 |
 |
|
 | |  |
wiata
Zwierzofan

Dołączył: 12 Sty 2007 |
Posty: 691 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Rybnik |
|
 |
Wysłany: Sob 0:16, 13 Sty 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Patrze na zdjęcia i nie dowierzam, czyżby oczy odmówiły mi posłuszeństwa. Wasza Funia to moja Łuska. Gdyby nie to,że nasza panienka właśnie słodko pohrapuje sobie na fotelu pewnie poleciałabym na jej poszukiwania albo domagała się zwrotu psa. Jak tylko dorwe aparat to wrzuce jakies zdjątko żebyście na własne oczy mogli się przekonać,że ktoś nam psy skserował. Sądze,że moja to orginał a to z tego prostego powodu,że nieco ciemniejsza i zdecydowanie starsza. Jednak po przecztaniu opisu waszej Funci jestem pewna,że mają wspólnych krewnych. Nasza sunia została wzięta przez nas 4 lata temu ze schroniska i przy pierwszych spotkaniach zachowywała się zdecydowanie podobnie do waszej psiny. Nawet postawiliśmy jej podobną diagnozę - terierowaty, autystyczny, wypłosz. Miło wiedzieć,że nasza miłość,o nieznanej nam histori,i ma gdzieś krewniaków. Pozdrawiam serdecznie i caluje w nos Funcie.
|
|
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Justyna
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007 |
Posty: 670 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wrocław |
|
 |
Wysłany: Sob 19:23, 13 Sty 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Aksa napisał: | Podsumowując drugą historię masz psa przyjaciela , kochającego dzieci ....Co się dziwić,ze zwiała jak chciała poprzebywać z dzieciaczkami  |
Funia kocha WSZYSTKICH ludzi i tych małych, i tych dużych. Na spacerze, zaraz po pierwszym wąchanku z napotkanymi ogonami zaraz leci przywitać się gorąco z ich opiekunami. A że kokieta z niej pierwszej wody, więc od razu zostaje obsypywana komplementami typu "Ojej, jaka z ciebie pieszczocha!", "Śliczna sunia, śliczna", "Tak, tak, dobry pieseczek, dobry" okraszonych całą masą głaskanek, drapanek, smyranek i klepanek. Dzieci oczywiście wzbudzają w niej największe emocje, bo oprócz pakietu powyższego, dostarczają jeszcze dodatkowych atrakcji w postaci piłek, które można ukraść, rowerów które można gonić bądź biegów, w których koniecznie trzeba wziąć udział... 
|
|
 |
 | |  |
jnk
Zwierzoświr

Dołączył: 25 Lip 2005 |
Posty: 1604 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: wawa |
|
 |
Wysłany: Sob 19:44, 13 Sty 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Justyna napisał: | od razu zostaje obsypywana komplementami typu "Ojej, jaka z ciebie pieszczocha!", "Śliczna sunia, śliczna", "Tak, tak, dobry pieseczek, dobry" okraszonych całą masą głaskanek, drapanek, smyranek i klepanek. Dzieci oczywiście wzbudzają w niej największe emocje, bo oprócz pakietu powyższego, dostarczają jeszcze dodatkowych atrakcji w postaci piłek, które można ukraść, rowerów które można gonić bądź biegów, w których koniecznie trzeba wziąć udział...  |
No i jak tu nie uciekać, kiedy w szerokim świecie czekają takie smaczki w postaci przyjaznych rąk, szczerych komplementów i atrakcyjnych rozrywek! Zimny głaz by się nie oparł, a co dopiero mała Funia!
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Justyna
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007 |
Posty: 670 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wrocław |
|
 |
Wysłany: Pon 0:10, 15 Sty 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Pani mówiła, że opisała nasze pierwsze wspólne wakacje.
Tutaj ja na plaży. Fajowo było ! Pewnego razu, tak mi się spodobało jak przyjaciele moich państwa grali w piłkę w wielkiej wodzie, że z rozpędu sama do niej wbiegłam (brrrrr... nie lubię wody! ) i zorientowałam się dopiero jak zalała mnie całą fala . Państwo specjalnie dla mnie kupili parawan, żebym miała trochę cienia, ale ja i tak wolałam zwiedzanie cudzych ręczników, bo tam można była znaleźć różne superowe zabawki np. futerał od aparatu cioci Ani
Tutaj ja z wujem Mikołajem. Zwiedzanie namiotów też było przyjemne! Zawsze udało się załapać na jakieś mizianki . Wszyscy znajomi moich państwa baaardzo mnie rozpieszczali. Chyba mnie polubili...
