał:
No szok normalnie, przecież Wrocław to wielkie miasto. Że też jej to nie przeraża, taka miejska dżungla.
Na szczęście ciągle spotyka samych życzliwych ludzi :-)
Funia potrafi wystraszyć się i groźnie obszczekać kubek po jogurcie, moją "zębatą" spinkę do włosów, szeleszczący worek itp. ale żeby przerażała ją miejska dżungla co to, to nie!! W mieście czuje się jak ryba w wodzie!! Przecież tyle fascynujących rzeczy dzieje się dookoła, a to przejedzie znienawidzony motor, a to na przystanku zatrzyma się fascynujący tramwaj czy autobus, psiego kumpla zawsze można jakiegoś spotkać, kota obszczekać a przede wszystkim wszędzie jest duuużo ludzi i tych małych i tych dużych, których Funia uwielbia i z którymi zawsze jest skłonna wejść w komitywę
Tylko państwo, nie wiadomo z jakich przyczyn, dostają zawału serca kiedy widzą z jaką nonszalancją mały piesek traktuje wszystkie pojazdy mechaniczne napotkane po drodze...
Zobacz profil autora
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

Anna napisał:
Mnie to szokuje zyczliwość ludzka. Kurcze Wrocławianie są na prawdę niesamowicie

Nie bez powodu hasło reklamowe naszego miasta brzmi "Wrocław-miasto spotkań" Tu ludzie są otwarci, tolerancyjni, towarzyscy a przede wszystkim pozytywnie nastawieni do otaczającej ich rzeczywistości, co zapewne wynika z burzliwej historii tego grodu. To tak w ramach reklamy Mojego Miasta

Głównym jednak powodem dla którego my i Funia mamy tyle szczęścia jest to, że ona na gigantach nie gania z innymi psami po parkach i skwerkach lub bezdrożach, ona ZAWSZE ciągnie do ludzi. Dlatego też tak intrygują ją przystanki, bazary, hipermarkety i komunikacja miejska, bo tam tych ludzi zawsze jest najwięcej. A wśród nich zawsze znajdzie się jakaś dobra dusza, która zwróci uwagę na małego, zadbanego, zaopatrzonego w dobrze widoczna adresówkę, łaszącego się do wszystkich pieseczka, któremu nie towarzyszy żaden opiekun...
Zobacz profil autora
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

MałGośka napisał:
Większość psich zgub z mojego terenu odnajduje się zazwyczaj przypadkiem, ale pozbawiona obróżki, choćby najbrzydsza była

Funia w adresówce po za wiadomością następującej treści:
"Wabię się Funia. Jestem bardzo łagodna i przyjacielska. Mieszkam (i tu dokładny adres), telefon do moich państwa (i tu WSZYSTKIE możliwe telefony). Bardzo proszę do nich zadzwonić, bo prawdopodobnie się zgubiłam. Będę bardzo wdzięczna i moi państwo również. Funia
p.s.
Jestem zaszczepiona i zaczipowana (i tu nr czipu)
p.p.s.
Mam przy sobie 2zł na telefon."
ma oczywiście rzeczone 2zł i muszę przyznać, że chyba dwa razy (a adresówka ratowała nam życie wiele razy) się tak zdarzyło, że ktoś te dwa złocisze sobie za fatygę zabrał.
Chyba spotykamy na swojej drodze samych dobrych i uczciwych ludzi...
Zobacz profil autora
AnJa
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gorzów Wlkp.

Raany, ale wyczerpujące wyjaśnienia :-)
Funia jest bardzo odważna, bo jak piszesz zawsze szczeka na coś niepokojącego.
Generalnie więc byle strachy nie robią na niej wrażenia, tyle, że może na jej drodze znaleźć się jakaś ludzka podłość, która może zrobić jej krzywdę.
Czy Funia jest wielkości foksteriera, czy też jest mniejsza, bo ja ją sobie wyobrażałam, jako większą pannę.
Dobry pomysł z monetą za telefon :-)
Życzę Wam samych przyjaźnie usposobionych do Funi ludzi :-)
Zobacz profil autora
Justyna
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław


Moi Państwo mówią, że jutro podobno mam iść do jakiejś psiej szkoły i że będę się tam uczyła posłuszeństwa i różnych dziwnych skoków i bieganek.
Ja się tylko pytam po co? Przecież skakać to ja potrafię że ho! ho! , sięgam państwu poniżej kolan, a jak chcę to potrafię tak podskoczyć, że do twarzy im doskakuje! I to bez rozbiegu! Biegać też całkiem nie źle umiem, mało który kumpel w parku potrafi mnie dogonić (oczywiście jak mnie spuszczą ze smyczy). A to posłuszeństwo, to też jakieś ludzkie wymysły! No przecież, tak generalnie to ja posłuszna jestem, no może nie zawsze przynoszę rzuconą piłeczkę (ale przecież to moja piłka a nie ich!), no może czasami mi się myli trochę "siad" z "waruj" i nie rozumiem, że mam siedzieć (albo warować) tak długo aż mi nie powiedzą że mogę przestać, ale przecież takie siedzenie (albo warowanie) w jednym miejscu to strasznie nudne jest . No i to przychodzenie na wołanie też mi czasami nie wychodzi, ale nie wiem o co to tyle rabanu. Nawet jak sobie sama gdzieś na trochę pójdę, to zawsze w końcu jakoś tych państwa znajduję (choć państwo twierdzą, że to oni mnie znajdują). Powiedzcie mi więc po co mi jakaś szkoła?
Chociaż tak z drugiej strony to może i tam całkiem fajnie będzie... Trochę pobiegać i poskakać nigdy nie zawadzi... A to posłuszeństwo to jakoś im wyperswaduje!
Pani mi tu nad głową stoi (a gdzie tajemnica korespondencji ja się pytam, no gdzie?!?!?) i marudzi, żebym Was wszystkich jeszcze poprosiła, żebyście trzymali za nas jutro kciuki, żebyśmy się tam w tej szkole nie skompromitowali. Phi! Ja nie wiem, kto tam się może skompromitować, chyba oni, bo ja to na pewno nie!
Dobranoc, idę spać, żeby być jutro w dobrej formie!
Funia
Zobacz profil autora
Szantina
Zwierzoświr
Zwierzoświr

Dołączył: 29 Cze 2005
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

No Funiaczku.....fajny dzień ci się szykuje.....jak wrócisz to koniecznie napisz jak tam było( bo my nigdy w skółce nie byliśmy).No i pilnuj swojej pańci,żeby ci wstydu nie przyniosła

Stadko B&L
Zobacz profil autora
AnJa
Zwierzofan
Zwierzofan

Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gorzów Wlkp.

Funia, jestem pewna, że żadnej kompromitacji nie będzie, mało tego, spodziewam się samych sukcesów :-)
Zobacz profil autora
Funia i Tośka, czyli o babach dwóch ;)
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 5 z 18  

  
  
 Odpowiedz do tematu