|
| Bartek-kudłaty pieszczoch | |
Edyta
Zwierzomistrz
Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
|
Wysłany: Sob 15:55, 23 Lip 2005 |
|
|
|
|
|
To Bart,popularnie zwany całe psie życie Bartkiem.Ukochany pieszczoch i mój najlepszy przyjaciel.Urodzony 9.12.1995r.Matka Zuzia,Ojciec Reksio. Mieszaniec owczarka,gdzieś w poprzednich pokoleniach musiał miec w rodzinie owczarka długowłosego.Zawitał do nas zupełnie przypadkowo.Mięciuchny ,przytulas,wesoły i towarzyski.jeśli jednak jego Pańci dzieje się krzywda(oczywiście w jego psim rozumieniu)zaatakuje każdego.jego zycie obfitowalo tez w wiele wydarzen,i kosztowało nas parę siwych włosów.Wystarczyło jednak,że spojrzał tym powłóczystym,pełnym oddania wzrokiem...
Wprowadził się dość niespodziewanie.pewnego styczniowego dnia 1996r,wpadł do nas kolega,który potrzebował coś od Wlodka(mój TZ).Stefan prowadzi warsztat samochodowy,jako,że był w ubraniu roboczym,rozmowa toczyla sie w przedpokoju.Bill obwąchiał go natarczywie.Wiedziałam,że maja Reksia i Zuzię,więc spacjalnie mnie to nie dziwiło.Bill jednak nos miał prawie przyklejony do Stefana.A..to dlatego ,że czuje szczeniaki-oznajmił Stefan.Od razu podchwyciłam!Szczeniaki?jak to,czemu ja nic o tym nie wiem,że u was sa szczeniaki?A,bo przecież jakoś dawno nie byłas.Faktycznie,w tym momencie uswiadomiłam sobie,że nadmiar obowiązków sprawił,że dawno ich nie odwiedziłam.Musze zobaczyć szczeniaki,i to zaraz stwierdziłam.Pojechalismy wszyscy prawie od razu.Przyjaciele mieszkają w ogromnym domu,właściwie dworku,który z trudem odzyskali w okresie przemian lat 90-tych.Wymaga remontu i ogromnych nakładów finansowych,a z tym jest cieżko.Stefan jak mówiłam prowadziła warsztat samochodowy ,małgosia pracuje jako psycholog,a jej matka,wspaniała ciocia krysia to juz starsza pani,na emeryturze,choc ciągle jeszcze daje lekcje muzyki.Tak więc zasiadlam na kanapie,a Stefan przyniósł mi dwa szczeniole:suczkę i ...Bartka.Z ręką na sercu mówię wam,że wierzę w miłośc od pierwszego wejrzenia!Zostałam porazona!bartek przykleił sie do mnie od razu,a ja nie mogłam się z nim rozstać.Ciocia powiedziła wtedy,że szukają dla nich domu,chcieliby je oddac w dobre ręce i gdybysmy słyszeli o jakims,to bardzo prosi dac znac.Do domu wracalismy milcząc całą droge.Każde z nas mialo niewyraźną minę.Kiedy przekroczylismy próg,nie wytrzymałam:wiesz,on jest taki sliczny i kochany,ja bym go wzięła!Mąz skwitował krótko:ja też!Potem okazało się,że mielismy jednakowe odczucia,tyle,że każde zastanawiało się,co powie drugie.!Wrócilismy natychmiast.Ciocia bardzo się ucieszyła,prosili tylko,aby został jeszcze do następnego dnia,bo Małgosia miała wrócić ze szpitala i bardzo chciała go jeszcze zobaczyć.Oczywiście,zgodzilismy się,choc przyznam,nie mogłam sie doczekac zabrania kuleczki.Po powrocie czynilismy przygotowania na przyjęcie nowego domownika.trochę obawialismy sie reakcji Billa,który wówczas przezywał okres młodzieńczej głupoty i miewał różne pomysły.Pamiętaliśmy jeszcze jego reakcję na przyniesionego kotka.Ale nic,jakoś to będzie.na drugi dzień pojechalismy odebrać futrzaka.Małgosia ,jak zwykle dokładna i perfekcyjna,czekała już z wyprawką:kocykiem,miseczką,książeczka,no i samym Bartkiem.Troszkę pociągała noskiem oddając Bartusia,ale wszyscy wiedzieli,że moga spać spokojnie:idzie w dobre ręce.To też rodzina psiarzy,więc trudno się dziwić ich reakcjom.Wzięłam bartusia na ręce,zawinęłam w kocyk,zapakowałam do kosza wiklinowego i wsadziłam do samochodu.przyjechaliśmy szybciutko,bo mamy niedaleko do siebie.Wkroczyłam do mieszkania z kuleczką w objęciach..Bill przybiegł ,jak zwykle na powitanie,podskoczył wesoło,i ...zdębiał!Połozyłam Bartka delikatnie da podłodze,a Bill obwąchiwał go zdziwiony.Potem nagle ostrożnie próbował pomacac go łapką.bartek odważnie zwiedzał mieszkanie,a Bill chodził za nim krok w krok.Potem maluch trochę się zmęczył,usiadł i przytulił sie do zdziwionego Billa.W tym momencie zauważyłam,ze Bill przyjął ojcowską postawę.Patrzylismy z usmiechem na wtulonego w Billa Bartka i juz bylismy spokojni:mamy jednego domownika więcej...
CDN
|
|
|
|
|
| | |
| Re: Bartek-kudłaty pieszczoch | |
|
| | |
|
| | |
Edyta
Zwierzomistrz
Dołączył: 04 Lip 2005 |
Posty: 2688 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: Sosnowiec |
|
|
Wysłany: Nie 19:19, 24 Lip 2005 |
|
|
|
|
|
Masz rację ciociu Amie,ale to była inna historia,Pisałam o niej,ale chyba na owczarku,a na pewno w watku Sol.Kiedy Bill był jeszcze głupolkowatym podrostkiem,znaleźlismy małe kociatkoPostanowiliśmy,że zabierzemy je do domu.Mąz stwierdził,że wprawdzie reakcja Billa na koty jest wiadoma..,ale jesli on tego kotka przyniesie(a Bill faworyzował Pańcia)to powinno być dobrze.Weszlismy do domu i...rozpoczął się horror dokładnie taki jak w przypadku Sol.Bill szalał,kotek uciekał,zrobiło sie piekło.Kotek schował się w kąciku pod krzesłem,a Bill ujawał nieustannie nad nim.Nie mogliśmy dać rady.Zeby wogóle cos postanowić,musielismy Billa przywiązać,a to i tak niewiele dalo.Suma sumarum na szczęście kotka daliśmy sąsiadce i problem błyskawicznie został rozwiązany.Pamiętam jednak,że Bill jeszcze długie tygodnie,a nawet miesiace biegał pod to krzeslo gdzie kotek się schował i szczekał.I tak oto zakończyła sie pierwsza przygoda z kotem w naszym domu.Z Ciri,to już zupełnie inna bajka,ale i na nia przyjdzie kolej!
|
|
|
| | |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 14
|
|
|
| |