A tu ja i moja mama chrzestna, Ania, pani Donka . To ona wymyśliła mi imie! Bo czy ja wyglądam na "Ceśkę" ? Ja przecież wyglądam jak Funia! Pani-Babcia mówi co prawda, że ja nie jestem Funia tylko Tunia- Panna z Wilka. Tuńka też mi się podoba, więc wcale się nie obrażam jak Państwo-Dziadki tak na mnie wołają
A dzisiaj byliśmy całym stadem u Benka i Państwa-Dziadków Benek, to mój największy wielbiciel! Trochę się denerwuje, jak za bardzo mnie podrywa i czasami muszę go nauczyć moresu Ale po za tym jest dobrym kumplem. Pozwala sobie wykradać jedzenie ze swojej miski i nawet udaje, że się mnie boi jak na niego wtedy warczę
Benuś i Państwo-Dziadki mieszkają w superowym miejscu. Mają duży dom i ogród a dookoła pola i lasy. Jak tam jedziemy, to mogę sobie pobiegać, że hej!
Można pobawić się patyczkiem!
Pozaczepiać Benusia!
Szkoda tylko, że Berni ma trochę chore łapy (mówił mi kiedyś, że jak był szczeniakiem, to miał aż dwie operacje na łapy ) i czasami musi się na chwilę położyć i trochę sobie odpocząć. Ale to nie jest takie złe, bo wtedy mogę spokojnie go wycałować
A teraz już muszę iść, bo Pani mówi, że będzie jej potrzebny komputer. Buziaki dla wszystkich dwu i czteronożnych
Funia
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Justyna
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007 |
Posty: 670 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wrocław |
|
 |
Wysłany: Pon 1:51, 15 Sty 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Ufff... wreszcie udało się odgonić psa od komputera
Czas więc na obiecany c.d. dog story.
Po powrocie do Wrocławia, Funia szybciutko upewniła nas, że wakacyjny wyskok nie był jednorazowym incydentem . Już podczas pierwszego "miastowego" spaceru z Janciem postanowiła sprawdzić gdzie też jedzie napotkany w parku rowerzysta. Na szczęście przy pomocy przechodniów udało się szybko złapać małego zbiega. I tak oto Funia rozpoczęła żywot psa smyczowego. Żeby dać jej choć namiastkę wolności zakupiona została 5 metrowa smycz automatyczna, niestety nie pomyśleliśmy wtedy żeby od razu kupić psu i adresówkę, co miało poważne konsekwencje...
Kilka dni później, w niedzielne przedpołudnie, wymknęła się nam podczas wysiadania z samochodu i postanowiła pobawić się w super-świetną, jej zdaniem oczywiście, zabawę w "co mi zrobisz jak mnie złapiesz". (Nie muszę chyba nikomu mówić jakie straszne instynkty budzą się we mnie gdy ten mały łoś wpada na takie pomysły . Darcie na pasy i sypanie solą to wówczas jedna z bardzie humanitarnych moich myśli). Szybko jednak się tym znudziła i postanowiła na własna rękę pozwiedzać okolicę (oczywiście przemieszczając się przy tym z prędkością światła). Rzuciliśmy się w pogoń. Janciu pieszo, ja zaś samochodem, ale mały piesek w dużym mieście bardzo szybko potrafi zniknąć z oczu, tym bardziej gdy właśnie taki cel sobie obrał . Cóż było robić, po jakimś czasie wróciliśmy do domu, mając nadzieje, że może za jakiś czas znudzi jej się bieganie po deszczu (darzy go szczerym obrzydzeniem) i pojawi się na podwórku. Niestety czas mijał a psa nadal nie było . Przeżyłam ciężką noc . Najmniejsze szczeknięcie (często wyimaginowane) a ja już byłam na balkonie. Nie wiem ile odmówiłam litanii do Świętego Antoniego i ile pieniążków mu obiecałam, za odnalezienie się tej powsinogi... Na drugi dzień w pracy wydrukowałam ogłoszenia z jej zdjęciem i obietnicą nagrody a Janciu dał ogłoszenie do Gazety Wyborczej. W schronisku mieli już jej opis i telefon kontaktowy do nas. Psa jednak cały czas nie było... Tak miną poniedziałek... We wtorek wstępnie zaczęliśmy już wybierać, na stronie internetowej schroniska, jej następce . A w środę stał się cud! ! Około 12 zadzwonił do mnie Janciu i oznajmił, że chyba właśnie idzie po naszego pieseczka, bo dzwoniła jakaś pani i mówiła, że znalazła suczkę, która wygląda jak Funia! To była Funia! ! Okazało się, że Pani znalazła ją jak błąkała się po parkingu na Bielanach (dla osób nieznających Wrocławia- Bielany to miejscowość zaraz za granicą miasta, w której znajdują się wszystkie możliwe hipermarkety Ikea, Obi, Tesco, Makro itp) czyli ok 15km od naszego domu  Zaopiekowała się nią i zabrała do domu. Oczywiście Janciu bardzo jej podziękował i wręczył obiecane w ogłoszeniu 50,00zł, które Pani skwapliwie przyjęła. Prawdę mówiąc początkowo nie bardzo wierzyliśmy w tę historię, gdyż obfitowała, jak nam się wówczas wydawało, w zbyt wiele niespotykanych zbiegów okoliczności. Pani mianowicie mieszkała dwie ulice od naszego domu i o zaginięciu Funi dowiedziała się z ogłoszenia powieszonego na pobliskim przystanku. Ogłoszenia wieszaliśmy tylko w najbliższej okolicy, rolę ogólnowrocławską miało pełnić ogłoszenie w Wyborczej. Pani zaś nie sprawiała wrażenia osoby, która takową czytuje (Mieszkamy w nie najlepszej dzielnicy i Pani wyglądała na osobę, która dobrze tu pasuje ), czyli gdyby faktycznie znalazła ją tak daleko od naszego domu a mieszkała choćby kilka ulic dalej, to prawdopodobnie nigdy byśmy już zwierza nie odzyskali. Po za tym jak nasz niewielki pieseczek w tak krótkim czasie (Pani znalazła ja już w niedziele po południu) przebył tak dużą odległość i to nie przez pola a przez samo centrum miasta?? . Oj, coś to było mało prawdopodobne... Podejrzewaliśmy (co teraz ze skrucha muszę przyznać ), że Pani po prostu znalazła ją gdzieś w okolicy i dopiero obietnica nagrody skłoniła ją do skontaktowania się z nami a historię o Bielanach z nieznanych nam powodów wymyśliła. Teraz jednak, już wiemy, że nasza Funia wiele potrafi, a Panią prawdopodobnie mocno skrzywdziliśmy tymi niecnymi domysłami, za co tu i teraz chcemy BARDZO PRZEPROSIĆ CDN...
p.s.
Święty Antoni oczywiście dostał com mu obiecała, bo wiem, że w takim niespotykanym splocie wydarzeń to on jednak musiał maczać palce! 
|
|
 |
 | |  |
Justyna
Zwierzofan

Dołączył: 06 Sty 2007 |
Posty: 670 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Wrocław |
|
 |
Wysłany: Pon 2:10, 15 Sty 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Szantina napisał: | MałGosiu - jaka bestia??toż to misiaczek - przytulaczek  |
Obie trafiłyście . Berni ma dwa oblicza, dla znajomych sobie osób (dwu i czterołapiatych) jest misiaczkiem przytulaczkiem i jak mawia moja mama (Pani-Babcia), Świętym Franciszkiem z Asyżu, który pozwoli wszystko ze sobą zrobić i z każdym podzieli się swoją miską (co też Funia bez litości wykorzystuje, np. wędzone świńskie ucho potrafi mu ukraść prosto z pyska ). Wobec obcych zaś jest bardzo agresywny i pilnuje domu jak żaden z naszych wcześniejszych psów. A na spacerach trzeba być szalenie czujnym, żeby zobaczyć potencjalnego wroga wcześniej niż on i złapać go na smycz oraz dobrze się zaprzeć, bo bydle siłę ciągu ma powalającą .
Szantina napisał: | Justyna - jeszcze,jeszcze......foto- opowieści  |
Te prośby proszę kierować do Funi, to jej działka. Ja tam nie potrafię wstawiać zdjęć, a jej Pancio Ukochany nigdy nie odmawia... 
|
|
 |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 2 z 18
|
|
|
|  |